Pyszności pojedzone, prezenty odpakowane, życzenia złożone, czas na futbol! A jak futbol w okresie świątecznym, to oczywiście Anglia. Co przyniesie piętnasta kolejka Premier League?
Czy Jamie Vardy skarci Manchester United? (fot. Reuters)
Czy Brendan Rodgers poprawi kolejny bilans?
W zeszły weekend Irlandczyk z Północy po raz pierwszy w karierze szkoleniowej wyszedł górą ze starcia z Jose Mourinho. Sprawdziło się powiedzenie „do ośmiu razy sztuka”. Opiekun Leicester City nie osiada jednak na laurach. Wie, że przed nim kolejna wymagająca potyczka. I choć w meczach z przyjeżdżającym na King Power Stadium Manchesterem United Rodgers zasmakował w przeszłości triumfu, bilans spotkań z ekipą z Old Trafford wymaga zdecydowanej poprawy.
Dotychczas były szkoleniowiec między innymi Liverpoolu mierzył się z Czerwonymi Diabłami dwunastokrotnie. Dwa razy – prowadząc The Reds właśnie – wygrywał. Aż dziesięć razy przełykał gorycz porażki.
Stawką jednego z hitów weekendu jest pozycja wicelidera tabeli.
Jak Crystal Palace zareaguje na blamaż?
– Jesteśmy upokorzeni z powodu wyniku, nie mam co do tego wątpliwości. Źle to znieśliśmy, większość z nas nigdy nie przegrała 0:7, więc jest to nowe doświadczenie – przyznał po blamażu z Liverpoolem Roy Hodgson. Orły pierwszy raz w historii straciły na własnym boisku siedem goli.
Poza posypaniem głowy popiołem były selekcjoner reprezentacji Anglii zapowiedział wyciągnięcie wniosków. To, czy tydzień wystarczył londyńczykom na otrząśnięcie się po doznanym szoku, sprawdzi niepokonana od trzech kolejek Aston Villa. Kwartet Jack Grealish – Anwar El-Ghazi – Ollie Watkins – Bertrand Traore współpracuje coraz lepiej i to w zatrzymaniu jego poczynań będzie leżał klucz do sięgnięcia przez Crystal Palace po punkty.
Czy Southampton poradzi sobie bez liderów?
Święci udadzą się na Craven Cottage bez kontuzjowanego Danny’ego Ingsa oraz pauzującego za przekroczenie limitu żółtych kartek Oriola Romeu. Występ Jannika Vestergaarda stoi pod znakiem zapytania. I o ile ekipa z St. Mary’s Stadium udowodniła już w tym sezonie, iż potrafi sobie jako tako radzić bez Anglika, o tyle jej postawa pod nieobecność Hiszpana i wobec możliwej absencji Duńczyka stanowi niewiadomą.
Wychowanek La Masii jest jednym z najważniejszych puzzli w układance Ralpha Hasenhuettla. Generałem środka pola, który zagrał we wszystkich piętnastu spotkaniach Southampton w bieżących rozgrywkach, sprawnie wypełniając lukę po Pierrze-Emilu Hojbjergu. Były defensor Borussii Moenchengladbach to natomiast jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tej kampanii. Nie dość, że dobrze wywiązuje się ze swoich powinności obronnych, to jeszcze kapitalnie wyprowadza futbolówkę (jego diagonalne przerzutu to istna poezja!) i stanowi duże zagrożenie w polu karnym przeciwnika. Fulham może wiele zyskać na nieobecności obu zawodników.
Na kogo postawi Mikel Arteta?
Sytuacja Arsenalu, jaka jest, każdy widzi. Zdecydowanie trudniej dopatrzyć się pomysłu na wyjście z kryzysu. Jedną z dróg, którą wskazują między innymi kibice, jest odważniejsze postawienie na młodą gwardię. Poza Bukayo Saką i Gabrielem Martinellim, także na Joe Willocka, Reissa Nelsona i Emile’a Smitha Rowe’a. Na niwie ligowej Arteta robi to jednak niechętnie. Więcej szans daje Willianowi, Nicolasowi Pepe, Daniemu Ceballosowi czy chociażby Granitowi Xhace. Czy zmieni się to po wysokiej porażce pucharowej w meczu z Manchesterem City, w którym młodzież znów wypadła jednak nieźle?
Jak Chelsea zaprezentuje się bez obu podstawowych bocznych obrońców?
Jako następni dołek Kanonierów postarają się wykorzystać The Blues. Będzie o to o tyle trudniej, iż w ich szeregach zabraknie najprawdopodobniej zarówno Reece’a Jamesa, jak i Bena Chilwella. Dwóch podstawowych bocznych obrońców, którzy zmagają się z urazami.
Ich miejsce zajmą Cesar Azpilicueta oraz Emerson Palmieri. Piłkarze o zupełnie innej charakterystyce od wyżej wymienionych Anglików. Grający zdecydowanie mniej ekspansywnie, bardziej zachowawczo, skupieni raczej na defensywie niż ofensywie, co pokazał mecz z West Hamem. Ma to swoje plusy, ma minusy. Mimo to, Chelsea jest wyraźnym faworytem derbów stolicy. Przy problemach rywala absencja Jamesa i Chilwella jawi się jako mało znacząca błahostka.
Ile goli strzeli Manchester City?
The Citizens mają w tym sezonie spore kłopoty z kreowaniem i wykorzystywanie sytuacji bramkowych. Jak na swoje standardy, spisują się zwyczajnie słabo. Pod względem zdobywania goli legitymują się dopiero jedenastą ofensywą w Premier League. Ex-aequo z Crystal Palace.
Przekonujące zwycięstwo z Arsenalem może, acz nie musi, być oznaką przełomu. Pep Guardiola jest ostrożny w prognozach. – To nieco jak z sytuacją w Manchesterze: codziennie pada, a kiedy przez jeden dzień świeci słońce, nie oznacza to od razu, że pogoda ulegnie zmianie na dobre. To tylko jeden mecz – mówi. Potyczka z Newcastle United stanowi jednak doskonałą okazję, by postawić kolejny krok w kierunku nie tak odległych tradycji strzeleckich.
Na którym miejscu wyląduje Evertonu?
Przed startem piętnastej serii gier The Toffees zajmują w tabeli lokatę numer cztery. Przy korzystnym układzie wyników, po weekendzie mogą być wiceliderem. Przy niekorzystnym – spaść na miejsce ósme. To dobitny pokaz tego, jak wyrównana jest rywalizacja w górnej części stawki.
Czarnego scenariusza nikt na Goodison Park jednak nie zakłada. Nie ma żadnych przesłanek, by to robić. Dominic Calvert-Lewin i spółka zmierzą się z Sheffield United, które nadal nie wygrało meczu w bieżącym sezonie ligowym. Nawet pomimo absencji Richarlisona to Everton jest faworytem.
Efektowność Leeds United czy efektywność Burnley?
Pawie, zgodnie z planem, są najsilniejszym z tegorocznych beniaminków. Nie radzą sobie jednak tak dobrze, jak wielu zakładało. Dotąd przegrały więcej spotkań niż wygrały. Są bardzo efektowne, ale zbyt często nieefektywne. W tej kwestii stanowią całkowite przeciwieństwo swojego kolejnego rywala – The Clarets. Podopieczni Seana Dyche’a nie tkają akcji ofensywnych z równie dużą pieczołowitością, co gracze Marcelo Bielsy, ale nie przeszkadza im to w zdobywaniu punktów. Ba, od czterech kolejek są niepokonani! Na Elland Road dojdzie do pasjonującego zderzenia światów.
Czy Liverpool zdeklasuje kolejne przeciwnika?
W zeszłym tygodniu The Reds dokonali na Selhurst Park rzeczy historycznej, ale zwalniać tempa nie zamierzają. Jako że ich następnym przeciwnikiem jest pogrążony w kryzysie West Brom, mają okazję zanotować kolejne wysokie zwycięstwo. Warto jednak pamiętać, iż to Sam Allardyce był ostatnim szkoleniowcem drużyny przyjezdnej – a konkretnie Crystal Palace, w 2017 roku – który wywiózł z Anfield trzy punkty. To od tego momentu zaczęła się budowa niezdobytej od ponad 60 meczów ligowych twierdzy.
Juergen Klopp pamięta. – Sam jest specjalistą od przygotowywania drużyn do tego typu spotkań. Spodziewamy się trudnej przeprawy – stwierdził Niemiec w trakcie konferencji prasowej. Kurtuazja? Tylko trochę.
Które oblicze pokażą Wilki?
Niezbadane są koleje losów Wolverhampton. Zespół z Molineux potrafi wysoko przegrać z Liverpoolem i ulec Aston Villi, by następnie pokonać Chelsea, po czym nie dać rady Burnley. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika? Doprawdy nie sposób przewidzieć, jak w kolejnym występie spiszą się Conor Coady i spółka. Dodawszy do tego wahania formy Tottenhamu, potyczka zawodników prowadzonych przez Nuno Espirito Santo oraz Jose Mourinho stanowi ogromną niewiadomą. Pierwsi mieli więcej czasu na regenerację. Drudzy poprawili morale dzięki awansowi do półfinału Pucharu Ligi.
***
Leicester – Manchester United
Typ PN: 1
Aston Villa – Crystal Palace
Typ PN: 1
Fulham – Southampton
Typ PN: 2
Arsenal – Chelsea
Typ PN: 2
Manchester City – Newcastle
Typ PN: 1
Sheffield United – Everton
Typ PN: 2
Leeds – Burnley
Typ PN: X
West Ham – Brighton
Typ PN: 1
Liverpool – West Brom
Typ PN: 1
Wolverhampton – Tottenham
Typ PN: 2
Maciej Sarosiek