San Marino – zespół permanentnie rozbity
Reprezentacja San Marino jest piłkarskim outsiderem. Mecz z Polską rozegra cztery dni po klęsce 0:8 z Anglią, poniesionej na własnym boisku.
ZBIGNIEW MROZIŃSKIW tej edycji eliminacji mistrzostw świata piłkarze z małej republiki leżącej na Półwyspie Apenińskim wszystkie mecze przegrali, nie strzelili jeszcze gola, a stracili ich aż 24. To outsider nie tylko europejskiego, ale także światowego piłkarstwa. W ostatnim rankingu FIFA zajmuje przedostatnie, 207 miejsce. Jeżeli zespół Waldemara Fornalika nie wygrałby z tak słabym rywalem, byłaby to już kompromitacja. Oby nie było takich męczarni jak w pierwszym w historii spotkaniu tych zespołów, gdy nasz zespół wygrał zaledwie 1:0, i to po golu strzelonym… ręką, przez Jana Furtoka.
Dotychczasowe mecze z San Marino, a było ich sześć, wszystkie o punkty, biało-czerwoni wygrali, nie tracąc gola. Tyle że zawsze gdy Polska była w grupie z tym zespołem, na koniec eliminacji zajmowała niskie pozycje. W kwalifikacjach World Cup ’94 było to dopiero czwarte miejsce w tabeli, w eliminacjach Euro 2004 zajęliśmy zaledwie trzecią lokatę, zaś w kwalifikacjach mundialu 2010 była to aż piąta pozycja. Teraz jest podobnie, bo nasz zespół jest czwarty. W ostatnich dwóch meczach z San Marino do siatki trafiał Robert Lewandowski, więc może z tym słabiutkim rywalem napastnik Borussii Dortmund nareszcie się odblokuje i znowu zacznie strzelać gole dla reprezentacji.
Dla Anglików zwycięstwo 8:0 nad San Marino stanowiło przetarcie przed kolejnym spotkaniem wyjazdowym, które 26 marca rozegrają w Podgoricy z Czarnogórą. Będzie to starcie dwóch najlepszych drużyn w naszej grupie. Czarnogórcy po pokonaniu 1:0 Mołdawii mają już 13 punktów. W Kiszyniowie goście strzelili gola wówczas, gdy grali już w dziesiątkę, bo w 60 minucie czerwoną kartkę dostał Milovan Peković. Natomiast w końcówce z boiska wyleciał Mołdawianin Alexandru Gatcan. W najbliższy wtorek Mołdawia w Odessie spotka się z Ukrainą, chyba że figla spłata pogoda.