Marek Papszun nie gryzł się w język po pierwszym meczu ze Slavią Praga (2:1). W rewanżu się boję się przeciwnika, tylko sędziów” – powiedział trener Rakowa Częstochowa.
ZAMKNIJ
Raków Częstochowa jest o krok od awansowania do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W pierwszym spotkaniu podopieczni Marka Papszuna zasłużenie ograli 2:1 Slavię Praga. Niemniej jednak trener częstochowian nie owijał w bawełnę na pomeczowej konferencji prasowej.
„Mogę być dumny ze swojej drużyny, patrząc na tak skandaliczne sędziowanie Dwa karne, dwie przerwane sytuacje sam na sam. Trzeba być ślepym, żeby popełniać takie błędy. W rewanżu w Pradze nie boję się Slavii, tylko sędziów” – powiedział wprost trener częstochowian na temat kontrowersyjnych decyzji arbitrów.
„Lepiej, żebym po meczu w ogóle nie zbliżał się do nikogo” – odparł dopytany przez dziennikarzy, czy po końcowym gwizdku próbował wyjaśnić bezpośrednio z sędzią powody podjętych takich a nie innych werdyktów.
Jeszcze nic się nie stało, piłka ciągle jest w grze. Do przerwy jest tylko 0:1. Ale jeśli Raków nie odrobi strat w rewanżu i odpadnie z Maccabi Hajfa, skutki mogą być dla niego dalekosiężne choć dzisiaj trudne do przewidzenia.