„Spod palca”: Co wiemy o Hubniku
W polskiej lidze łatwo zostać gwiazdą. Wie coś o tym Michal Hubnik. Nowy napastnik Legii Warszawa zdążył zagrać w ekstraklasie dwa mecze i już obwołano go objawieniem, kimś, kogo dawno w Polsce nie było. Szczerze? Nie rozumiem tych zachwytów.
Bo co wiemy na razie o czeskim zawodniku? Że dopiero w wieku 27 lat zaliczył rundę życia w rodzimej lidze, że w sparingu z Widzewem strzelił gola i to z woleja, więc doprawdy jest to godne uwagi i najwyższego uznania, że z mającą najgorszą defensywę w ekstraklasie Cracovią też trafił, i że z Polonią Warszawa już mu się nie udało. No, ale według niektórych i tak za derby należą mu się wyłącznie pochwały, bo przecież to on strzelił w sytuacji sam na sam w Sebastiana Przyrowskiego, ale było w tym tyle sprytu, tyle umiejętności, tyle snajperskiego nosa, że piłka odbita przez bramkarza uderzyła jeszcze w Macieja Sadloka i wpadła do siatki. O innej zmarnowanej okazji, kiedy dwa razy też uderzył wprost w Przyrowskiego, również mówi się tylko dobrze. W końcu znalazł się w dobrej sytuacji.
Nie twierdzę, że Hubnik piłkarzem jest słabym. Nie twierdzę też, iż nie zostanie gwiazdą polskiej ekstraklasy. Mało tego, nawet mu tego życzę, w końcu to zawsze dobrze jak do naszej ligi trafiają zawodnicy, którzy nie zaniżają jej poziomu, ale wręcz przeciwnie – podnoszą. Na razie jednak Hubnik nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, bo naprawdę nie miał specjalnie czym. I miał za mało czasu. Dlatego warto zaczekać ze wszystkimi zachwytami jeszcze kilka tygodni. Wtedy dowiemy się więcej na temat: jakim piłkarzem jest Michal Hubnik.