Sensacja w Londynie. Mistrz Anglii na kolanach
Już w pierwszej kolejce Premier League byliśmy świadkami ogromnej sensacji. Obrońca tytułu mistrzowskiego – Chelsea przegrała na Stamford Bridge z Burnley (2:3). Gospodarze kończyli mecz w podwójnym osłabieniu.
Nie tak początek nowego sezonu wyobrażał sobie Antonio Conte (fot. Reuters)
To miała być dla Chelsea formalność. Mistrz Anglii zmaga się co prawda ze swoimi problemami, jednak niewielu zakładało, by w meczu z Burnley podopieczni Antonio Conte mieli mieć problem z odniesieniem zwycięstwa. Sean Dyche nie przyjechał jednak do Londynu tylko po to, by zebrać cięgi od faworyta, co potwierdziły już pierwsze minuty spotkania.
Gospodarze grali bardzo nerwowo i nie potrafili znaleźć recepty na dobrze dysponowanych gości, którzy wbrew zapowiedziom nie okopali się przed swoim polem karnym i odważnie stawiali czoła faworytowi.
Przełomowy moment meczu nastąpił bardzo szybko, bo jeszcze przed upływem kwadransa, kiedy to sędzia zdecydował się na wyrzucenie z boiska Gary’ego Cahilla. Anglik w bezmyślny sposób zaatakował przeciwnika i wydaje się, że arbiter podjął słuszną decyzję o pokazaniu mu czerwonej kartki.
Niedługo po tym wydarzeniu Burnley zdołało wykorzystać grę w liczebnej przewadze i to goście mogli się cieszyć z pierwszego gola. W 24. minucie w polu karnym Chelsea znalazł się Sam Vokes, który sprytnym strzałem tuż przy słupku zdołał pokonać Thibaulta Courtoisa.
Osłabieni gospodarze nie potrafili znaleźć recepty na znakomicie grających rywali, którzy ani myśleli, by zwalniać tempa i jeszcze przed przerwą skarcili Chelsea. W 39. minucie w pole karne „The Blues” przedarł się Stephen Ward, który huknął z całej siły i jak okazało, przymierzył idealnie, absolutnie nie do obrony.
To jednak nie był koniec „egzekucji” na zawodnikach Conte. Jeszcze bowiem przed gwizdkiem obwieszczającym koniec pierwszej połowy Sam Vokes ponownie dał o sobie znać i po świetnym dośrodkowaniu Stevena Defoura głową pokonał Courtoisa. Nokaut na Stamford Bridge!
Gospodarze w drugiej połowie rzucili wszystko na szalę, ale grając bez jednego zawodnika nie było im łatwo nadgryźć rywala. Udało się dopiero w 69. minucie, niedługo po tym jak na boisku pojawił się Alvaro Morata. Był napastnik Realu Madryt wykorzystał dobrą wrzutkę Williana i strzałem głową zmniejszył rozmiary porażki swojej drużyny.
Londyńczykom nie udało się jednak odrobić strat, a jakby tego było mało, w końcówce spotkania z boiska wyrzucony został Cesc Fabregas, który obejrzał swoją drugą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Mistrz Anglii przegrał więc na inaugurację, dając przy okazji pokaz bardzo przeciętnej gry.
Na otarcie łez, Chelsea zdobyła jeszcze jednego gola. Jego autorem był David Luiz, który w 88. minucie wykorzystał dobre zgranie głową Moraty, wbiegł na pełnej szybkości w pole karne i uderzeniem bez przyjęcia zdobył bramkę kontaktową.
***
Co działo się w równolegle rozgrywanych meczach angielskiej Premier League? Beniaminek z Huddersfield dał pokaz znakomitej gry w Londynie i pewnie pokonał Crystal Palace (3:0), natomiast West Bromwich Albion wygrało przed własną publicznością z Bournemouth (1:0). W bramce gości nie zobaczyliśmy tym razem Artura Boruca, który przegrał rywalizację o miejsce w składzie z Asmirem Begoviciem.
Na boisku zaprezentował się z kolei Łukasz Fabiański. Jego Swansea City zremisowała bezbramkowo z Southampton. Cały mecz w ekipie „Świętych” na ławce rezerwowych przesiedział Jan Bednarek.
Wielkim wydarzeniem pierwszej kolejki był powrót do Evertonu Wayne’a Rooneya. Doświadczony napastnik wyszedł w pierwszym składzie „The Toffees” na mecz ze Stoke City i jeszcze przed przerwą zdołał się wpisać na listę strzelców, po efektownym uderzeniu głowa.
gar, PiłkaNożna.pl