Sensacyjna porażka Manchesteru City
Do ogromnej niespodzianki doszło w sobotnie popołudnie na Etihad Stadium. Manchester City sensacyjnie przegrał na własnym boisku z Crystal Palace (2:3), tracąc bardzo ważne punkty w kontekście walki o mistrzostwo Anglii.
Pep Guardiola na pewno się tego nie spodziewał (fot. Reuters)
Przed pierwszym gwizdkiem nic nie wskazywało na to, by „Obywatele” mieli mieć jakikolwiek problem z odniesieniem wygranej. Drużyna Pepa Guardioli od początku sezonu spisuje się bardzo dobrze, a przed własną publicznością z reguły nie pozostawia rywalom większych złudzeń odnośnie tego, kto jest lepszy.
Spotkanie z Crystal Palace rozpoczęło się zgodnie z prognozowanym scenariuszem. Gospodarze od razu przejęli kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku i narzucili gościom swoje warunki gry. Efekt? W 27. minucie Fabian Delph dośrodkował w pole karne, a tam odnalazł się kompletnie niepilnowany Ilkay Gundogan, który głową posłał piłkę do siatki.
Wydawało się, że Manchester City pójdzie za ciosem, ale nic takiego się nie stało. Co więcej, przebieg dalszych wydarzeń mógł wprawić kibiców gospodarzy w spore osłupienie
Jeszcze bowiem przed przerwą goście nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale również wyszli na prowadzenie. Najpierw ładnie przymierzył Jeffery Schlupp, a kilkadziesiąt sekund później cudownego gola strzelił Andros Townsend, który huknął z dystansu, nie dając Edersonowi żadnych szans na skuteczną interwencję. Mocny kandydat go bramki sezonu w Premier League.
Można było w ciemno zakładać, że Guardiola wstrząśnie swoimi podopiecznymi w przerwie i po zmianie stron mistrz Anglii rzuci się do odrabiania strat. Plan hiszpańskiego menedżera wziął jednak w łeb w 55. minucie, kiedy to Kyle Walker sfaulował rywala w polu karnym i sędzia wskazał na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazała się z kolei Luka Milivojević.
Gospodarze nacierali, na boisku pojawili się Sergio Aguero i Kevin de Bruyne, jednak londyńczycy mądrze się bronili. Ich mur obronny został jednak w końcu skruszony. Sztuki tej dokonał w końcówce wspomniany Belg, który popisał się dobrze znanym z polskich boisk „centrostrzałem”, czym kompletnie zaskoczył bramkarza Palace. Guaita źle obliczył tor lotu piłki i ta spadła mu za kołnierz.
Ostatnie minuty meczu to już niesamowita nawałnica w wykonaniu „Obywateli”, którzy przypuszczali atak za atakiem. Jak się jednak okazało, strat odrobić już im się nie udało i to gości niespodziewanie zgarnęli pełną pulę.
gar, PiłkaNożna.pl