„Wisła to nie Manchester City, nie potrzebuje fortuny”
Bogusław Leśnodorski, który zaangażował się na początku roku w sprawę ratowania Wisły Kraków, zabrał głos w kwestii przyszłej sprzedaży klubu. Jego zdaniem, do funkcjonowania na stabilnym poziomie „Biała Gwiazda” potrzebuje około 20-25 milionów złotych.
Bogusław Leśnodorski opowiedział o szukaniu inwestora dla Wisły Kraków
Przypomnijmy, że dzięki staraniom m.in. Leśnodorskiego, Wiśle Kraków udało się odzyskać licencję na grę w ekstraklasie, spłacić najbardziej palące należności i rozpocząć proces poszukiwania inwestora, który miałby nie tylko pieniądze, by podjąć się zadania prowadzenia Wisły, ale również pomysł na to jak zapewnić klubowi stabilność oraz rozwój.
– To nie jest typowy proces sprzedaży, w którym sprzedający chce uzyskać jak najwyższą cenę. Wszyscy zaangażowani w proces podkreślają, że najważniejszy jest pomysł na stabilny rozwój klubu, a więc deklaracje inwestorskie są ważniejsze niż cena. To nie jest sytuacja, że my mamy pomysł na rozwój klubu i szukamy finansowania, tylko szukamy inwestora z pomysłem na klub – wyznał Leśnodorski podczas rozmowy z „Pulsem Biznesu”.
Zdaniem byłego szefa Legii Warszawa, by Wisła mogła normalnie funkcjonować, wcale nie potrzeba gigantycznych pieniędzy. – Wisła to nie Manchester City, nie potrzebuje fortuny. Żeby funkcjonować na poziomie średniaka w Ekstraklasie, wystarczy budżet na poziomie 20 mln zł, by bić się o miejsce na podium – pewnie 25 mln zł. Liczę bez premii za wyniki, ale ta jest pokrywana z premii od Ekstraklasy – dodał.
Dzięki finansowym gwarancjom, przy Reymonta mają kilka miesięcy na znalezienie inwestora. – Mówimy więc o kilku milionach euro. To w skali światowego futbolu nie są żadne pieniądze, więcej warta jest lewa stopa Krzysztofa Piątka – zakończył.
gar, PiłkaNożna.pl
źr. Puls Biznesu