Wspaniały comeback ŁKS-u!
Ostatni w tabeli ŁKS gościł na swoim stadionie Piasta Gliwice, który ostatni raz mecz ligowy wygrał 29 września. Dla obu ekip była to więc okazja do odnalezienia dobrej formy.
Piast już w 10. minucie mógł cieszyć się z bramki! Dobre podanie w polu karnym otrzymał Damian Kądzior, który nie uderzył najlepiej na bramkę, ale po lekkim rykoszecie piłka ostatecznie znalazła drogę do siatki. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Michael Ameyaw.
Goście szli jak burza i podwyższyli prowadzenie na 2:0 równo 10 minut później! Dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego w pole karne posłał Kądzior, a tam dobrym uderzeniem głową akcję wykończył Ariel Mosór.
Piast miał jednak ochotę na więcej i kilkanaście minut później zdobył gola na 3:0. Po bardzo dobrze rozegranej akcji piłkę do pustej bramki wbił Ameyw.
W doliczonym czasie gry pierwszej części spotkania potężny cios otrzymali rozpędzeni goście. Za bezsensowne przewinienie w polu karnym czerwoną kartką ukarany został Katranis, a z jedenastu metrów piłkę do siatki wpakował Dani Ramirez. Wynik do przerwy ustalił tym samym na 1:3.
ŁKS zdecydowanie po tej sytuacji złapał wiatr w żagle i w bojowych nastrojach wyszedł na drugą część spotkania. Bramkę kontaktową w 48. minucie zdobył Kay Tejan. Holender samodzielnie odebrał piłkę obrońcy, wparował w pole karne i nie pozostawił żadnych szans Plachowi.
Comeback ŁKS-u trwał w najlepsze i już w 37. minucie po rzucie rożnym bramkę na 3:3 zdobył mocnym strzałem Piot Janczukowicz. Koncertowo przewagę zaprzepaścili podopieczni Vukovicia.
W samej końcówce ŁKS miał jeszcze kilka sytuacji, aby zdobyć czwartą bramkę, ale ostatecznie żadnej nie udało się wykorzystać. Podopieczni Stokowca i tak mogą być po tym meczu zadowoleni, bo udało im się wrócić z bardzo dalekiej podróży i po pierwszej połowie każdy fan ekipy z Łodzi brałby chyba ten remis w ciemno. Pluć w brodę mogą sobie natomiast sympatycy Piasta, który wypuścił ogromną przewagę i ostatecznie musi podzielić się punktami.
psmy, PilkaNozna.pl