Przejdź do treści
Tygrysy gotowe na finał

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Tygrysy gotowe na finał

Kamil Grabara nie chciał kłamać, więc twierdził, że jego zespół wyeliminuje mistrza Polski. Z kolei były trener Rakowa Marek Papszun – w rozmowie z Polsatem – wyznał, że nie wie skąd brały się głosy o wielkiej mocy Kopenhagi urastające, jego zdaniem, do rangi mitu. Obaj wygłaszali opinie na podstawie pierwszego meczu. Środa być może wszystko zweryfikuje.



– Słowami Kamila się nie motywujemy, mamy własne sposoby – zapewnił Dawid Szwarga, trener Rakowa.

Spokój, mobilizacja, lekki żal, niedosyt po pierwszym meczu i niemal najsilniejszy możliwy skład znalazł się na pokładzie czarterowego samolotu, który we wtorek około 12.30 wystartował z lotniska w Pyrzowicach biorąc kurs na Kopenhagę. Stolica Danii zrazu przywitała mistrzów Polski pogodą pochmurną i temperaturą około 18-19 stopni Celsjusza.

Porządek na pokładzie taki jak zwykle – najpierw sztab i drużyna, później oficjele (w tym gronie m.in. Michał Świerczewski i Piotr Obidziński), i tak dalej. Właściciel drużyny był dobrej myśli. Wierzył w zespół, chciał wierzyć także we wróżbę (zwykle się sprawdzającą) pani dbającej o porządek w biurze, zgodnie z którą Raków ma wygrać 2:0. A skoro tak, to podzielił się oczekiwaniami względem wymarzonej grupy Ligi Mistrzów: „Barcelona, Manchester United, AC Milan i Raków”.

Dlaczego nie?

Piłkarze podróżowali w znakomitych warunkach – każdy miał do dyspozycji rząd trzech foteli, na lotnisku czekał autokar, który zawiózł zespół na krótki odpoczynek. Wszystko przebiegło błyskawicznie i sprawnie. Wszystko zostało bowiem podporządkowane jednemu meczowi. – Za nami siedem meczów, ten jest ósmy i traktujemy go jak finał – mówił Szwarga.

Wrócił do zespołu nieobecny w Sosnowcu Zoran Arsenić, do samolotu wsiadł także John Yeboah. Wypadli kontuzjowani Jean Carlos i Stratos Svarnas. – Yeboah jest z nami, by pomóc. W jakim wymiarze, to zależy od scenariusza meczu. Walczymy o Arsenicia, żeby był w stu procentach gotowy – mówił we wtorek trener, zaznaczając: – Pierwszy raz od dłuższego czasu mogliśmy przepracować pełen mikrocykl treningowy.

A to z powodu przełożenia ligowego meczu z Lechem. Nawiasem mówiąc skłoniło to trenera gospodarzy Jacoba Neestrupa do absurdalnych wywodów na temat nieuczciwego postępowania polskiego klubu. Trener FCK narzekał, że jego zespół musiał grać (i przegrać) w weekend z Silkeborgiem. – UEFA powinna zabronić przekładania meczów ligowych – wypalił na łamach „Ekstrabladet”.

Bez komentarza.

Wczoraj o 18 Raków trenował na Parken. Pusty obiekt nie robi takiego wrażenia. Zapełniony potrafi sparaliżować, zwłaszcza nieprzywykłych do tak gorących ścian. Dwa dni przed meczem do kupienia było jeszcze tylko około tysiąca dostępnych wejściówek. Do końca natomiast nie było wiadomo czy stawią się wszyscy karnetowicze, ale gdyby tak miało być, padłby kilkunastoletni rekord frekwencji w europejskich pucharach (od czasu gdy po przebudowie zmniejszono nieco pojemność).

– Przygotowaliśmy się dobrze, wykonaliśmy dużą pracę – zapewniał trener dodając, że wie jak uwypuklić atuty własne i jak zneutralizować mocne strony przeciwnika, że przewag poszuka w organizacji gry. Wynik pierwszego meczu był zły, ale nikomu skrzydeł nie podciął. – Energia jest dobra. Ale prawdziwą energię mamy pokazać w środę. W Polsce często przed meczami jesteśmy tygrysami, a w dniu spotkania wyglądamy jak koty. My chcemy to odwrócić. Przez 20 lat byłem karmiony materiałami z meczu Widzewa i tego co się tu wydarzyło. To już historia, mam nadzieję, że my też zrobimy coś, co będzie pokazywane przez wiele lat.

Zbigniew Mucha
Kopenhaga

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024