Łukasz Piszczek powrócił do podstawowego składu Borussii Dortmund, ale marne to dla niego pocieszenie. W sobotę drużyna Polaka przegrała w delegacji z RB Lipsk.
Piszczek dwa tygodnie temu, gdy BVB mierzyła się z Mainz, zasiadł na ławce rezerwowych. Polak na placu gry pojawił się dopiero kwadrans przed końcem. Mógł być zadowolony z wyniku (2:1), ale z liczby minut spędzonych na boisku – niekoniecznie.
Dziś reprezentant Polski znalazł uznanie w oczach
Thomasa Tuchela. Drużyna z Dortmundu zagrożenie pod bramką gospodarzy stworzyła dopiero po pół godzinie gry. Nowy nabytek
Andre Schuerrle otrzymał precyzyjne podanie na skraju pola karnego i zdecydował się na strzał. Piłka przeleciała obok słupka.
Goście kontrolowali przebieg spotkania, ale też nie za bardzo potrafili zagrozić bramce RB Lipsk. Tymczasem miejscowi na kilkanaście minut przed zakończeniem sprawdzili czujność
Romana Burkiego. Golkiper Borussii musiał interweniować po uderzeniach
Timo Wernera i
Marcela Halstenberga.Bramkarz BVB spisał się bez zarzutu, a kibice na Red Bull Arenie wciąż nie widzieli ani jednego gola. Kilka minut przed końcem kolejną próbę wpisania się na listę strzelców podjął Schuerrle. Reprezentant Niemiec znów jednak uderzał niecelnie.
Wreszcie cierpliwość zgromadzonych na stadionie fanów została wynagrodzona. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry bramkę wartą trzy punkty zdobył dla RB Lipsk rezerwowy
Naby Keita.tboc, PiłkaNozna.pl