Przejdź do treści
W (nie)pełnej gotowości

Polska Reprezentacja Polski

W (nie)pełnej gotowości

Od początku pracy z reprezentacją Polski Jerzy Brzęczek mówi wprost – nie będzie personalnej rewolucji w drużynie. Czy jest to sposób na docenienie zawodników, którzy w większości stanowili trzon zespołu Adama Nawałki? A może jednak chłodna kalkulacja, bo młodych piłkarzy, którzy z marszu mogliby wejść do dorosłej kadry, na horyzoncie nie widać?


Po finałach mistrzostw świata w Rosji nie sposób nie ulec wrażeniu, że drużyna zbudowana przez Nawałkę apogeum osiągnęła w trakcie Euro 2016. Poprzedni selekcjoner świeżą krew do tego zespołu wpuszczał powoli, by w kluczowym momencie, czyli na mecz otwierający mundial biało-czerwonych, niemal w komplecie odwołać się do swoich żołnierzy z Francji. Wyjątkiem była obecność w wyjściowej jedenastce Macieja Rybusa, który przed finałami mistrzostw Europy doznał kontuzji. Nawałka został skrytykowany za przywiązanie do nazwisk. Gdy jednak zestawimy wybory byłego selekcjonera z pracą Brzęczka, można zadać pytanie: czy akurat w tym kontekście na byłego selekcjonera spadła zasłużona krytyka? Bo może Nawałka wcale do nazwisk się nie przywiązał, może po prostu uznał, że repy potrafią więcej niż młodzież? Może stanął przed dylematem wyboru mniejszego zła?

KTO DO JEDENASTKI

Dla Brzęczka naturalnym środowiskiem poszukiwań nowych twarzy do dorosłej kadry powinien być zespół U-21. Nie brakuje zresztą głosów, że selekcjoner już w listopadowych meczach z Czechami i Portugalią powinien zaczerpnąć z drużyny Czesława Michniewicza. Do tego nie dojdzie, piłkarze z młodzieżówki zaczną pojawiać się w zespole Brzęczka dopiero wiosną. Trenerzy porozumieli się, iż dopóki kadra U-21 ma szanse na awans do finałów młodzieżowych mistrzostw Europy, Brzęczek nie będzie wchodził w drogę Michniewiczowi przy powołaniach. Ale czy taka zgoda byłaby możliwa, gdyby selekcjoner przewidywał dużą rolę do odegrania w pierwszej reprezentacji dla młodych piłkarzy? Przykład Jana Bednarka, który mógłby występować w kadrze U-21, świadczy o tym, że nie. Obrońca Southampton został wchłonięty przez reprezentację Brzęczka, selekcjoner widzi w nim partnera Kamila Glika w wyjściowym składzie – brak regularnej gry w klubie czy walka o udział w MME drużyny Michniewicza nie mają tu żadnego znaczenia. Stąd można postawić wniosek, że innych graczy z kadry U-21 Brzęczek w wyjściowej jedenastce nie widzi.

– Spójrzmy na Ekstraklasę, trudno jest znaleźć kogoś nowego, wszyscy młodzi i nieźli są już u trenera Michniewicza w młodzieżówce. Nie są to jednak piłkarze, którzy weszliby gładko do podstawowej jedenastki pierwszej reprezentacji i podbili drużynę narodową, byli jej motorem napędowym – mówi były trener między innymi Cracovii, obecnie ekspert TVP Sport Robert Podoliński. – Niedawno zespół U-21 grał z Duńczykami, gdzie występowali piłkarze z Borussii Dortmund z bramkami w Lidze Mistrzów na koncie… Trener Brzęczek dobrze zna Ekstraklasę, wyciągnął z niej zawodników, którzy mogą coś dać reprezentacji Polski.

Nie znaczy to jednak, że w zespole Michniewicza nie ma kandydatów do gry w pierwszej reprezentacji. Są, choć sytuacja każdego jest inna. Można usłyszeć, że Brzęczek ze szczególną uwagą przygląda się Dawidowi Kownackiemu, Sebastianowi Szymańskiemu, Szymonowi Żurkowskiemu, Robertowi Gumnemu oraz Konradowi Michalakowi. To mają być zawodnicy z kadry U-21 najbliżsi dostania kopa w górę. Nie należy tego rozumieć jednak jako najbardziej utalentowani, ale mający w tym momencie największe szanse na zaistnienie w dorosłej reprezentacji w mniejszym lub większym stopniu. Wynika to z potencjału na poszczególnych pozycjach, jakim dysponuje Brzęczek. Nie sposób przecież odmówić talentu Kamilowi Grabarze, natomiast pozycja w piłce klubowej, a także mocna obsada bramki powodują, że golkiper Liverpoolu prędko do kadry A nie trafi. Inaczej wygląda z kolei przypadek Gumnego. Zawodnik Lecha Poznań po powrocie do formy po kontuzji mógłby aspirować wręcz do miana pierwszego wyboru na prawej obronie dorosłej reprezentacji. Dysponuje odpowiednią motoryką, antycypuje boiskowe wydarzenia, czysto odbiera piłkę, umie grać prawą i lewą nogą, ma spokój w rozegraniu. Przede wszystkim jednak jest piłkarzem inteligentnym. Poradzi sobie na kilku pozycjach. Są tacy, którzy twierdzą, że pod względem boiskowej uniwersalności przypomina Philippa Lahma. Po rezygnacji z gry dla Polski Łukasza Piszczka pewne miejsce na prawej stronie defensywy ma Bartosz Bereszyński, choć nie brakuje opinii, iż Gumny ma… iskrę Bożą do gry na tej pozycji, zawodnik Sampdorii został jej nauczony. Dlatego przy założeniu powrotu Gumnego do formy w kontekście gry w pierwszej reprezentacji może ograniczać go przynależność klubowa – Bereszyński to Serie A, Gumny tylko Ekstraklasa – i mniejsze doświadczenie.

OPŁAKANA LEWA STRONA

Żaden ze środkowych obrońców powołanych na październikowe mecze kadry U-21 nie ma obecnie większych szans zaistnieć w pierwszej reprezentacji. Obecnie, ponieważ deficyt na tej pozycji mamy duży, więc w przyszłości siłą rzeczy do kadry będą trafiać stoperzy z pewnymi ułomnościami piłkarskimi. Natomiast jeśli chodzi o lewą obronę, tych szans nie ma w ogóle. Na tę pozycję 38-milionowy kraj nie jest w stanie przygotować choćby jednego zawodnika, który poradzi sobie na poziomie reprezentacyjnym. W zespole U-21 takiego nie ma, w kadrze U-20 Jacek Magiera również głowi się, co zrobić z tym fantem. Kilkanaście dni temu Polski Związek Piłki Nożnej zorganizował konferencję, na której ogłoszono start nowego projektu Talent Pro. W jego ramach między innymi zaprezentowano listy (bez nazwisk) najbardziej utalentowanych zawodników na każdej pozycji w rocznikach 2002, 2003 i 2004. Lewa obrona wyglądała opłakanie, na liście znalazło się… dwóch zawodników, żadnego z rocznika 2002. Czyli problem z tą pozycją mieliśmy, mamy i mieć będziemy w kolejnych latach.

– W reprezentacji brakuje piłkarzy z Ekstraklasy, ale z drugiej strony – skąd ich brać? O pozycji w ligowej tabeli nie decydują polscy piłkarze, tylko najwyżej średniacy z zagranicy. Patrząc na różnice w tabeli, cała liga walczy w ruchu jednostajnie opóźnionym – ocenia Bogusław Kaczmarek, trener z bogatym doświadczeniem, m.in. współpracownik Leo Beenhakkera w sztabie reprezentacji Polski. – Brakuje mi większej liczby Żurkowskich, Szymańskich, tak żeby nawet w lidze między nimi była rywalizacja. Zresztą co do Szymańskiego, może być wart sprawdzenia w pierwszej reprezentacji nawet tylko dlatego, że to piłkarz lewonożny. A mańkutów bardzo nam brakuje.

Według klasyfikacji InStat Index po 12 kolejkach obecnego sezonu tylko dwóch zawodników ze wszystkich powołanych z Ekstraklasy na październikowe mecze kadry U-21 z Danią i Gruzją znalazło się w czołowej dwudziestce ligi. Czyli pod względem suchych statystyk większość zawodników się nie wyróżnia. Wyjątkami są Jóźwiak oraz Żurkowski, zajmujący odpowiednio czwarte i siedemnaste miejsce. Pomocnik Kolejorza według szerokich kryteriów przyjętych przez InStat znajdował się na pierwszym miejscu w klasyfikacji lewych pomocników, z kolei Żurkowski w kilku składowych rankingu uplasował się w czołowej dwudziestce – w jego przypadku zwracają szczególnie uwagę statystyki pojedynków (na ziemi – trzecie miejsce w lidze za Carlitosem z Legii oraz Joelem Valencią z Piasta Gliwice, zwodów – piąte miejsce w lidze), co musi działać na korzyść piłkarza, który nie uchodzi za wybitnie ofensywnego. Najważniejsze jednak pozostaje pytanie: czy Żurkowski bądź Jóźwiak byliby w stanie poradzić sobie na poziomie reprezentacyjnym? Pomocnik Górnika nie zebrał dobrych recenzji w trakcie przedmundialowego zgrupowania reprezentacji Polski. Ekstraklasa rzadko daje w tym względzie pełnowartościową odpowiedź. Bo jak na przykład ocenić umiejętność gry jeden na jeden w defensywie lewego obrońcy, skoro on takich pojedynków prawie w ogóle w lidze nie toczy, gdyż wchodzenie w drybling jest dla skrzydłowych rzadkością… Natomiast konkretnie w przypadku Żurkowskiego wciąż pojawiają się spore wątpliwości o poziom jego wyszkolenia technicznego. Nad tym zawodnik z Zabrza musi na pewno mocno pracować, żeby na poziomie międzynarodowym nie utonąć.

– Kiedy słyszę, że Szymon Żurkowski będzie grał tak jak Grzegorz Krychowiak na pozycji numer 6, chyba profile się niektórym pomyliły. Dla mnie to zdolny chłopak, niedawno wrócił po kontuzji, oczywiście stoją za nim statystyki, ale na boisku robi wiele rzeczy, których musi się w przyszłości wyzbyć – recenzuje Bobo. – Potrzebuje piłkarskiej ogłady: wiedzy, kiedy się zatrzymać, zmienić kierunek grania, ma problemy z kierunkowym przyjęciem. W pierwszej reprezentacji potrzebujemy innego piłkarza, najlepiej Krychowiaka w formie z Sevilli.

– Czekam na powrót do pierwszej reprezentacji Bartka Kapustki, ale czekam na powrót Bartka mocnego, grającego regularnie w silnym klubie. Wiem, że to jest świetny piłkarz, jeden ze zdolniejszych, może wiele dać kadrze. Szymański kapitalne mecze przeplata średnimi, ciągle jest jednak wyróżniającą się postacią Legii Warszawa, więc może warto spróbować go w roli skrzydłowego, gdzie mamy problem? – zastanawia się Podoliński. – W końcu to zawodnik wszechstronny. Nie możemy uciec od tego, że bez względu na konfigurację Kamil Grosicki oraz Kuba Błaszczykowski są wciąż wiodącymi piłkarzami reprezentacji Polski. O personaliach możemy rozmawiać bez końca, ale to w dużej mierze temat zastępczy. Kiedy popatrzymy, jak prezentują się nasze reprezentacje młodzieżowe, nie jest winą trenerów tych drużyn, jaką prezentują kulturę gry. To wynika z systemu szkolenia. W kadrach wyselekcjonowani są teoretycznie najlepsi, stąd wniosek, że mowa o wierzchołku góry lodowej.

CO DO ZAOFEROWANIA

– Na skrzydłach mamy problem – to ważne zdanie z wypowiedzi Podolińskiego, bo naprowadzające na odpowiedź na pytanie, dlaczego dziś do gry, nie do powołania, w pierwszej reprezentacji bliżej Michalakowi niż na przykład Kownackiemu. Napastnik Sampdorii Genua o prawdopodobnie jedno miejsce w ataku musiałby rywalizować z Robertem Lewandowskim, Arkadiuszem Milikiem i Krzysztofem Piątkiem, na ten moment stoi na straconej pozycji. Szymański, który zdaniem prezesa PZPN Zbigniewa Bońka pod względem gotowości, obok Kownackiego, ma najkrótszą drogę z kadry U-21 do pierwszej, ma z kolei konkurencję w postaci Piotra Zielińskiego. Jóźwiakowi i Michalakowi bliżej do gry w kadrze A, gdyż mocnej konkurencji na skrzydłach brakuje. I podobnie jest w przypadku Żurkowskiego, który przy ustawieniu z pięcioma pomocnikami, mógłby walczyć o miejsce obok Krychowiaka. Tylko czy ci zawodnicy są już dziś gotowi na występy w pierwszym składzie dorosłej reprezentacji, czy mogą zaoferować więcej niż Błaszczykowski lub Grosicki? Mocno wątpliwe. Prawdopodobnie właśnie to miał na myśli Brzęczek pytany o powoływanie Kuby. Bo pod adresem Jóźwiaka zarzutów nie brakuje, choćby takiego, że staje się aktywny tylko z piłką przy nodze, bez futbolówki nie zdobywa przestrzeni, nie wychodzi na podania prostopadłe. Michalak natomiast w kadrze Brzęczka mógłby pełnić rolę zadaniowca, wchodzącego na boisko około 70 minuty. Kiedy gra staje się otwarta, jego szybkość mogłaby odegrać dużą rolę. Ale ma też wady do wyeliminowania, jego mocną stroną nie jest gra jeden na jeden, na boisku jest też za grzeczny.

– W meczu kadry U-21 z Gruzją personalnie wyglądaliśmy dobrze, każdy z naszych piłkarzy był piętro wyżej od rywali, jeśli chodzi o przynależność klubową, na boisku jednak widać było nasze braki. Kiedy czterech Gruzinów rządziło na boisku, zastanawiałem się, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe – łapie się za głowę Bobo. – Kownacki sam przyznał, że ma problemy z grą w polu karnym, a większość bramek zdobył z rzutów karnych. Przepraszam bardzo, to co on w tej chwili ma do zaproponowania trenerowi Brzęczkowi?

PRZEMYSŁAW PAWLAK, MICHAŁ CZECHOWICZ

TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024