Szalony mecz i zwycięstwo Manchesteru City
Manchester City rzutem na taśmą odniósł ważne wyjazdowe zwycięstwo. „Obywatele” pokonali Bournemouth (2:1) po goli Raheeme’a Sterlinga z 98 minuty!
Piłkarze Guardioli walczyli do końca i dopięli swego (fot. Reuters)
Gospodarze rozpoczęli sezon od dwóch kolejnych porażek i wydawało się, że w starciu z tak mocnym rywalem jak Manchester City trudno będzie szukać przełamania. Zawodnicy Pepa Guardioli mieli po dwóch kolejkach cztery punkty na swoim koncie i podczas sobotniego spotkania interesowała ich wyłącznie pełna pula.
Jak się okazało, Bournemouth – ponownie bez Artura Boruca w wyjściowym składzie – nie zamierzało tanio sprzedawać skóry i postawiło faworytowi wysoko poprzeczkę. Cóż z tego, że to goście prowadzili grę i częściej byli przy piłce, skoro wynik spotkania otworzyli gospodarze, a konkretnie Charlie Daniels, który po przebitce w polu karnym dopadł do piłki na jego skraju i uderzył bez zastanowienia. Piłkarz „Wisienek” przymierzył idealnie i Ederson nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Manchester po stracie bramki wziął się do pracy i ruszył na przeciwnika ze zdwojoną siłą. Efekt? Już w 21. minucie gościom udało się doprowadzić do wyrównania. Gabriel Jesus otrzymał znakomite podanie z głębi pola od Davida Silvy i będąc w dogodnej pozycji po prostu nie mógł się pomylić.
Kibice na Vitality Stadium oglądali bardzo dobre zawody, które były toczone w znakomitym tempie. Nie brakowało w nim okazji strzeleckich – po obu stronach barykady. Najlepszą w 67. minucie miał Joshua King, który trafił w poprzeczkę bramki City.
Guardiola widząc, że jego drużyna ma problem ze zdobyciem drugiego gola, postanowił dokonać roszad na boisku. Do gry wszedł w końcu Sergio Aguero, który dość niespodziewanie został posadzony na ławce rezerwowych. Pojawienie się Argentyńczyka na placu gry ożywiło nieco poczynania gości, jednak wciąż brakowało im konkretów, a Asmir Begović nie był zbyt często zmuszany do wykazywania się swoimi umiejętnościami.
„The Citizens” atakowali już do samego końca spotkania, natomiast Bournemouth ograniczało się do wyprowadzania szybkich kontrataków. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, goście zadali decydujący cios. W ósmej minucie doliczonego czasu gry, w polu karnym miejscowych znalazł się Sterling, który strzałem rozpaczy dał swojej drużynie prowadzenie i zapewnił jej zwycięstwo.
Co ciekawe, młody Anglik nie dotrwał na boisku do końcowego gwizdka, ponieważ otrzymała za radość drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
gar, PiłkaNożna.pl