Takiego sparingu jeszcze nie było. Nietypowa sytuacja w meczu Puszczy z Polonią Bytom
Puszcza Niepołomice zagrała mecz kontrolny z Polonią Bytom w ramach przygotowań do nadchodzącego sezonu. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie zorganizowany… konkurs stałych fragmentów gry.
Maciej Łanczkowski
FOT. MICHAŁ STAWOWIAK / 400MM
Puszcza Niepołomice przygotowuje się do nadchodzącego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Wśród sparingpartnerów Puszczy znalazła się drużyna Polonii Bytom, występująca na poziomie drugiej ligi. Mecz odbył się w sobotnie popołudnie i zakończył się wynikiem 1:1. Polonia objęła prowadzenie w 33. minucie za sprawą trafienia Tomasza Gajdy, w drugiej połowie wynik wyrównał Rafał Siemaszko.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, jednak po meczu zdecydowano się na bardzo nietypowe rozwiązanie. Poza podstawowym czasem gry 90 minut, po meczu odbyła się „dogrywka”, ale na niecodziennych zasadach – mowa o konkursie na stałe fragmenty gry. Obie drużyny naprzemiennie ćwiczyły strzały i dośrodkowania z rzutów wolnych, autów oraz rzutów rożnych. Po sparingach piłkarskich często odbywają się konkursy rzutów karnych, ale pomysł organizacji dodatkowych SFG wyróżnia się oryginalnością.
Każdy zespół otrzymał po szesnaście sytuacji, po osiem na stronę lewą i prawą boiska. W skład tego wchodziły: trzy rzuty rożne, dwa rzuty z autu pod pole karne rywala oraz trzy rzuty wolne, który były „rozrzucone” na różnych pozycjach na boisku.
- – Z Bytomia w tygodniu wyszła więc propozycja: „zagrajmy dogrywkę na stalaki”. I na tę propozycję przystał Tomasz Tułacz. 54-latek zareagował z dużym entuzjazmem, samemu projektując warianty, jak można to zrobić. – czytamy na oficjalnym profilu Polonii Bytom.