Udany debiut Suboticia w Saint-Etienne
Saint-Etienne wygrało 2:1 z SM Caen. Debiut w zielonej koszulce zaliczył dopiero co sprowadzony Neven Subotić.
Amiens zaliczyło dramatyczny początek meczu w Angers. W 6 minucie Regis Gurtner wypluł przed siebie strzał Billy’ego Ketkeophomphone. Do piłki dopadł Pierrick Capelle i zrobił, co do niego należało. Na domiar złego w 18 minucie Serge Gakpe opuścił boisko z powodu urazu. Angers przeważało do końca, ale nie zdołało powiększyć minimalnego prowadzenia.
Niemal równie fatalne wejście w mecz przydarzył się walczącemu o utrzymanie Saint-Etienne. Les Verts musieli odrabiać straty od 11 minuty, kiedy Ronny Rodelin wyprowadził Caen na prowadzenie. Nowy klubu Suboticia nie poddał się. W 35 minucie Paul-Georges Ntep przymierzył z około 15 metrów i sprawił, że mecz zaczął się od nowa. Remis 1:1 utrzymywał się długo, ale nie zadowalał Saint-Etienne. W 78 minucie humory miejscowych poprawiły się po akcji Remy’ego Cabelli i wykończeniu Jonathana Bamby.
Bohaterem Tuluzy został Yaya Sanogo. Najpierw zmusił Jimmy’ego Giraudona do ostateczności, czyli faulu taktycznego na 18 metrze, a niedługo później pokonał Erwina Zelaznego po dograniu Steeve’a Yago. Sanogo powinien zakończyć mecz z dubletem, albo i hat trickiem, ale zadowolił się jednym trafieniem na wagę wygranej.
Outsider z Metzu nie mógł sobie pozwolić na domową porażkę z OGC Nice. Drużynie Frederica Hantza ułatwił zadanie Pierre Lees-Melou, który w 39 minucie obejrzał czerwoną kartkę za atak w stylu kung-fu. Gospodarze nie wykorzystali gry w przewadze w pierwszej połowie, ale kilka chwil po przerwie Nolan Roux po raz pierwszy pokonał Waltera Beniteza. Radość Les Grenats nie trwała długo. Po zaledwie pięciu minutach od zdobytej bramki Moussa Niakhate sfaulował we własnym polu karnym Bassema Srafriego. Eiji Kawashima obronił strzał Mario Balotelliego z 11 metrów, ale przy dobitce był bezradny. Metz błyskawicznie odpowiedział za sprawą strzelca Roux i asystenta Danijela Milicevicia.
Pewnym zwycięstwem gości zakończył się spotkania EA Guingamp z FC Nantes. Po godzinie gry Alexander Kacaniklić podał do Adriena Thomassona, który mocnym strzałem dał powód do radości fanom Kanarków. I to nie była ostatnia okazja do fetowania bramki. W końcówce jedenastkę na gola zamienił Emiliano Sala, a niedługo później strzelecki festiwal zakończył rezerwowy Santy N’Gom. Dzięki zgarnięciu pełnej puli Nantes zbliżyło się do czwartego w tabeli AS Monaco. Stawkę nadal zamyka FC Metz z dorobkiem 18 punktów.
sul, PilkaNozna.pl