W Niemczech zaczyna się wielkie granie! Schematy Carla czy improwizacja Petera?
Czas na próbę generalną przed nowym sezonem. Jak to zwykle w ostatnich latach bywa, w Superpucharze Borussia Dortmund zagra z Bayernem Monachium. Trudno o lepsze preludium. Starcia obu drużyn od lat elektryzują całe Niemcy i znaczną część piłkarskiej Europy, a może nawet i świata, bez względu na stawkę, o jaką idzie gra.
Kto po wieczornym meczu będzie miał powody do zadowolenia? (fot. Reuters)
TOMASZ URBAN
Będzie to ósma edycja Superpucharu Niemiec od czasu jego powrotu, czyli od roku 2010. Aż sześciokrotnie naprzeciw siebie stawały w tym czasie ekipy Bayernu i BVB, a żaden z tych meczów nie odbył się bez udziału przynajmniej jednej z tych drużyn. Niemiecką piłką klubową od lat niechybnie rządzi dortmundzko-monachijski duet i nie zanosi się, by w najbliższym czasie miało się coś w tej kwestii zmienić. Kto tym razem uniesie w górę efektowne trofeum?
Taktyka
Mimo iż mecz rozgrywany będzie na Signal Iduna Park w Dortmundzie, to jednak faworytem zdaje się być Bayern. I nie chodzi tu tylko o siłę kadry, bo w jednym meczu może się zdarzyć absolutnie wszystko, co Borussia udowodniła w zeszłym sezonie zarówno w lidze jak i w Pucharze Niemiec. Znacznie ważniejsze jest to, w którym miejscu przygotowań znajdują się obie drużyny i skala problemów, z jakimi muszą się uporać przed startem sezonu. Pod tym względem dortmundczycy są jeszcze daleko w lesie, podczas gdy Carlo Ancelotti ma już w zasadzie gotowy do rywalizacji zespół. Trener Peter Bosz dopiero zaczął wdrażać swoje firmowe ustawienie 1-4-3-3 i jak na razie, idzie to dość opornie. O ile w meczu z Milanem BVB zaprezentowała się długimi fragmentami z bardzo dobrej strony, o tyle w pozostałych sparingach już tak dobrze nie było. Trzecioligowcy z Essen wbili grającej w silnym zestawieniu Borussii aż trzy gole, a drugoligowcy z Bochum dwa, choć niezadowolony Bosz grzmiał po meczu, że równie dobrze mogło być ich pięć albo sześć. Problemy w defensywie uwidoczniły się także w ostatnim sparingu przeciwko Espanyolowi, zwłaszcza przy golu zdobytym przez Hiszpanów. Okazuje się, że odstąpienie od Tuchelowej trójki z tyłu i powrót do systemu z czterema defensorami wcale nie jest takie proste, nawet jeśli główne założenia w taktyce Bosza są zbieżne z wytycznymi, które ordynował swoim piłkarzom jego poprzednik. BVB nadal powinna się jak najdłużej utrzymywać przy piłce i stosować wysoki pressing. Ma jednak częściej atakować w sposób bezpośredni, to znaczy po przejęciu piłki próbować błyskawicznie wykorzystywać bałagan w defensywie rywala. W dużej mierze właśnie tym zagadnieniom poświęcony został obóz przygotowawczy w austriackim Bad Ragaz.
A Bayern? Ancelotti nie musi wdrażać niczego nowego. Po transferze Jamesa Rodrigueza przez prasę a także niemieckie portale internetowe zajmujące się Bayernem i taktyką przetoczyła się dyskusja, czy przypadkiem Włoch nie wróci do swej ulubionej choinki i kosztem skrzydłowych nie przestawi drużyny na grę w ustawieniu1- 4-3-2-1. Trudno sobie bowiem wyobrazić lepsze miejsce na boisku dla Jamesa Rodrigueza i Thomasa Muellera niż gra w świetle bramki tuż za plecami Roberta Lewandowskiego. Trudno też jednak wyobrazić sobie Bayern z Arjenem Robbenem i Franckiem Riberym na ławce.
Ancelotti nie wdawał się w polemikę i po prostu robił swoje. Wbrew słowom Matthiasa Sammera, który mocno skrytykował transfer Jamesa twierdząc, że to gracz jednowymiarowy, który może grać tylko na pozycji numer 10, bo do gry na skrzydle brakuje mu szybkości. Zarówno podczas rozgrywanego w Moenchengladbach Telekom Cup, jak też podczas większości sparingów w ramach azjatyckiego tournee, ustawiał zespół po staremu i – co ważne – z Jamesem na skrzydle. A to na prawym, a to na lewym. Dopiero w ostatnim meczu, przeciwko Interowi, pozwolił mu zagrać za plecami Roberta Lewandowskiego. Potwierdził tym samym przypuszczenia tych, którzy twierdzili, że Kolumbijczyk nie będzie miał w Bayernie przypisanej jednej pozycji. Będzie ofensywnym all-rounderem, jak w Realu, kiedy to po raz pierwszy natrafił na Ancelottiego. Mueller uważa, że nabytek z Realu da Bayernowi jeszcze więcej możliwości taktycznych i wypada się zgodzić z tą tezą, bo dzięki niemu Bayern będzie mógł także w trakcie meczu dość płynnie zmieniać ustawienia. Pamiętając o tym, że Włoch bazuje na grze czwórką z tyłu, Bayern może w nadchodzącym sezonie wykorzystywać grę w systemach 1-4-2-3-1 (także w formie asymetrycznej, z Kolumbijczykiem grającym bliżej środka, tworzącym w ten sposób wolny korytarz dla bocznych obrońców), 1-4-1-4-1, 1-4-3-3 czy 1-4-3-2-1. Ale oczywiście to nie systemy grają, a piłkarze. Zagadką pozostaje także rola Corentina Tolisso, zbierającego zewsząd pochwały za to, jak wprowadził się do Bayernu. Ciepłych słów nie szczędzili Francuzowi Hoeness i Hummels. W Niemczech pisze się, że Tolisso to świadomy wybór Ancelottiego, który chce dzięki niemu przyspieszyć grę Bayernu. Były pomocnik Lyonu sprawnie operuje piłką, jest przy tym o wiele szybszy i silniejszy niż Xabi Alonso, którego ma zastąpić. Pytanie tylko, jak go zmieścić w składzie obok Vidala i Thiago Alcantary. Tak czy inaczej – przy kłopotach, jakie na tym etapie przygotowań ma Bosz, Ancelotti może się tylko uśmiechnąć pod nosem i zadrzeć do góry brew, jak to ma w zwyczaju.
Sprawy kadrowe
Także i w tym aspekcie Borussia ma znacznie większe problemy niż Bayern. Choćby dlatego, że urazy, które dotknęły dortmundczyków są długoterminowe i dotyczą absolutnie kluczowych graczy, których trudno będzie Boszowi zastąpić bez utraty jakości gry. Sporym problemem jest obsada lewej strony defensywy. Marcel Schmelzer ma wrócić do treningów dopiero w połowie sierpnia, a Raphael Guerreiro w połowie października. Pozostają więc opcje zastępcze. Problem w tym, że Erik Durm nie przepracował w pełni okresu przygotowawczego, bo też trapią go częste urazy, a poza tym od dłuższego czasu jest zdecydowanie pod formą. Felix Passlack zdecydowanie lepiej czuje się po prawej stronie, a Dan-Axel Zagadou to jednak środkowy obrońca, w dodatku nieograny na poziomie seniorskim. Bosz musi się też zmierzyć z problemem znalezienia zastępcy za Juliana Weigla, którego brakować będzie jeszcze przez około sześć tygodni, choć wydaje się, że do łask na pozycji numer 6 powrócił w Dortmundzie Nuri Sahin. Pytanie tylko, kto jeszcze, obok niego i Gonzalo Castro, zagra w środku pola. Mahmoud Dahoud i Mario Goetze chyba jeszcze nie są gotowi do gry na pełnym dystansie, a Shinji Kagawa, który podczas wyprawy do Azji robił bardziej za maskotkę niż za piłkarza, dopiero co wznowił treningi z pełnym obciążeniem po kontuzji barku, a ponadto zdaje się być chyba zbyt ofensywną opcją na starcie z Bayernem. Pozostaje jeszcze Sebastian Rode, którego BVB najchętniej by się pozbyła jeszcze w tym okienku. Trzeba będzie wybrać mniejsze zło zamiast większego dobra.
W Bayernie natomiast właśnie skończył się mały szpital i do normalnych treningów wrócili lekko kontuzjowani w ostatnim czasie Ribery, Robben, Thiago i Boateng. Ćwiczy już też Manuel Neuer, ale na mecz z Borussią raczej jeszcze gotowy nie będzie. W bramce Bayernu stanie więc Sven Ulreich, a na ławce usiądzie 17-letni Christian Fruechtl, bo Tom Starke zapowiedział ostatnio w „Kickerze”, że skoro Ulreich jest już zdrowy, to jego misja dobiegła wreszcie końca i definitywnie kończy karierę. Poza grą pozostaje jedynie kontuzjowany w Chinach Juan Bernat, ale i tak nie jest to pierwszoplanowy zawodnik.
Okres przygotowawczy
Tutaj duży plus po stronie Borussii, która przebywała w Azji zaledwie 6 dni, rozegrała tylko dwa spotkania i wróciła stamtąd 9 dni wcześniej niż Bayern, dzięki czemu szybciej mogła się skupić na właściwej pracy w Bad Ragaz. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że pod względem szkoleniowym wyprawy na Daleki Wschód przynoszą klubom znacznie więcej szkód niż pożytku. Czasu na trening nie ma wiele, bo poza dużą intensywnością gier (Bayern w ciągu 12 dni rozegrał aż 4 mecze) piłkarze są zobligowani do realizowania umów sponsorskich i zaangażowania w sprawy marketingowe klubu. Swoje robi też fatalny klimat. Temperatury dochodzą do 40 stopni Celsjusza, a wilgotność powietrza do 80%. Regeneracja organizmu po wysiłku w takich warunkach przebiega o wiele dłużej. Tym też Bawarczycy tłumaczyli swoje kiepskie występy przeciwko Milanowi i Interowi. Należy też pamiętać, że Bayern udał się na wschód bez 8 ważnych zawodników. W domu zostali przecież z różnych względów: Neuer, Boateng, Arturo Vidal, Robben, Joshua Kimmich, Sebastian Rudy, Niklas Suele i Javi Martinez, a dwóch kolejnych – Thiago i Bernat wróciło przedwcześnie z kontuzjami. To też miało spory wpływ na grę i wyniki. Inna sprawa, że Bayern na razie nie ma czasu na porządny trening, bo ciągle gra. 1 i 2 sierpnia Bawarczyków czekają następne dwa towarzyskie mecze, tym razem w ramach Audi Cup, co zabiera im w zasadzie kolejny tydzień z okresu przygotowawczego, bo przecież w ciągu najbliższych pięciu dni, rozegrają aż trzy mecze. Wygląda na to, że na taką prawdziwą, przedsezonową pracę zostanie Ancelottiemu raptem dwa tygodnie, choć mówiąc pół żartem, pół serio – sezon dla Bayernu rozpoczyna się tak naprawdę dopiero w marcu, więc Włoch ma jeszcze sporo czasu na wdrożenie swoich pomysłów.
Borussia na taką ekstrawagancję pozwolić sobie nie może. Oficjalnym celem BVB w tym sezonie jest bezpośrednia kwalifikacja do przyszłorocznej Ligi Mistrzów, ale nie ma się co oszukiwać – u progu sezonu każdemu w Dortmundzie kiełkuje w głowie myśl, by dorwać się wreszcie do skóry rywala z Monachium. Aby tak się stało, Borussia musi być gotowa na 100% już od pierwszej kolejki. Nie może sobie pozwolić na stratę punktów z Hannoverem, Stuttgartem, Augsburgiem czy Moguncją. To właśnie w takich meczach umierają marzenia o tytule. Borussia ostatni sparing przed meczem o Superpuchar zagra 1 sierpnia. Można zatem zakładać, że przystąpi do niego nieco świeższa niż rywal.
Co weźmie górę w sobotę? Schematy Ancelottiego czy improwizacja Bosza? Przekonamy się czy ten tydzień spędzony w urokliwym austriackim kurorcie był na tyle owocny, by BVB załapała, o co w tym Boszowym futbolu tak naprawdę chodzi i czy defensywa będzie na tyle zgrana by powstrzymać monachijskich gwiazdorów. Dla szkoleniowca będzie to bardzo wartościowy sprawdzian, bo pokaże mu na tle tak wymagającego rywala, w jakim stopniu piłkarze pojmują jego filozofię i nad czym trzeba będzie jeszcze przez te dwa tygodnie mocniej popracować. Ancelotti natomiast będzie mógł w pełni skupić się na wdrażaniu nowych piłkarzy w preferowany przez siebie system. Rywalizacja o Superpuchar to jednak mecz o trofeum, więc można się spodziewać, że Bawarczycy podejdą do niego z należytą powagą. A jeśli tak się stanie, to kibice i dziennikarze zastanawiający się dziś co z Jamesem i Muellerem, jak pomieścić w składzie Thiago, Tolisso i Vidala, czy też jak na prawej obronie w Bayernie będzie funkcjonował Kimmich, dostaną na najbliższe dwa tygodnie obszerny materiał do analizy i dyskusji.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W OSTATNIM (31/2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”