Real Madryt to słaba drużyna. Kto winny i co dalej?
Znajdowanie powodów, dla których przed meczem rewanżowym z Arsenalem należało wierzyć, że Real odrobi straty i przejdzie do półfinału Ligi Mistrzów, było karkołomnym zadaniem. Takich bowiem po prostu nie było. Rzeczywistość potwierdziła, że rację mieli sceptycy twierdzący, że Real to obecnie słaba drużyna.
Czysto piłkarska słabość była jednym, choć nie jedynym, z powodów klęski z Kanonierami. Kibice stworzyli świetną atmosferę, Carlo Ancelotti miał do dyspozycji piłkarzy niedostępnych tydzień wcześniej. Nic to nie dało. Graczom Arsenalu miały drżeć nogi, a tymczasem wyszli na boisko i zrobili swoje, jak zimni profesjonaliści. W Madrycie równo z końcowym gwizdkiem francuskiego sędziego Letexiera zaczęła się debata: kto winien i co dalej?
Najprościej naskoczyć na Ancelottiego, bo trener zawsze jest winny. Ale niby dlaczego? Nie pracował inaczej ani gorzej niż w 2022 i 2024 roku, kiedy wygrywał Ligę Mistrzów; zdarzało mu się podejmować błędne decyzje, ale któż tego nie robi? Po klęsce w 2023, kiedy Real został zdemolowany przez Manchester City, odbudował ducha i jakość, w 2024 roku Real znów był najlepszy. Na farcie? Tylko dzięki jakości poszczególnych zawodników, ale bez wybitnej strategii i taktyki? Wskutek niezłomnej wiary, a nie jakości? A jakie to ma znaczenie? Czy ważne jest, jak się wygrywa, skoro się wygrywa?
Myśląc tym tokiem, Ancelottiego nie należy ani ruszać, ani krytykować, lecz przyjąć do wiadomości, że Real jest wielki w cyklu dwuletnim, a po roku wspaniałym przychodzi słabszy i nie warto z tego powodu rozdzierać szat, lecz przejść do porządku dziennego. W 2021 roku Chelsea rozbiła Real i wygrała Ligę Mistrzów, w 2023 City, w 2025 Arsenal (być może wygra) – a za kilka lat ich nie będzie w elicie, a Real znów powalczy o uszatkę. Real bowiem jest jak diamenty – wieczny, zawsze będzie w gronie faworytów każdych rozgrywek.
Tylko że Ancelotti nie będzie pracował wiecznie. Jego najbardziej pożądany następca to Xabi Alonso. Jeśli chce odejść z Bayeru Leverkusen teraz i czuje się gotów do przejęcia Realu, nie ma co czekać, trzeba z honorami pożegnać Włocha i zacząć nową erę. Ale jeśli (jeszcze) nie chce, to niech Carlo spokojnie pracuje dalej – rok, dwa, zobaczy się. Zamiana go na byle kogo nie ma sensu.
Natomiast jeśli Real za rok znów chce wygrać Ligę Mistrzów, na pewno błędów z lipca 2024 i stycznia 2025 nie może powielić kierownictwo. Ancelotti dostał zbyt wąską kadrę, z niewystarczającą liczbą zawodników na kilku kluczowych pozycjach. Florentino Perez i Jose Angel Sanchez mają teraz taką ideę, by nie kupować zawodników, lecz pozyskiwać ich za darmo, po wygaśnięciu kontraktów. To zmusza jednak do brania tego, kto akurat taki status uzyskał, a nie gracza na wakującą pozycję. Jak się okazało, przybycie Kyliana Mbappe – obwinianie którego o klęskę jest nieporozumieniem, bo pozostaje najlepszym strzelcem zespołu – nie zrównoważyło odejścia Toniego Kroosa, Joselu, Nacho: każdego z nich bardzo brakowało. Ta strategia transferowa musi zatem zostać przemyślana.
Wąska i wybrakowana kadra sprawiała, że zawodnikom już w kwietniu zaczęło brakować sił – w obu meczach przebiegali razem o ponad dziesięć kilometrów mniej niż zawodnicy Arsenalu nie dlatego, że nie chcieli biegać, tylko dlatego, że nogi ich nie niosły. Grali prymitywny taktycznie futbol, bo na lepszy, bardziej eksploatujący fizycznie, nie było ich stać. Ancelotti wiosną przed każdym meczem musiał podejmować ryzykowne decyzje personalne dotyczące obsady poszczególnych pozycji. Nie zawsze trafiał, bo nie mógł. Po meczach z Arsenalem też najlepsze wydają się te rozwiązania, których nie zastosował – ale jakby się sprawdziły, to też nie wiadomo. Nie ma też większego sensu obwiniać poszczególnych zawodników, szukać w zespole kozłów ofiarnych. Zawiedli wszyscy (poza bramkarzem Courtoisem), ale nikt jakoś bardziej od kolegów.
Temperatura dyskusji jest oczywiście bardzo gorąca, gorętsza niż sprawa – odpadnięcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z bardzo dobrym piłkarsko i lepiej prezentującym się fizycznie czołowym zespołem Premier League – zasługuje. Oby w najbliższych dniach zbyt głośnymi okrzykami nie zniszczono wszystkiego. Prawda jest bowiem taka, że Real ma zespół młody, rozwojowy, który trzeba wzmocnić, uzupełnić, dobrze przygotować do sezonu i za rok będzie zdolny znów wygrać Ligę Mistrzów. Histeria może tylko zaszkodzić.
Trener Interu się nim zachwycił. „Taki talent rodzi się raz na 50 lat”
Lamine Yamal błyszczał w spotkaniu FC Barcelony z Interem Mediolan w półfinale Ligi Mistrzów. Po spotkaniu w temacie 17-latka wypowiedział się szkoleniowiec „Nerazzurrich”.
Hiszpańskie media oceniły Szczęsnego. „Zapłacił za skuteczność Interu”
W środowy wieczór FC Barcelona z Wojciechem Szczęsnym w składzie po szalonym meczu zremisowała 3:3 z Interem Mediolan. Hiszpańskie media oceniły występ Polaka.
3 strzały celne i 3 stracone bramki. Czy Szczęsny był aż tak słaby przeciwko Interowi?
Marzenia Polaka o zachowaniu czystego konta w konfrontacji Barcelony z Interem Mediolan skończyły się bardzo szybko. Ostatecznie dzisiejszą potyczkę kończy z fatalnym bilansem – 3 celne uderzenia rywali i 3 stracone bramki.