W Katowicach wiało nudą
Prasowanie ubrań, mycie naczyń, odkurzanie czy spacer z psem – to czynności mniej więcej tak ekscytujące jak oglądanie niedzielnej potyczki GKS-u Katowice z Piastem Gliwice.
Filip Trokielewicz
Mecz dla koneserów
Już w 2. minucie bardzo dobrą okazję po podaniu Bartosza Nowaka zmarnował Mateusz Kowalczyk. Siedem minut później odpowiedzieć próbował Piast – Patryk Dziczek przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, uderzając z linii pola karnego. W 14. minucie Maciej Rosołek przestrzelił w niezłej sytuacji po dograniu Grzegorza Tomasiewicza. Chorągiewka sędziego asystenta poszybowała jednak w górę, zatem bramka i tak nie zostałaby uznana. W 32. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zgraniu Jorge Felixa zaskoczyć Dawida Kudłę próbował Dziczek.
Dopiero pod koniec pierwszej połowy zobaczyliśmy pierwszy celny strzał. Uderzenie Nowaka z rzutu wolnego nie mogło sprawić jednak problemów Frantiskowi Plachowi. Sporo mieliśmy stałych fragmentów gry, ale niewiele z nich zazwyczaj wynikało. Ostrzyliśmy sobie zęby na tę derbową potyczkę, ale po pierwszych 45 minutach nas one jedynie bolały.
Druga połowa miała przebieg zbliżony do pierwszej. Zaczęło się od niecelnego strzału Borjy Galana, a chwilę później odpowiedzieć próbował Erik Jirka. Słowak był jedną z aktywniejszych postaci w drugiej odsłonie spotkania, kilkukrotnie próbując zagrozić Plachowi. Nieźle funkcjonowała lewa strona zespołu Vukovicia. Jedną z lepszych szans gospodarze stworzyli sobie z kolei po dwójkowej akcji Adriana Błąda i Galana. Próba Hiszpana nie była jednak wyzwaniem dla bramkarza Piasta.
Podział punktów jest jak najbardziej sprawiedliwy. Mimo że goście sprawiali nieco lepsze wrażenie, żaden z zespołów nie zasłużył w niedzielę, aby zainkasować komplet „oczek”.