Trwa czarna seria Borussii Dortmund
Fani Borussii Dortmund musieli w piątkowy wieczór przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Ich pupile przedłużyli swoją serię meczów bez zwycięstwa w Bundeslidze do pięciu, przegrywając na wyjeździe ze Stuttgartem (1:2).
Co się dzieje z Borussią Dortmund? (fot. Łukasz Skwiot)
Borussia udała się w delegację do Stuttgartu bez swojego najlepszego strzelca, które ze względów dyscyplinarnych nie znalazł się w kadrze zespołu na piątkowy mecz. Pierre-Emerick Aubameyang, bo o nim mowa spóźnił się pół godziny na ostatnie zajęcia BVB i trener Peter Bosz uznał, że tego typu zachowanie zasługuje na przykładną karę.
Kibice z Dortmundu mogli mieć obawy, jak Borussia zaprezentuje się bez swojego snajpera, ale nie było to jedyne osłabienie drużyny. Do Stuttgartu nie polecieli również Marco Reus, Erik Durm, Sebastian Rode czy w końcu Łukasz Piszczek, a to oznaczało, że nie dojdzie do „polskiego starcia” na Mercedes-Benz Arena. Co więcej, na boisku nie mogliśmy zobaczyć w akcji żadnego Polaka, ponieważ kontuzja wykluczyła z gry również Marcina Kamińskiego.
Spotkanie rozpoczęło się dla gości w najgorszy z możliwych sposobów, ponieważ już w 5. minucie prowadzenie Stuttgartowi dał Chadrac Akolo, który wykorzystał katastrofalny błąd obrońcy i bramkarza, a następnie skierował piłkę do pustej bramki.
Borussia zdołała odpowiedzieć tuż przed końcem pierwszej połowy, kiedy to jeden z defensorów VfB odbił ręką piłkę we własnym polu karnym. Sędzia wskazał na „wapno”, a do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Andre Schuerrle. Strzał Niemca został obroniony, ale dobitka Maximiliana Philippa, który huknął pod poprzeczkę nie zostawiła wątpliwości.
Jeśli sympatycy Borussii liczyli na to, że gol strzelony tuż przed zmianą stron doda piłkarzom Bosza rozpędu na drugą połowę, to bardzo szybko złudzeń pozbawił ich Josip Brekalo, który celnym strzałem wykończył szybki kontratak swojego zespołu. Po raz kolejny nie popisał się Roman Burki, który przepuścił futbolówkę między nogami.
Goście próbowali odrobić straty, ale nie mieli tego dnia zbyt wielu argumentów, by wywieźć ze Stuttgartu choćby punkt. Pełna pula padła ostatecznie łupem gospodarzy, którzy potwierdzili, że w tym sezonie Mercedes-Benz Arena to dla niech prawdziwa twierdza.
Co do Borussii… kryzys tego klubu trwa w najlepsze i na razie nic nie wskazuje na to, by Peter Bosz znalazł lek na wyleczenie choroby trawiącej jego drużynę.
gar, PiłkaNożna.pl