Real się przełamał. Królewscy mają jednak powody do zmartwień
Real Madryt wymęczył skromne zwycięstwo 1:0 z Deportivo Alaves w 31. kolejce LaLiga. Królewscy przełamali serię dwóch porażek z rzędu, ale to jedyna dobra informacja dla podopiecznych Carlo Ancelottiego.
Real przystępował do meczu z Alaves mocno pokiereszowany. Los Blancos mieli za sobą bolesne porażki z Valencią (1:2) i Arsenalem (0:3). Dwie przegrane z rzędu na dwóch frontach sprawiły, że najważniejsze cele w tym sezonie, czyli obrona tytułu mistrza Hiszpanii i triumf w Lidze Mistrzów wyraźnie się oddaliły.
Mecz z walczącym o utrzymanie Alaves jawił się jako idealna okazja do zażegnania pesymistycznych nastrojów, które zapanowały w Madrycie. Królewscy wprawdzie przełamali niekorzystną serię po golu Eduardo Camavingi, ale to jedyna dobra informacja dla podopiecznych Carlo Ancelottiego.
Męczarnie – tak jednym słowem można określić przebieg spotkania na Estadio Mendizorrotza. Paradoksalnie, to gospodarze wypracowali sobie więcej okazji podbramkowych. Real przepchnął ten mecz kolanem tylko i wyłącznie za sprawą indywidualnej jakości.
Jakby tego było mało, Królewscy kończyli mecz w dziesiątkę. W 38. minucie stracili swoją największą gwiazdę. Kylian Mbappe wyleciał z boiska z czerwoną kartką po wyjątkowo brutalnym faulu (zobacz!).
Real wykonał zadanie i w dalszym ciągu traci cztery punkty do liderującej w tabeli Barcelony. Teraz Królewskich czeka rewanż na Santiago Bernabeu z Arsenalem, w którym postarają się odrobić trzybramkową stratę, tak jak eliminowali kolejnych rywali w Lidze Mistrzów w poprzednich sezonach. Kolejna remontada, z taką grą, nie będzie jednak możliwa.