Rzeź niewiniątek na Anfield
Liverpool nie miał w sobotni wieczór litości dla Watfordu. „The Reds” rozgromili niżej notowanego rywala aż (5:0), a bohaterem spotkania został Mohamed Salah, który strzelił cztery gole i zapisał na swoim koncie asystę.
Mohamed Salah bohaterem Liverpoolu (fot. Reuters)
Drużyna prowadzona przez Juergena Kloppa spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze, a przed własną publicznością raczej nie pozostawia rywalom zbyt wielu złudzeń na wywiezienie z Anfield korzystnego rezultatu. Nic więc dziwnego, że przed sobotnim starciem z Watfordem, tylko niepoprawni optymiści wśród kibiców „Szerszeni” mogli wierzyć w inny wynik od przekonującego zwycięstwa gospodarzy.
Jak się okazało, bardzo szybko kubeł zimnej wody na głowy fanów gości wylał wspomniany Mohamed Salah. Egipcjanin już w 4. minucie wpadł w pole karne rywala, ośmieszył jak dziecko Miguela Britosa i strzałem przy bliższym słupku pokonał bramkarza.
Błyskawicznie zdobyta bramka była jasnym sygnałem, że Liverpool zaczyna się rozpędzać i na pewno nie będzie chciał poprzestać na jednym trafieniu. Gospodarze wyprowadzali atak za atakiem, aż w końcu udało się im skruszyć defensywny mur Watfordu po raz drugi. Sztuki tej dokonał… oczywiście Salah, który wykorzystał świetne dośrodkowanie ze skrzydła Andrew Robertsona i z najbliższej odległości dopełnił formalności.
Podopiecznym Kloppa wciąż jednak było mało i dlatego tuż po zmianie stron „The Reds” prowadzili już różnicą trzech bramek. Tym razem to Mohamed Salah wystąpi w roli asystenta, a pięknego gola strzelił drugi z bombardierów Liverpoolu, czyli Roberto Firmino, który sprytnym uderzeniem piętą zaskoczył Orestisa Karzenisa.
W drugiej połowie Liverpool nie forsował już tak bardzo tempa, ale nie było takiej potrzeby. Watford nie był w stanie się zerwać i powalczyć choćby o gola honorowego, o pogoni za przeciwnikiem nie wspominając. Loris Karius był praktycznie bezrobotny i można podejrzewać, że porządnie wymarzł we własnym polu karnym.
Kibice na Anfield chcieli jednak oglądać widowisko i dlatego w końcówce kapela Kloppa zdecydowała się ponownie zaprezentować nieco ostrzejsze brzmienie. Na gitarze prowadzącej zagrał Salah, który najpierw zakręcił obrońcami przed bramką Watfordu i płaskim strzałem skompletował hat-tricka. Egipcjaninowi było jednak wciąż mało i dobijając uderzenie Danny’ego Ingsa strzelił czwartą bramkę.
Liverpool znokautował Watford aż (5:0) i ani myśli odpuszczać Manchesterowi United w wyścigu po wicemistrzostwo Anglii. Po porażce z „Czerwonymi Diabłami” drużyna z Anfield wraca na zwycięską ścieżkę i to niebywale efektownym stylu.
gar, PiłkaNożna.pl