Solidna lekcja europucharów. To jednak nie musi być koniec Jagiellonii w Lidze Mistrzów
– Nigdy w życiu nie graliśmy w spotkaniu o takiej intensywności – przyznał po pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z FK Bodo/Glimt, Dominik Marczuk. Słowa skrzydłowego Jagiellonii Białystok to najlepsze podsumowanie tego, co mistrzowie Norwegii pokazali w środowy wieczór przy ul. Słonecznej.
Maciej Kanczak
FOT. JAROSŁAW OLSZEWSKI/400 MM.PL
Bo też tempo tego spotkania, zwłaszcza w początkowych jego fragmentach naprawdę było kosmiczne. – Początek spotkania wyszedł nam wspaniale – przekonywał później w rozmowie z PilkaNozna.pl, środkowy pomocnik rywali, Patrick Berg. Imponował również wysoki pressing podopiecznych Kjetila Knutsena. – Gdy rozgrywaliśmy od tyłu, każdy z nas miał za sobą gracza Bodo, który już do niego doskakiwał – nie krył zaskoczenia Dominik Marczuk. Nie chodziło zatem w tej rywalizacji tylko o umiejętności. Owszem, mistrzowie Norwegii zdecydowanie przeważali (w pewnym momencie pierwszej połowy ich posiadanie piłki oscylowało w okolicach 80%!), ale nie jest też tak, że żółto-czarni zaprezentowali w stolicy Podlasia futbol z innej planety. Co to, to nie. Pokazali jednak fenomenalną organizację i kulturę gry. – Od początku było widać, że Bodo ma jakość w zespole – powiedział w mixed-zonie Marczuk. Berg z kolei słusznie zauważył: – Trzy lata z rzędu graliśmy w fazach grupowych europejskich pucharów. Znamy swoje możliwości, jesteśmy pewni siebie.
Taki procent posiadania piłki, w pewnym momencie pierwszej połowy miało FK Bodo/Glimt
I właśnie owo doświadczenie i ogranie wystarczyło na mistrzów Polski. Zespół z północnej Norwegii opuścili co prawda tuż przed bojami o Ligę Mistrzów, tak uznani gracze jak Amahl Pellegrino (w 2023 r. we wszystkich rozgrywkach strzelił 29 goli i zaliczył 19 asyst!), Faris Moumbagna (15 bramek w poprzedniej edycji Eliteserien) czy Albert Gronbaek (przed transferem do SC Rennes, osiem goli i dwie asysty w lidze norweskiej). A jednak te wszystkie braki udało się przykryć zgraniem. Odeszli może gracze kreatywni, ofensywni, którzy sprawiali, że gra drużyny zza koła podbiegunowego była efektowniejsza, ale została liczna grupa, która zdobywała wszystkie trzy tytuły w 116-letniej historii FK Bodo/Glimt.
Opiekun Superlaget, Knutsen w środę już po raz 57. poprowadził swój zespół w europejskich pucharach (jego bilans to 29 zwycięstw, 11 remis i 17 porażek). Pod jego wodzą, gracze z Aspmyra Stadion trzykrotnie dochodzili do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy (raz do ¼ finału w 2022 r. oraz dwa razy do 1/16 w 2023 i 2024 r.). – Zaprocentowało nasze doświadczenie w europejskich pucharach – tak Knutsen wyjaśnił, dlaczego jego gracze okazali się lepsi. Wspominał też o tym Berg, który przy okazji wrócił wspomnieniami do lipca 2021 r., gdy Bodo rywalizowało z Legią Warszawa w I rundzie kwalifikacji Champions League. – W ogóle nie byliśmy na to przygotowani. Brakowało nam doświadczenia i trochę zlekceważyliśmy rywali. Teraz jesteśmy już zupełnie innym zespołem — wyznał.
W tylu meczach europejskich pucharów, prowadził FK Bodo/Glimt Kjetil Knutsen
Jagiellonia Białystok w obecnym sezonie, po sześciu latach przerwy wraca na europejskie salony. Jej dorobek w europejskich pucharach jest mizerny. Składa się nań 19 spotkań (osiem zwycięstw, cztery remisy i siedem porażek). Nie mogąc konkurować doświadczeniem i międzynarodowym obyciem, co zatem musi zrobić Duma Podlasia, by dorównać rywalowi? – Chciałbym widzieć więcej odwagi w naszej grze – przyznał na konferencji prasowej, Adrian Siemieniec. Zaiste, w środę jego zespół momentami schowany był za podwójną gardą. Inna sprawa, że defensywa rywali zneutralizowała wszystkie ofensywne atuty mistrzów Polski. Pieczołowicie pilnowani byli Jesus Imaz i Afimico Pululu, którzy nie stwarzali większego zagrożenia. Więcej miejsca na skrzydłach mieli Kristoffer Hansen i Marczuk, ale dobre zagrania przeplatali ze słabszymi. Wspierali ich, jak mogli w atakach boczni defensorzy, a więc Joao Moutinho i Michal Sacek. Zasadniczo więc białostoczanie stworzyli zaledwie osiem sytuacji bramkowych, oddając tylko dwa celne strzały. Z pewnością zabolało to Siemieńca, który swoim podopiecznym od ponad roku wpaja aktywniejszą grę. – Chcemy grać z odwagą, pasją i dążyć do stwarzania sytuacji – przyznał. Potwierdził to również Marczuk: – Nie prezentowaliśmy takiego futbolu, jaki sobie założyliśmy.
Przed mistrzami Polski teraz tydzień przerwy na regeneracje i analizę tego, co w środę funkcjonowało niewłaściwie. Żółto-czerwoni skorzystali z przysługującego im prawa i przełożyli spotkanie z Motorem Lublin w 4. kolejce PKO BP Ekstraklasy, aby mieć więcej czasu na przygotowania do rewanżu. Ta decyzja spotkała się jednak z mieszanymi reakcjami. Legenda Jagi, Ivan Runje, w rozmowie z WP Sportowe Fakty przyznał, że jego zdaniem lepiej byłoby normalnie grać co trzy dni, ale jego młodsi koledzy mieli inną optykę na tę sytuację. – Przy takim natężeniu meczów w tym okresie, chyba lepiej odpocząć – powiedział w rozmowie z PilkaNozna.pl, Marczuk. Podobnego zdania był również Sacek. – Jeśli grasz co trzy dni, zmęczenie jest czymś normalnym. Teraz mamy czas na odpoczynek i wyjazd do Bodo z pełną mocą – dodał czeski defensor.
Chcemy grać z odwagą, pasją i dążyć do stwarzania sytuacji
Rywale mają jasno sprecyzowany plan na rewanż. – Nie zamierzamy tylko bronić zaliczki z pierwszego spotkania, chcemy pokazać, że możemy grać jeszcze lepiej – stwierdził Berg. A z jakim nastawieniem do Norwegii uda się Jagiellonia? – Będziemy chcieli poprawić jakość naszej gry i większymi fragmentami pokazać cechy i wartości, których się trzymamy – zapowiada Siemieniec.
Nie musi być koniec Jagiellonii w Lidze Mistrzów ale Jagą musi zagrać o wiele lepiej niż w Białymstoku . Czy Jagiellonię stać by pokonać Bodo na wyjeździe zobaczmy za tydzień są poważne wątpliwości ale pilakrze muszą grać dio końca.
Nie wiem…przeważnie po 2000 roku ,w decydującym momencie kwalifikacji, mistrz Polski ma problemy…czy by to była drużyna ze Skandynawii , Bałkanów czy z Rep.Czeskiej. Pokazuje to od lat,jak bardzo klubowa piłka, uciekła naszym drużynom.
Stadion w Bodo ma sztuczną murawę. Nie wiem czy gracze Jagi są przyzwyczajeni do takich warunków. Wielu kibiców już czekało na spotkanie z C. Zvezda, ale chyba trzeba nastawiać się na pojedynek z Ajaxem o Ligę Europy.
Przecież Ajax rozniesie Jagiellonię podobnie jak Rapid wygrał z Wisłą.