Werner w pogoni za Lewandowskim
Pięć goli mogli podziwiać kibice, którzy przybyli dziś na Veltins Arena. Po tych cieszył się jednak tylko sektor gości.
Timo Werner zdobył w tym sezonie ligowym już 21 bramek. (fot. Reuters)
Dwadzieścia pięć do dwudziestu. Tak przed dzisiejszym spotkaniem Byków prezentował się stan rywalizacji strzeleckiej między Robertem Lewandowskim a Timo Wernerem z korzyścią dla tego pierwszego. Polak powiększył swoją przewagę w piątkowym meczu Bayernu z Paderborn, w którym skompletował dublet. Niemiec zamierzał zaserwować ripostę podczas potyczki z Schalke.
23-latek wrócił z Londynu opromieniony zwycięskim trafieniem w ligomistrzowej potyczce z Tottenhamem. To dzięki niemu podopieczni Juliana Nagelsmanna udokumentowali swoją przewagę i zapewnili sobie zaliczkę przed spotkaniem rewanżowym. Mimo to, nie on zaczął dzisiejsze strzelanie.
W rolę otwieracza do konserw wcielił się Marcel Sabitzer, który już w 1 minucie wpisał się do protokołu meczowego. Oddając jednak cesarzowi, co cesarskie, należy odnotować, iż to Werner podał do Austriaka, zanim ten znakomicie przymierzył z dystansu. Oszołomieni owym trafem gospodarze pierwszy raz w tym sezonie nie oddali strzału przez pełne 45 minut. Z drugiej strony, nie jest to takie łatwe, kiedy zalicza się tylko jeden kontakt w polu karnym rywala.
Przyjezdni nie mieli podobnych problemów. Nieco ponad kwadrans po wznowieniu gry upragnionego gola zdobył Werner, któremu sprzyjała porażająca pasywność defensywy ekipy z Gelsenkirchen. Nie lepiej było zresztą w minucie numer 68, kiedy na 3:0 podwyższył Marcel Halstenberg.
Wynik ustalił ostatecznie Forsberg, przed którym do siatki trafił jeszcze Angelino, który wbiegł swobodnie w pole karne i pokonał bezradnego Nubela. Dzięki zwycięstwu RB Lipsk wrócił na fotel wicelidera. Timo Werner zmniejszył natomiast dystans dzielący go od Roberta Lewandowskiego i potwierdził, iż rywalizacja o koronę króla strzelców daleka jest od finiszu.
sar, PiłkaNożna.pl