Wisła pożegnała się z Europą, ale z podniesioną głową. Znakomity występ Białej Gwiazdy w rewanżu
Wygrana 4:1 wygląda bardzo imponująco, ale niestety to za mało, by cieszyć się z awansu. Wisła Kraków pokazała potężny charakter i mimo "bęcków" w pierwszym meczu, rozbiła Circle Brugge w rewanżu.
W pierwszym meczu Wisła Kraków przegrała 1:6 i kwestia awansu została prawie rozstrzygnięta. Biała Gwiazda miała jechać do Belgii jak na ścięcie i przyjąć kolejne ciosy. Pierwszoligowiec bardzo zaskoczył i zaprezentował wielki hart ducha.
Wisła znakomicie zaczęła i już po 18 minutach gry prowadziła 2:0 po bramkach Urygi oraz Kissa. Wiślacy mieli też kilka innych bardzo dobrych okazji, jednak nie udało się im ich wykorzystać i obie drużyny schodziły do szatni przy dwubramkowym prowadzeniu gości.
W drugiej połowie spotkanie nie zwolniło i znów oglądaliśmy bardzo ciekawe widowisko. W 73. minucie Gogół dołożył trzecią bramkę i wówczas wydawało się, że Biała Gwiazda wchodzi na wyżyny swoich możliwości i rzeczywiście walczy o to, co jeszcze przed meczem było rozpatrywane na płaszczyźnie cudu. Niestety hurraoptymizm zgasił Felipe Augusto, który zdobył bramkę dla zespołu z Brugii w 78. minucie.
Ostatni akcent należał od Łukasza Zwolińskiego, który bardzo ładnym uderzenie skierował piłkę do siatki i ustanowił wynik na 4:1 dla Wisły Kraków.
Oczywiście awans pozostał w Belgii, ale Wiśle Kraków należą się wielkie brawa, nie tylko za heroiczną walkę w Brugii, ale za całe eliminacje. Biała Gwiazda pokazała charakter godny podziwu.
Wisła honorowo pożegnała się z pucharami. Cercle Bruges wystawil II skład?