Roman Kołtoń: Lot na księżyc Kosty Runjaica w Serie A
Już tytuł wywiadu dużo mówi. „Lądowanie na księżycu możliwe”. Dziennikarze „Kickera”, Oliver Birkner i Thomas Boeker piszą w leadzie: „Nowy trener Udinese, Kosta Runjaic (53) zdaje sobie sprawę z trudności zadania, ale marzenia są dozwolone”.
Zanim padną pytania do Runjaica, trenera doskonale znanego w Polsce, znajdujemy informację, że jest dopiero trzecim szkoleniowcem z Niemiec, który prowadził zespół Serie A. W 2004 roku taką przygodę w Romie zaliczył Rudi Voeller, a w 2022 Alexander Blessin poprowadził Genoę.
– Czy był pan zirytowany faktem, że jeszcze kilka miesięcy temu nikt pana nie znał we Włoszech, gdy obejmował pan posadę? – pytają reporterzy.
– Nie, w ogóle. Przecież to logiczne, że włoscy fani nie znali trenera, który przez ostatnie siedem lat pracował w polskiej Ekstraklasie. W Niemczech przecież też nikt specjalnie nie zna trenera Verony czy Broendby, choć z pewnością to kompetentni szkoleniowcy. Z kolei po naszym starcie – radującym oko kibiców – dziennikarze trafili nawet do fryzjera w Udine, aby popytać o mnie. Najwyraźniej teraz wszyscy chcą mnie lepiej poznać.
– Pańskim prominentnym, jeśli chodzi o nazwisko, poprzednikiem na stanowisku był Fabio Cannavaro. Mimo oczekiwania, że zostanie z nim przedłużona umowa, stało się inaczej. A ostateczna kadra zespołu na ten sezon skompletowana została stosunkowo późno. Skomplikowało to panu zadanie?
– Personalnie nie miałem żadnych kontaktów z Cannavaro, nie znam przyczyn rozstania z tym szkoleniowcem, bo to się dokonało zanim tu przybyłem. Jedno muszę powiedzieć – jego praca była doskonała.
Runjaic wyjaśnia dlaczego tak ceni pracę Cannavaro: „Niczym w dobrym kryminale zwycięstwem w ostatniej kolejce zapewnił Udinese utrzymanie w Serie A”. Niemiec dodaje zarazem: „Gdy podjęto rozmowy ze mną, to klub komunikował, że chce rozwinąć się, jeśli chodzi o grę. I pragnie zatrudnić trenera ze świeżymi ideami, i ze świeżym spojrzeniem na Serie A. I tak właśnie trafiłem na swoją szansę. Co do pierwszych tygodni, to rzeczywiście były trochę skomplikowane. Prace nad kadrą trwały, a piłkarze przybywali w różnych momentach i z różnym przygotowaniem fizycznym. Dzień w dzień musiałem tworzyć kilka grup treningowych. Każda z nich musiała pracować w innym rytmie. Musieliśmy różnie zarządzać, jeśli chodzi o natężenie zajęć. A trzech ostatnich piłkarzy dołączyło do nas w ostatnim dniu okna transferowego”.
Warto nadmienić, że Kosta wziął ze sobą dwóch polskich asystentów – Przemysława Małeckiego (41 lat) i Alexa Trukana (30 lat). W sztabie jest też kilku Włochów i aż trzech Hiszpanów, którzy odpowiadają za przygotowanie fizyczne. Dziennikarze „Kickera” dopytują się Runjaica o poziom włoskich trenerów. Mówią: „Włochy uchodzą za kraj jednych z najlepszych szkoleniowców – czy może pan to potwierdzić?”.
Runjaic: – Jak każdy wie, Włosi mają zakodowaną miłość do taktyki – można przyznać, że trenerzy jako stratedzy gry cieszą się poważaniem. Już w pierwszych meczach Serie A mogłem się przekonać, że zarówno Inter, jak i te kluby mniejszego kalibru, są świetnie zorganizowane, jeśli chodzi o defensywę. A przecież rezultaty klubów Serie A w europejskiej rywalizacji również pokazują siłę tej ligi, co odzwierciedla kompetencje trenerów. We Włoszech do szkoleniowców zwraca się „Mister”. To brzmi niczym tytuł honorowy.
A jak Runjaic ocenia start. Rozmowa odbywała się po siedmiu kolejkach, gdy klub był na 5. miejscu. Aktualnie Udinese po 11 kolejkach jest na 8. miejscu, mając 16 punktów. Ostatnio zespół przeplata zwycięstwa z porażkami. Jednak start można określić nawet mianem rewelacyjnego. Po 4. kolejkach klub był liderem – po remisie i trzech wygranych. Kilka meczów miało niezwykle spektakularny przebieg i kibice jeszcze długo będą o nich dyskutować. Z Parmą do przerwy było 0:2, a na koniec wygrana 3:2!
Runjaic zachowuje spokój. Tak jak w Szczecinie, Warszawie, nie inaczej jest w Udine. Niemiec w „Kickerze” relacjonuje: – W ostatnich dziesięciu latach Udinese nigdy nie kończyło sezonu na wyższym miejscu, niż 12. Można sobie wyobrazić, co dzieje się z kibicami w tym momencie, gdy Udinese ma bliżej do czołówki. Jako trener muszę sobie jednak zdawać sprawę, że to moment – ni mniej, ni więcej. Naszym podstawowym celem jest zagrać stabilny sezon. Myśląc strategicznie pracujemy na modelami gry, ich implementacją, a także rozwijaniem młodych graczy, aby wskoczyli na wyższy poziom.
Średnia wieku Udinese nieznaczenie przekracza 26 lat. Po meczu z Juventusem, 10 listopada podróż do Bergamo na mecz z Atalantą, a więc triumfatorem Ligi Europy. A tam rządzi Gian Piero Gasperini. 66-letni szkoleniowiec pracuje nieprzerwanie od ponad 8 lat! Prowadził Atalantę w 401 spotkaniach, z czego 208 wygrał!
Runjaic mówi o idei, czy też ideach gry. – Jak ma wyglądać model gry Udinese w sezonie 2024-25? – pytają Birkner i Boeker. – W poprzednim cyklu rozgrywkowym Udinese było w wielu aspektach statystycznych na ostatnim miejscu – diagnozuje Kosta. Przypomnijmy, że Cannavaro był trzecim trenerem w sezonie 2023-24, po Andrei Sottilu i Gabriele Cioffim. Cioffi prowadził drużynę w 24. spotkaniach i miał średnią 0,92 punktu na mecz. Cannavaro w sześciu spotkaniach wykręcił 1,5 pkt na mecz. Co nie zmienia faktu, że Udinese w całym sezonie, jak mówi Runjaic „miało najniższe posiadanie piłki”.
Niemiec dodaje: „Ciągle i wciąż bite były – tak zwane – długie piłki. Nasi tifosi przez ostatnie lata byli niezadowoleni nie tylko z miejsca w tabeli, ale i sposobu gry. Ze swoim teamem trenerskim wkroczyłem od pierwszego dnia z jasnym pomysłem, który najpierw przybliżaliśmy w założeniach na wideo, ale jednocześnie od razu zaczęliśmy pracę na boisku. Większe posiadanie piłki jest absolutnie konieczne. Szczególnie z zespołami z topu jesteś bezradny, jeśli tylko koncentrujesz się na obronie. Jeśli pracujesz nad pewnymi rzeczami, to możliwy jest rozpoznawalny styl, odważny i agresywny. Zespół bardzo pozytywnie zareagował na nasze pomysły. Jednak najtrudniejsza praca nas dopiero czeka…”.
– Jednak oczekiwania w stosunku do poprzednie go sezonu diametralnie się zmieniły – mówią dziennikarze.
– Wydaje mi się, że fani są bardziej wdzięczni za ofensywny styl, widoczny duch drużyny. Myślę, że ludzie nie zapomnieli, co się działo. I teraz docenia ją, jak potrafimy odwrócić losy spotkania, gdy tak się stało z Parmą, czy potrafimy długo dążyć do strzelenia zwycięskiej bramki, jak z Lecce.
Symbolem odrodzenia jest choćby Florian Thauvin. Kiedyś był królem w Marsylii, a później walczył z depresją. Potem wyjechał do Meksyku („Największy mój błąd”). A Udinese? „Tu czuję pewność”. „Tak tańczymy we Friuli” – pisze w tytule „Sportweek”, dodatek do „La Gazzetta dello Sport” o pierwszych tygodniach Udinese w sezonie.
Sytuację diagnozuje Antonio di Natale, legenda klubu: „Udine jest odważne, a zarazem zorganizowane. Lucca i Thauvin robią różnicę. Po uratowaniu przed spadkiem dziś można myśleć o czym innym”. Di Natale strzelił 191 goli w 385 spotkaniach Udinese, a teraz dalej mocno ściska kciuki.
Dziennikarz pyta, jak Di Natale charakteryzuje Udinese pod wodzą Runjaica: „Organizzata. Compatta. Fisica”. „Zorganizowane, kompaktowe, fizyczne”. I rozwija: „W ustawieniu 1-3-4-2-1, gdzie Thauvin i Brenner operują za Luccą. To dobrze zbudowany zespół, który wyciągnął wnioski z błędów. W grze ofensywnej nie boi się iść wysoko, angażując większą liczbę graczy”.
Di Natale przyznaje: „Nie znałem Runjaica. Jednak słyszałem, że od pierwszego treningu był świetnie zorganizowany. Błyskawicznie wyczuł włoskie realia i zrozumiał, jak funkcjonuje Serie A, co pokazują wyniki”.
I dalej w wywiadzie dla „Kickera” zaczyna się polski wątek.
– Został pan zwolniony w Warszawie w kwietniu. Potrzebował pan czasu, aby się z tym pogodzić? Przecież chciał pan w Polsce zostać dłużej.
– Życie trenera jest niemożliwe do zaplanowania – odparł Runjaic. – Objąłem Legię Warszawa po najgorszym sezonie w historii. Pierwszy sezon zakończyliśmy jako wicemistrz i zdobywca Pucharu Polski, co spowodowało euforię w Warszawie, która objawiła się choćby we frekwencji. W drugim sezonie przeżyliśmy magiczne noce w Conference League przeciwko Austrii Wiedeń czy Aston Villi. Obciążenie na trzech frontach było jednak widoczne, a w dodatku zimą straciliśmy dwóch topowych graczy – Bartosza Slisza i Ernesta Muciego, ponieważ na rekordowe przychody transferowe nie sposób było powiedzieć: nie. Słabsze wyniki, które nastąpiły były wytłumaczalne i byłem pewny, że wkrótce wrócimy na właściwe tory. Dlatego byłem zaskoczony zwolnieniem. Zaledwie pół roku wcześniej przedłużyłem kontrakt z Legią o kolejne dwa sezony. Odejście to nie była moja decyzja, ale zaakceptowałem ją i naprawdę jestem wdzięczny, że mogłem prowadzić klub, który jest największy w Polsce i może się pochwalić największymi sukcesami. Na moje szczęście na następne wielkie zaskoczenie, czyli propozycję z Udine, nie musiałem długo czekać.
– Można biorąc pod uwagę ligi – polską i włoską – postawić tezę, że poszedł pan w górę?
– Na pewno można stwierdzić, że wylądowałem dobrze. Serie A jest jedną z czterech najlepszych lig świata. Jeśli dobrze słyszałem, to tylko dwóch Niemców pracowało w tej lidze w historii. To doskonale obrazuje, czym jest fakt, że znalazłem się tutaj. Przy tym mało który Niemiec może sobie wyobrazić, jakie znaczenie ma fakt, iż pracowałem w Legii Warszawa, w największym piłkarskim klubie 37-milionowego kraju z piłkarskimi tradycjami.
Widać wyraźnie, jak bardzo Runjaic – mimo okoliczności rozstania – szanuje pracę w Legii. I szanuje szansę, jaką dostał w tym klubie. Jak ważny to klub w jego trenerskim CV. Według „Bild am Sonntag”: Young Boys Berno, Union Saint-Gilloise, a także Hertha Berlin interesowały się Runjaicem po odejściu z Warszawy.
„Dwadzieścia lat temu zacząłem pracę trenerską – jako asystent w U-23 Kaiserslauern, a dziś trafiłem do jednej z największych lig świata. Wtedy z Kaiserslautern często skręcałem – wracając do domu – do Mainz, aby podpatrywać treningi Juergena Kloppa”.
– W świecie calcio media są często histeryczne. W Udine środowisko jest mniejsze, więc familijne. Czy to ułatwiło wejście? – pyta „Kicker”.
– Setki dziennikarzy na pewno nie czekały na mnie. Zewnętrzna presja w dużych klubach jest zdecydowanie większa. Czy jednak z tego powodu moje zadanie jest łatwiejsze? Ta drużyna w ostatnim momencie sezonu uniknęła degradacji i musiałem w nowym cyklu rozgrywek jak najszybciej ją zorganizować i ustabilizować. W dodatku musiałem zafunkcjonować od początku w nowym kraju. Staram się uczyć włoskiego, aby współpraca z zespołem była jeszcze bardziej perfekcyjna.
– Bierze pan książkę do ręki, czy „La Gazzetta dello Sport”?
– Dwa razy w tygodniu mam zajęcia językowe on-line. Staram się słuchać radia, aby łapać coś w przelocie. Biorę rzecz jasna gazety do ręki, jednak artykuły o Udinese są rzadkością, podczas gdy szpalty zapełniają teksty o Interze, czy Milanie. Są też apki, z których mogę się uczyć w drodze. Tylko moja droga na stadion jest stosunkowo krótka, 6-7 minut…
– Na ile pomogła współpraca z Goekhanem Inlerem, który grał 8 lat we Włoszech, z czego 4 w Udine?
– Dla mnie to szczęście, że Goekhan tu jest, bo zna języki i znał już wielu ludzi w klubie. Szczególnie w sprawach organizacyjnych odciążał mnie. Od rana do nocy pracujemy razem, mając porozumienie w kwestii mowy, ale i nastawienia do zadań. Kapitalny gość, znający się na piłce.
– Jak długi jest pański kontrakt, bo różnie podają różne źródła? 2025 czy 2026?
– 2026, podpisałem na dwa lata.
– Oliver Bierhoff był kiedyś królem strzelców Serie A. Co pan wiedział o klubie, gdy obejmował posadę i jakie ma pan wrażenia po pierwszych miesiącach?
– Jako trener z ambicjami zawsze śledziłem topowe ligi. Jednak szczerze mówiąc patrzyłem na najmocniejsze zespoły tych lig. Z Udinese zmierzyłem się dopiero, gdy padła propozycja. To mały klub, wręcz rodzinny. Czapki z głów, jak się patrzy, że wywodzi się z miasta, które liczy tylko 100 tysięcy mieszkańców, a jednak nieprzerwanie od 30 lat gra w pierwszej lidze. Nowoczesny stadion to wręcz perła, wszędzie blisko, historyczna starówka jest przepiękna, a ludzie niezwykle sympatyczni. W dodatku są dumni z klubu i swojego regionu Friuli. Gdy jadę do pracy, widzę góry, a po drugiej stronie jest morze. To wszystko na uboczu kraju. Można mówić, że przypomina Holstein Kiel. Ale zarazem ten klub już kiedyś zagrał w Champions League.
– W czasie swojej prezentacji nawiązał pan do wystąpienia prezydenta USA, Johna Kennedy’ego z 1962 roku, w którym marzył, aby człowiek postawił nogę na Księżycu. I po 7 latach to nastąpiło. A jak dużo czasu Runjaic potrzebuje w Udine, aby doprowadzić do lądowania na księżycu?
– Na razie to musimy wylądować w środku tabeli. Dlaczego jednak nawiązałem do wystąpienia Kennedy’ego? Bo chciałem uświadomić, że jeśli będziemy pilnie, a zarazem innowacyjnie pracować, to w tym klubie wszystko jest możliwe. Nawet lot na księżyc!
O Pogoni która podała rękę w niebycie…nic.