Sevilla pewnie pokonała Getafe
W ramach ostatniego meczu 25. kolejki hiszpańskiej La Liga Sevilla pewnie pokonała Getafe 3:0. Tym samym piłkarze prowadzeni przez Julena Lopeteguiego wskoczyli na najniższy stopień podium kosztem swoich dzisiejszych rywali.
Julen Lopetegui po blisko miesiącu niepowodzeń w końcu ma powody do radości. (fot. Reuters)
Zdecydowanie nie można powiedzieć, by ostatnie tygodnie w wykonaniu ekipy ze stolicy Andaluzji należały do najlepszych. Sewilczycy w pięciu poprzednich spotkaniach zanotowali trzy remisy i dwie porażki. Z kolei w tym samym czasie piłkarze Getafe czterokrotnie schodzili z murawy w roli zwycięzców i tylko raz musieli uznać wyższość rywali. To zrozumiałe zatem, że przed pierwszym gwizdkiem arbitra Jose Fernandeza dziennikarze, bukmacherzy i kibice zgodnie stawiali właśnie na podopiecznych Jose Bordalasa.
Wbrew przedmeczowym prognozom Sevilla udowodniła, że potrafi grać na wyjazdach. I to nawet, jeśli znajduje się w dołku formy. Lopetegui i spółka zgromadzili dwadzieścia punktów w delegacji. Spośród wszystkich drużyn hiszpańskiej ekstraklasy tylko Real Madryt zgromadził ich więcej – dwadzieścia pięć. Dzisiejszego wieczora Andaluzyjczycy powiększyli swój dorobek o kolejne trzy o oczka.
W 43. minucie wskutek fatalnego błędu Etebo podczas wyprowadzania piłki spod własnej bramki, w jej posiadaniu znalazł się Sergio Reguilon, który natychmiast posłał podanie wzdłuż pola karnego, a akcję strzałem z bliskiej odległości sfinalizował Lucas Ocampos.
W 67. minucie Luuk De Jong zgrał futbolówkę w polu karnym do zupełnie osamotnionego Fernando, który bez żadnych problemów, za sprawą uderzenia głową, wpisał się na listę strzelców. Arbiter początkowo nie uznał trafienia, jednak po konsultacji z systemem wideo-weryfikacji VAR zmienił zdanie. Jak się bowiem okazało – asystujący De Jong wcale nie znajdował się na pozycji spalonej.
Końcowy rezultat meczu osiem minut później ustanowił Jules Kounde. Francuski obrońca bardzo dobrze odnalazł się w obrębie szesnastego metra po podaniu od strzelca poprzedniego gola – Fernando – i bez skrupułów pokonał strzegącego bramki Getafe Davida Sorię.
„Es algo insólito!” – powiedzieliby zapewne Hiszpanie. Istotnie – niecodziennie się bowiem zdarza, by trzecia defensywa w całej stawce Primera Division, jaką może chełpić się Getafe, traciła trzy gole w jednym meczu. W bieżących rozgrywkach ekipie z Coliseum Alfonso Perez tylko dwukrotnie zdarzyło się stracić tryplet bramek.
Jan Broda