Szanse na goal-line w LaLiga?
Niedawne sceny w El Clasico były jawną kompromitacją
La Liga. W trakcie jednego z najbardziej prestiżowych meczów klubowych świata
nie było technologii, która dałaby odpowiedź w istotnej kontrowersji mającej
wpływ na wynik tego meczu. Nie wygląda jednak na to, aby po tak potężnym upokorzeniu
Javier Tebas zmienił zdanie i wprowadził goal-line do meczów ligi hiszpańskiej.
Tebas twardo stoi w opozycji przeciwko goal-line (fot. SUSANA VERA / Reuters / Forum)
W 28. minucie El Clasico, Lamine Yamal lekkim
muśnięciem piłki skierował ją w światło bramki Realu. Zaskoczony Andrij
Łunin musiał błysnąć nie lada refleksem, jednak udało mu się wybić
futbolówkę przed (?) linią bramkową. Sędzia César Soto Grado nie
miał jednak pewności, czy piłka przekroczyła linię bramkową. VAR pod
okiem José Maríi Sáncheza Martíneza z Murcji analizowała
sytuację przez dwie minuty. Niestety, mimo licznych powtórek i dziesiątek kamer
zainstalowanych na Santiago Bernabeu, brakuje ujęcia – z góry i z tyłu – które
mogłoby definitywnie potwierdzić, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Po
meczu kibice chcąc analizować sporną sytuację, musieli posiłkować się…
zdjęciami z trybun.
O wiele większą kompromitacją niż brak odpowiedniej
kamery, jest nieobecność tak podstawowej technologii, jaką jest goal-line
technology. To system elektroniczny stosowany w piłce nożnej, który pomaga
sędziom w natychmiastowym określeniu, czy piłka w całości przekroczyła linię
bramkową. Podczas gdy Premier League, Bundesliga i Serie A od lat korzystają z
systemów VAR i goal-line, La Liga pozostaje w tyle. Każdy błąd sędziowski w
kwestii uznania lub nieuznania gola to cios w wiarygodność rozgrywek i rozczarowanie
kibiców. Sytuacja z ostatniego meczu Realu Madryt z FC Barceloną z pewnością
godzi w renomę La Liga i podważa jej pozycję jako jednego z liderów światowej
piłki nożnej.
Głównym oponentem wprowadzenia goal-line jest rzecz
jasna Javier Tebas. Szef La Liga swoją niechęć argumentuje
oczywiście pieniędzmi. Aby zapewnić pełne zaangażowanie technologii w La Liga,
należałoby zainstalować ją w każdym stadionie drużyn z czołowej ligi na
świecie. Według niego liczba spornych sytuacji jest tak niewielka, że goal-line
zwyczajnie się nie opłaca, a w przypadku nieścisłości, spór może rozstrzygnąć
VAR. Niedzielne wydarzenia jasno pokazały, że nie do końca jest to możliwe.
Czy Tebas zmieni swoje zdanie? Wydaje się, że nie ma
na to większych szans. Szef hiszpańskiej ligi na portalu X (dawniej
Twitter) udostępnił przykłady pomyłek technologii goal-line. Komentując brak
uznania bramki, krótko stwierdził: „Bez komentarza”.
Argumenty przeciwko goal-line technology, takie jak
wysokie koszty wdrożenia czy rzadkość błędów sędziowskich w takich sytuacjach,
wydają się niekatualne. Inwestycja w tę technologię to niewielka cena za
zapewnienie sprawiedliwości i przejrzystości rozgrywek, co w dłuższej
perspektywie może przynieść wymierne korzyści wizerunkowe i finansowe. Upór
władz ligi w kwestii goal-line technology staje się coraz bardziej
niezrozumiały i nie do zaakceptowania.
Maciej Łanczkowski