Piłka uwielbia tworzyć takie historie! Mundial uwielbia je pisać. Kostaryka nieoczekiwanie pokonała Japonię.
Gdyby nie zwycięski gol ekipy „La Tricolor”, można byłoby z czystym sumieniem napisać, że spotkanie Japonii z Kostaryką odbyło się bez większego echa. Wszystkim wydawało się, że Japończycy wyjdą dziś na Ahmed bin Ali Stadium jak po swoje pomni historicyznegoo zwycięstwa nad Niemcami w ostatniej kolejce. Podopieczni Hajime Moriyasu nie przypominali jendak dziś drużyny, która przed kilkoma dniami pokonała ekipę Hansiego Flicka. „Niebiescy Samurajowie” nie potrafili wcielić się w rolę drużyny prowadzącej grę. Ich ataki nie stanowiły dla Kostarykańczyków większego zagrożenia, bardzo dobrze w defensywie pracowali bowiem zawodnicy „Los Ticos”, a w bramce bez zarzutu spisywał się Keylor Navas.
Podopieczni Luisa Fernando Suareza długo się bronili, czekali nad ruch rywala i więcej energii poświęcali na zachowanie czystego konta niż ukłucie Japonii. W końcu jednak zaczęli coraz śmielej poczynać sobie w ofensywie. Japończycy popełniali indywidualne błędy, które otworzyły szansę dla ekipy „La Tricolor”. W 81. minucie zwycięską bramkę zdobył Keysher Fuller, który sprytnym strzałem pokonał bramkarza Shuichiego Gondę. Golkiper drużyny Hajime Moriyasu źle obliczył wysokość piłki – gdy „wzbił się” na chwilę w powietrze, futbolówka poszybowała nad jego rękami.
Japończycy zaprzepaścili świetną szansę na wywalczenie awansu do 1/8 finału. Już dziś mogli przybliżyć się do fazy pucharowej, lecz porażka sprawia, że wszystko rozstrzygnie się w ostatniej serii gier. Kostarykańczycy udowodnili, że w sporcie nigdy nie można się poddawać. Za kilka dni powalczą o awans do kolejnej rundy turnieju.
jkow, PiłkaNożna.pl