Przejdź do treści
Sztuka wykorzystywania błędów rywala

Ligi w Europie Premier League

Sztuka wykorzystywania błędów rywala

Cztery kolejki bez zwycięstwa i basta! Tottenham przerwał niekorzystną serię, przełamał się o odniósł pewne zwycięstwo nad Leeds United.

Współpraca Sona i Kane’a ponownie dała Kogutom zwycięstwo (fot. Reuters)


Sobotnie zmagania na angielskich boiskach miały się zacząć od mocnego uderzenia, chociaż nastroje w obu klubach były zgoła odmienne. Koguty jeszcze do niedawna prowadziły w ligowej tabeli, ale po serii czterech kolejnych meczów bez zwycięstwa zaczął tracić dystans do czołówki. Nic dziwnego, że Jose Mourinho i jego podopieczni celowali podczas starcia z Pawiami wyłącznie w pełną pulę.


Jeśli zaś chodzi o nie, to te pokonały ostatnio Burnley oraz West Bromwich Albion, zbliżając się do górnej połówki tabeli. Szczególnie ostatnie zwycięstwo nad The Baggies wzbudziło podziw kibiców, ponieważ piłkarze Marcelo Bielsy całkowicie zdominowali przeciwnika i rozgromili go na jego boisku aż 5:0.

Można było w ciemno zakładać, że dysponujące ogromnym potencjałem ofensywnym drużyny będą gwarancją kilku goli. Mecz od początku faktycznie był mocno energetyczny, jednak toczony pod dyktando gości z Leeds. Cóż jednak z tego, skoro nie potrafili oni udokumentować swojej przewagi. Efekt? Kiedy tylko rywal stworzył sobie pierwszą okazję, to od razu przyniosła ona gola.

Na pierwszą bramkę musieliśmy czekać do 28. minuty. To właśnie wtedy w polu karnym Leeds faulował Ezgjan Alioski i sędzia po weryfikacji systemu VAR wskazał na „wapno”. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Harry Kane, który bez problemów trafił do siatki.




Tottenham wcale nie grał wielkiego meczu, ale jeszcze przed przerwą podwyższył na 2:0. Tym razem Kane podawał, a z jego asysty skorzystał Hueng-min Son, który wpadł w pole karne i zdobył gola nr 14 w tym sezonie.

Jeśli po zmianie stron goście zamierzali powalczyć o odrobienie strat, to ich plan rozsypał się jak domek z kart już w 50. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na trzecie trafienie swojej ekipy zamienił Toby Alderweireld, który precyzyjnie uderzył głową. Nie popisał się w tej sytuacji Illan Meslier, który miał futbolówkę na rękawicach, jednak nie zdołał jej do końca opanować.

Francuz zrehabilitował się przy interwencjach po strzałach Stevena Bergwijna oraz Kane’a. Gdyby nie one, goście niechybnie przegraliby 0:5. 0:3 chluby im nie przynosi, lecz przynajmniej udało się uniknąć pogromu.

Tottenham skrupulatnie wykorzystał błędy Leeds. Dzięki temu po tygodniach posuchy sięgnął po trzy punkty i awansował na trzecie miejsce w tabeli. Pawie są jedenaste.

gar, sar, PiłkaNożna.pl




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024