Rzeź niewiniątek na Goodison Park
Osiem goli, całe mnóstwo emocji i trzy punkty zapisane na konto Tottenhamu Hotspur. Popularne „Koguty” rozbiły w delegacji Everton aż (6:2), umacniając się na trzeciej pozycji w tabeli Premier League.
Tottenham odniósł efektowne zwycięstwo nad Evertonem (fot. Reuters)
Starcie na Goodison Park było zapowiadane jako zdecydowanie najciekawsze podczas tego weekendu w Anglii i już jego pierwsze minuty potwierdziły, że nie były to prognozy bezpodstawne. Właściwie od startu na boisku rozgorzała walka, akacja przenosiła się to pod jedno, to pod drugie pola karne, a kibice – jeszcze przed przerwą – obejrzeli cztery gole.
Wynik, ku radości miejscowych fanów, otworzyli ich pupile. W 21. minucie Andre Gomes wpadł w pole karne gości, odegrał do nabiegającego pod bramkę Theo Walcotta, a Anglik skierował piłkę do siatki.
Jak się jednak okazało, taki obrót spraw podziałał na piłkarzy Tottenhamu niczym czerwona płachta na byka. Rozsierdzeni goście rzucili się na rywala i po zaledwie sześciu minutach udało się im odpowiedzieć. Nieporozumienie wychodzącego ze swojej bramki Jordana Pickforda i Kurta Zoumy wykorzystał Heung-Min Son, który jedynie dopełnił formalności strzałem do pustej siatki.
To jednak nie był koniec popisów gości. Jeszcze przed przerwą na 2:1 strzelił Dele Alli, który dobił piłkę po dobrej obronie Pickforda, a tuż przed końcem pierwszej części – także po dobitce – piłkę do bramki skierował Harry Kane. Najlepszy strzelec Tottenhamu dopadł do piłki, która po wcześniejszym uderzeniu Kierana Trippiera odbiła się od słupka.
Jeśli ktoś myślał, że po znakomitej pierwszej połowie, w drugiej nie będziemy już świadkami podobnych emocji, ten był w sporym błędzie. Niektórzy kibice nie zdążyli jeszcze wrócił na swoje miejsca po zmianie stron, a już Tottenham wyprowadził czwarty cios. Tym razem do piłki przed polem karnym Evertonu dopadł Christian Eriksen, który uderzył nie do obrony i futbolówką tuż przy słupku wpadła do siatki.
„The Toffees” byli w stanie odpowiedzieć trafieniem Gylfiego Sigurdssona, ale to był mecz Tottenhamu, który bardzo szybko wrócił do sytuacji z trzema golami przewagi. W roli głównej ponownie wystąpił Son i było już jasne, że goście już po prostu nie wypuszczą z rąk zwycięstwa.
Londyńczycy nie zwalniali tempa i na kwadrans przed końcem zawodów dorzucili na swoje konto szóstego gola. Tym razem Son asystował, a wszystko celnym uderzeniem wykończył niezawodny Harry Kane. Nokaut na Goodison Park!
Kolejnych bramek już w tym meczu nie obejrzeliśmy i po ostatnim gwizdku ze zwycięstwa i ważnych trzech punktów mogli się cieszyć podopieczni Mauricio Pochettino.
gar, PiłkaNożna.pl