Strzelanina na Santiago Bernabeu. CR7 zamknął usta krytykom
To była prawdziwa piłkarska strzelanina na Santiago Bernabeu, gdzie Real podejmował Malmoe. We wtorkowy wieczór Cristiano Ronaldo pokazał krytykom, że nie warto wieszać na nim psów. Sam Portugalczyk zdobył cztery bramki, a drugie tyle dołożyli jego koledzy.
Królewscy dawno już zapewnili sobie wyjście z grupy. W dodatku miało to nastąpić z pierwszego miejsca. Dlatego wtorkowe spotkanie na Santiago Bernabeu w zasadzie nikogo zbyt mocno nie elektryzowało. Tak czy inaczej, Rafael Benitez zapowiadał, że jego drużyna będzie walczyć o kolejną wygraną. Tymczasem Malmoe kibicował jego były zawodnik, Zlatan Ibrahimović.
– Mecz przeciw Realowi będzie dla Malmoe bardzo trudny, ale zawsze są jakieś szanse – łudził się Szwed.
Jednak gospodarze wtorkowego spotkania byli wyjątkowo niegościnni. Piłkarze Beniteza postanowili urządzić sobie trening strzelecki, który po kilkunastu minutach rozpoczął Karim Benzema. Francuz niewiele później miał już na koncie dwie bramki. W 24. minucie Benzema wykorzystał dośrodkowanie Cristiano Ronaldo i podwyższył prowadzenie Królewskich.
CR7 nie miał zamiaru być gorszy od swojego kompana z ataku Realu. Portugalczyk niewiele przed zmianą stron ustawił piłkę 24 metry od bramki Malmoe, wziął rozbieg i zaskoczył Johana Wilanda. Nie było to oczywiście ostatnie trafienie Ronaldo tego wieczoru.
Po przerwie krytykowany ostatnimi czasy zawodnik potrzebował zaledwie trzech minut, by skompletować hattricka. Przy prowadzeniu 5:0 z gospodarzy wcale jednak nie zeszło ciśnienie. Podopieczni Beniteza nacierali w dalszym ciągu.
Do końca spotkania Los Blancos strzelili jeszcze trzy bramki i zanotowali znakomity wynik, który pamiętać się będzie latami. Real – Malmoe 8:0!
___
Bardzo zadowoleni z przebiegu meczu na Santiago Bernabeu mogli być piłkarze Szachtara, którzy w delegacji mierzyli się z PSG. Stawką meczu dla Ukraińców było wywalczenie sobie trzeciego miejsca, które uprawnia do gry w 1/16 finału Ligi Europy. Podopieczni Mircei Lucescu polegli (0:2), ale nie mogło być mowy o zmianie sytuacji w tabeli. Dla Szachtara trzecie miejsce było w tym sezonie zdecydowanie szczytem możliwości.