Święci pokonali Manchester City
Sensacyjnym wynikiem zakończyło się ostatnie z czterech zaplanowanych na niedzielę spotkań Premier League. Manchester City przegrał w delegacji z Southampton (0:1), a bardzo dobre zawody w ekipie Świętych rozegrał Jan Bednarek.
Jan Bednarek miał powody do zadowolenia (fot. Reuters)
Mistrzostwo przepadło, drugie miejsce już praktycznie pewne, rewanż na Liverpoolu wzięty z nawiązką. Wydawać by się mogło, że w obliczu tych wszystkich faktów piłkarze Manchesteru City nie znajdą już w sobie motywacji do walki w kolejnych meczach. Tak faktycznie mógłby pomyśleć ktoś, kto spogląda na sytuację z boku, jednak wiedząc, że u Pepa Guardioli nie ma taryfy ulgowej, można było mieć pewność, że Obywatele zagrają przeciwko z Southampton na sto procent swoich możliwości.
To z kolei mogło zwiastować spore emocje na St. Mary’s Stadium, ponieważ Święci wciąż potrzebowali punktów, by definitywnie przypieczętować swoje utrzymanie. Co więcej, drużyna Jana Bednarka po wznowieniu rozgrywek odniosła dwie wygrane w trzech kolejkach, co było jasnym sygnałem, że Ralph Hasenhuttl poukładał już odpowiednio wszystkie klocki, a jego zespół powinien znajdować się na krzywej rosnącej.
Tak jak można było się spodziewać, od początku dużo więcej do powiedzenia na boisku mieli goście z Manchesteru, którzy nawet pod nieobecność Kevina de Bruyne czy Phila Fodena nie mieli problemów z prowadzeniem gry. Nie miało to jednak przełożenia na ilość i jakość okazji bramkowych.
Święci poczekali na swoja okazję i wyprowadzili cios w najmniej oczekiwanym momencie. W 16. minucie fatalny błąd na swojej połowie popełnił Oleksandr Zinchenko, tracąc piłkę, do której następnie dopadł Che Adams. Napastnik gospodarzy dostrzegł wysuniętego daleko przed bramkę Edersona i zdecydował się na lobowanie. Przymierzył idealnie i futbolówka wpadła do siatki.
Guardiola dostrzegł, że nie wszystko w jego drużynie funkcjonuje tak jak powinno. Obywatele stwarzali sobie co prawda sytuacje, jednak albo brakowało im skuteczności i zimnej krwi, albo znakomicie w bramce Southampton spisywał się Alex McCarthy. Coś trzeba było więc zmienić i dlatego na boisku pojawili się w końcu wielcy nieobecni w ekipie gości, a więc De Bruyna i Foden.
Jak się okazało, mimo obecności na murawie wielu indywidualności, Manchester City nie potrafił skruszyć obronnego muru gospodarzy. W nim znakomicie spisywał się m.in. Bednarek, który wraz z kolegami nie pozwalał faworytowi na zbyt wiele.
Ostatecznie wynik zmianie już nie uległ. Świeci dotrwali do ostatniego gwizdka z czystym kontem i niespodziewanie pokonali ustępujących mistrzów Anglii, zapewniając już sobie definitywnie utrzymanie w Premier League.
gar, PiłkaNożna.pl