Świetni w Europie, fatalni w lidze
Espanyol Barcelona przegrał bardzo istotny mecz w kontekście walki o utrzymanie w hiszpańskiej La Liga i zakotwiczył na dobre na samym dnie klasyfikacji. Mimo to Katalończycy całkiem nieźle radzą sobie w europejskich pucharach – zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie i zagrają w fazie pucharowej Ligi Europy.
(Fot. Reuters)
Espanyol to drużyna pełna paradoksów. W rozgrywkach ligowych, mówiąc wprost, radzą sobie fatalnie. W osiemnastu spotkaniach zdołali ledwie dwa razy triumfować. Nic więc dziwnego, że zamykają tabelę hiszpańskiej ekstraklasy. Z kolei na arenie międzynarodowej zdają się być zupełnie innym zespołem – bez większych problemów zajęli pierwsze miejsce w fazie grupowej i zmierzą się w ramach 1/32 Ligi Europy z angielskim Wolverhampton.
Jednak jeśli „Papużki” szybko nie poprawią swojej boiskowej dyspozycji, nie przyjdzie im prędko ponownie występować w europejskich pucharach. Bo jeśli podopieczni Pablo Machina stracili komplet punktów w starciu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, to trudno szukać drużyn, z którymi będzie im łatwiej o zdobycie punktów.
Espanyol notuje spory (choć to mało powiedziane) regres. W poprzednim sezonie przez krótki czas nawet liderowali, a w ostatecznym rozrachunku finiszowali w tabeli na siódmym miejscu, które dało im przepustkę do kwalifikacji do Ligi Europy. W międzyczasie odeszli dwaj najważniejsi zawodnicy Katalończyków – Borja Iglesias i Mario Hermoso. Bardzo dobre rezultaty odnoszone w eliminacjach do europejskich rozgrywek najwyraźniej (złudnie) uspokoiły decydentów klubu z Barcelony, którzy nie zrekompensowali straty Iglesiasa i Hermoso.
Na efekty bierności transferowej nie trzeba było długo czekać. A perspektyw na poprawę sytuacji jak dotychczas próżno szukać.
JAN BRODA