Real zwycięski na Stadio Olimpico. Wyjazdowy gol CR7
Świadkami kiepskiej pierwszej i bardzo emocjonującej drugiej połowy byli kibice obserwujący mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Romą a Realem. Na Stadio Olimpico Królewscy pokonali gospodarzy (2:0).
Cristiano Ronaldo wreszcie zdobył gola na wyjeździe
Spotkanie to zapowiadało się bardzo ciekawie nie tylko dla polskich kibiców, którzy zamierzali śledzić grę
Wojciecha Szczęsnego, ale także dla fanów obydwu drużyn. Spore obawy mogli mieć i jedni, i drudzy. Real po ośmiu ostatnich dwumeczach z włoskimi ekipami odpadał z Ligi Mistrzów, natomiast Roma do 1/8 finału awansowała z ogromnym trudem.
Na przedmeczowej konferencji jeden z dziennikarzy wytknął
Cristiano Ronaldo, że ten od listopada nie strzelił gola na wyjeździe. Portugalski gwiazdor zareagował nerwowo.
– Możesz wymienić nazwisko jednego piłkarza, który strzelił więcej goli w meczach wyjazdowych odkąd ja przybyłem do Hiszpanii? – zapytał. – Nie ma takiej odpowiedzi? Dobrze, w takim razie dziękuję wszystkim. Do widzenia – dodał CR7 i opuścił konferencję.
Chociaż zarówno Real, jak i Roma na krajowym podwórku strzelają wiele bramek, to pierwsza połowa środowego spotkania nie była zbyt ciekawa. Dla ekipy gospodarzy bramkę próbował strzelić
Stephan El Shaarawy, ale po podaniu
Diego Perottiego uderzył wysoko nad poprzeczką. Po przeciwnej stronie na trafienie polował Ronaldo, ale również mu nie szło. Jego strzał z rzutu wolnego pozostawił wiele do życzenia, podobnie zresztą jak późniejszy
Marcelo.
Gdy w 45. minucie wydawało się, że
Alessandro Florenzi znajdzie się w sytuacji sam na sam z
Keylorem Navasem, świetny powrót zaliczył
Rafael Varane. Najlepszym podsumowaniem pierwszej odsłony była statystyka celnych strzałów, taka sama jak wynik – 0:0.
Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Piłkarze poruszali się wartko, więcej podań wymieniali goście, ale wciąż nic z tego nie wynikało. Szczęsny po raz pierwszy interweniował 10 minut po wznowieniu, broniąc lecący prosto w niego strzał
Daniela Carvajala. Chwilę później Polak jednak miał niewiele do powiedzenia. Świetnie na prawą nogę piłkę przełożył sobie Ronaldo, po czym z krawędzi pola karnego sieknął po dalszym słupku, zdobywając pięknego gola. Jak pokazały powtórki, piłka po drodze zahaczyła lekko o nogę Florenziego.
Po drugiej stronie boiska o wyrównanie starał się
Mohamed Salah. Piłkarz ten kilka razy wbiegał w pole karne Realu, ale w decydującym momencie brakowało mu precyzji lub zdecydowania. Jednak najbliżej celu był nie Egipcjanin, a
William Vainqueur. Francuz na kilkanaście minut przed końcem przyłożył z całej siły zza pola karnego, ale piłka przeleciała tuż obok lewego słupka bramki Navasa.
Swoją szansę miał również
Edin Dżeko, ale także nie trafił w bramkę. Ogólnie druga połowa była o niebo lepsza od pierwszej, co spowodowane było otwarciem się Romy. Giallorossi atakowali, a Królewscy raz po raz kontrowali. I na kilka minut przed końcem, gdy można było odnieść wrażenie, że to gospodarze są blisko trafienia do siatki, solową akcję przeprowadził
Jese, kończąc ją precyzyjnym strzałem na bramkę Szczęsnego. Polak został pokonany po raz drugi, a Roma przed rewanżem jest w bardzo kiepskiej sytuacji.
Na rewanż kibice obu drużyn poczekają prawie trzy tygodnie. Starcie na Santiago Bernabeu odbędzie się 8 marca.
tboc, PiłkaNożna.pl