„Zobaczyć Neapol i umrzeć” – wszyscy dobrze znamy słynne stwierdzenie Johanna Wolfganga Goethe’ego, który nie ukrywał swojego zamiłowania do tego włoskiego miasta. Szanse są niewielkie, ale cały czas możemy liczyć na, to że piłkarze Legii Warszawa nie będą musieli wypowiadać tych słów w późny czwartkowy wieczór. Wolelibyśmy za to usłyszeć „Przybyliśmy, zobaczyliśmy i zwyciężyliśmy”, co może być równoznaczne z awansem Legii do fazy pucharowej Ligi Europy.
Piłkarzy Legii czeka niezwykle trudne zadanie (foto: G.Wajda)
Dlaczego szanse Wojskowych na spełnienie najbardziej optymistycznego scenariusza są małe? Przynajmniej z kilku powodów.
Po pierwsze, czwartkowym rywalem Legii będzie Napoli, czyli drużyna, która w dotychczasowej edycji drugich co do ważności rozgrywek na Starym Kontynencie nie doznała jeszcze ani jednej porażki. Zawodnicy Maurizio Sarriego mają na swoim koncie komplet piętnastu punktów i już dawno zapewnili sobie awans do kolejnej rundy. Pewny byt Napoli w 1/16 finału może co prawda paradoksalnie ułatwić zadanie Legii, jednak mimo wszystko, jest dość wątpliwe, by gospodarze przeszli obok meczu i całkowicie zlekceważyli przeciwnika.
Po drugie, Stadio San Paolo to w tym sezonie prawdziwa twierdza. Napoli wygrało na nim wszystkie spotkania w Lidze Europy, a podobnie sytuacja wygląda jeśli chodzi o rozgrywki Serie A. W siedmiu meczach przed własną publicznością, Napoli wygrało w sześciu przypadkach i zaledwie raz zremisowało. Na słynnym obiekcie Azzurrich przegrywali już w bieżącej kampanii piłkarze Interu, Fiorentiny, Juventusu czy Lazio, więc tym trudniej będzie Legii, która jest jednak klubem z nieco niższej półki.
Po trzecie, Wojskowi nie rozpieszczają ostatnio swoich kibiców. Ok, Legia przegrała w Ekstraklasie dość dawno, bo 25 października, ale jej gra pozostawia wiele do życzenia. Dobrych i solidnych, takich od deski do deski, spotkań w wykonaniu stołecznej drużyny ostatnio nie oglądaliśmy i dlatego można się obawiać, czy podopieczni Stanisława Czerczesowa poradzą sobie w Neapolu.
No i w końcu po czwarte, Napoli jest w tym sezonie piekielnie skuteczne. Wystarczy bowiem spojrzeć na bilans goli drużyny Sarriego, by przekonać się, że Dusan Kuciak będzie miał w czwartkowy wieczór ręce pełne roboty. W samej tylko Serie A, Napoli zdobyło 28 goli i straciło zaledwie 12. Jeśli zaś chodzi o Ligę Europy, to tu dorobek Włochów jest jeszcze bardziej imponujący, ponieważ strzelili oni 17 bramek, tracąc przy tym zaledwie jedną. Siła jaka tkwi w ofensywie Azzurrich jest więc potężna.
Pomimo tych wszystkich argumentów i skazywania Legii wręcz na pożarcie, wicemistrzowie Polski cały czas liczą się w walce o 1/16 finału. Żeby jednak najlepszy scenariusz miał prawo się ziścić, Legia musi wygrać w Neapolu. Będzie to bardzo trudne (patrz cztery powyższe punkty), ale przecież nie niemożliwe. Niedawno we Florencji swój mecz rozgrywał Lech Poznań i także nie dawano mu żadnych szans na unikniecie blamażu. Tymczasem Kolejorz rozegrał dobre zawody i pokonał Fiorentinę. Wojskowi mają się więc na kim wzorować.
Jeśli już warunek pierwszy zostanie spełniony, będziemy mogli skupić się na drugiej części tej układanki. Jest nią podział punktów w meczu Midtjylland z Club Brugge. Tylko tyle i aż tyle.
Kadra Legii Warszawa na mecz z Napoli:
Bramkarze: Dusan Kuciak, Jakub Szumski
Obrońcy: Bartosz Bereszyński, Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski
Pomocnicy: Stojan Vranjes, Tomasz Jodłowiec, Ivan Trickovski, Ondrej Duda, Michał Kucharczyk, Pablo Dyego, Robert Bartczak, Guilherme, Michał Kopczyński
Napastnicy: Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović, Arkadiusz Piech, Marek Saganowski
– Wiemy, że Napoli chce zdobyć komplet punktów w grupie. My jednak cały czas walczymy o awans. Musimy odciąć się od włoskiej drużyny i zrobić wszystko, aby w czwartek zaprezentować się z jak najlepszej strony – powiedział Stanisław Czerczesow, trener Legii.
10 grudnia (Stadio San Paolo) SSC NAPOLI – LEGIA WARSZAWA (19:00) Przypuszczalne składy:
Napoli: Gabriel – Elseid Hysaj, Kalidou Koulibaly, Vlad Chiriches, Ivan Strinic – David Lopez, Mirko Valdifiori, Nathaniel Calobah – Christian Maggio, Jose Callejon, Omar El Kaddouri.
Legia: Dusan Kuciak – Tomasz Brzyski, Michał Pazdan, Igor Lewczuk, Łukasz Broź – Tomasz Jodłowiec, Stojan Vranjes – Guilherme, Ondrej Duda, Bartosz Bereszyński – Nemanja Nikolić