Przejdź do treści
Suarez, czyli aktor pierwszoplanowy

Ligi w Europie Świat

Suarez, czyli aktor pierwszoplanowy

Niewielu piłkarzy z najwyższej półki potrafi tak zróżnicować o sobie opinię jak Luis Suarez. A jeszcze mniej – tak podzielić poglądy. Po 219, bardzo gorących, derbach Merseyside, czyli konfrontacji Evertonu i Liverpoolu, jedni mówili o nim bohater, drudzy – łobuz, a jeszcze inni, że jest ofiarą dziwnych uprzedzeń. Witajcie w świecie reprezentanta Urugwaju, który znalazł się w kadrze na towarzyski mecz z Polską na PGE Arenie w Gdańsku.

KAZIMIERZ OLESZEK

Suarez jest jednak pierwszym w kolejce, który przyznaje, że na boisku prezentuje dwie odmienne osobowości. Wracając na chwilę do derbów miasta Beatlesów, zakończonych wynikiem 2:2, menedżer Evertonu David Moyes uważa, że Suarez powinien wylecieć z boiska za ścięcie równo z trawą Sylvaina Distina. Z kolei opiekun Liverpoolu Brendan Rodgers ubolewa, że Suarez został okradziony z etykietki bohatera meczu przez arbitra, który w doliczonym czasie gry nie uznał jego gola, błędnie dopatrując się spalonego. Jeszcze kilka takich decyzji boiskowych rozjemców, a Urugwajczyk będzie mógł jak zawodnik Manchesteru City Mario Balotelli zaprezentować T-shirt z pytaniem „Why Always Me”, czyli dlaczego zawsze ja.

W rzeczonym już meczu na Goodison Park Suarez strzelił drugiego gola, wypracował pierwszego (piłka po jego strzale trafiła w nogę Leightona Bainesa i wpadła do siatki). Po tym zdarzeniu Suarez podbiegł do ławki rezerwowych gospodarzy, by wykonać efektowny pad na murawę przed stojącym w strefie technicznej menedżerem Moyesem. Była to swoista demonstracja piłkarza, którego nie tylko zresztą boss The Toffees obwinia o nurkowanie w szesnastce i gdzie indziej na boisku w celu wymuszenia rzutu karnego bądź pokazania kartki rywalowi.

Komentując to zdarzenie po meczu, podkreślano, że jeszcze nie znano Urugwajczyka z tej strony. Owszem, pokazał na placu, że na metrze potrafi zgubić niejednego dobrego albo bardzo dobrego rywala, ale w tym wypadku padł na murawę jak kiepski aktor po dostaniu kuli wystrzelonej z kolta w takim samym kiczowatym westernie. Mało kto podejrzewał, iż Suarez ma również takie poczucie humoru. Moyesowi oczywiście nie było do śmiechu, o czym zresztą powiedział z przekąsem: – To był świetny aktorski popis. Sam bym to powielił po strzeleniu gola. Skoro to zrobił dla mnie, teraz powinien pójść za ciosem. Kilku moich kolegów po fachu też uważa go za naciągacza na karne.

Suarez trochę ryzykował, sprawdzając poczucie humoru Moyesa. Kiedy Szkot się wkurzy, jego niebieskie oczy robią się szare i wtedy, podobnie jak sir Aleksowi Fergusonowi, lepiej nie wchodzić mu w paradę. Córka Moyesa napisała po meczu na Twitterze: – Jestem zaskoczona, że tata nie walnął go po prostu z byka po tej parodii. Mocne słowa!

Kiepski aktor, amator sceny, jak go zwał, tak zwał, jednak gdy Suarez koncentruje się na tym, do czego Bóg dał mu talent, wtedy drżyjcie najlepsze linie defensywne na świecie. Steven Gerrard, jego klubowy kolega, odpowiadając na ankietę Adidasa, napisał, że Urugwajczyk jest najlepszym napastnikiem, z którym miał okazję grać w jednej drużynie. Strzelec siedmiu z 13 goli zdobytych przez Liverpool do pierwszego weekendu listopada, wyprzedził takich snajperów The Reds jak Robbie Fowler, Michael Owen, Fernando Torres, a także gwiazdę reprezentacji Anglii Wayne’a Rooneya. Gerrard jednak jak na kapitana stara się być sprawiedliwy i na kolejne pytanie, kto jest najbardziej męczącym, dokuczliwym na treningach, też wymienia na pierwszym miejscu Suareza.

Z Gerrardem nie do końca zgadza się menedżer Rodgers, który określa Urugwajczyka jako dobrego faceta. Inni członkowie sztabu szkoleniowego mówią, iż jest cichy i bardzo profesjonalnie podchodzi do obowiązków. A co on sam ma do powiedzenia na ten temat? Pojawił się w Europie jako 19-latek, gdyż tęsknił za dziewczyną, w której się zakochał. Mieszkała w Holandii, gdzie jako gracz Ajaksu wypłynął na szerokie międzynarodowe wody.

– Aby osiągnąć ten poziom, który obecnie prezentuję, musiałem się wyrzec wielu rzeczy w życiu – mówi Suarez. – Zaczynałem w Urugwaju, jak większość chłopaków – od biegania boso za piłką na ulicy. Nie mogłem powiedzieć matce: chcę mieć te albo inne buty do gry. W Europie jest inaczej, łatwiej. Doświadczyłem tego w Holandii. 17-letni chłopcy mają już samochody i to nie byle jakie. Audi! W Urugwaju tego nie ma. Dlatego taki chłopak jak ja, kiedy chwyci byka za rogi, nie chce go puścić. A że czasami zdarza mi się przesadzić na boisku, to już inna kwestia. Nie jestem oszustem, po prostu jestem zakochany w piłce. Chciałbym, aby każda chwila spędzona na boisku trwała wiecznie.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 46/2024

Nr 46/2024