W hitowym starciu 20. kolejki Bundesligi RB Lipsk zremisował z Borussią Moenchengladbach 2:2. Ten rezultat oznacza, że w obliczu wcześniejszego zwycięstwa Bayernu Monachium, piłkarze prowadzeni przez Juliana Nagelsmanna stracili pozycję na fotelu lidera niemieckiej ekstraklasy kosztem właśnie Bawarczyków.
Pierwsze czterdzieści pięć minut upłynęło pod wyłączne dyktando podopiecznych
Marco Rose. „Źrebaki” umiejętnie zneutralizowały ekipę z Lipska w działaniach ofensywnych (co dziwić nie może, bowiem Borussia M’gladbach szczyci się najlepszą defensywą spośród wszystkich drużyn w Bundeslidze), jednocześnie z powodzeniem wyprowadzając własne ataki.
Przewaga zespołu z Moenchengladbach zmaterializowała się w postaci dwóch strzelonych bramek. Najpierw w 24. minucie Allasane Plea skutecznie sfinalizował kontratak, a następnie fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki spod pola karnego w wykonaniu Lukasa Klostermanna skrzętnie wykorzystał Jonas Hofmann.
Po zmianie stron przebieg boiskowych wydarzeń przebiegał jednak zupełnie inaczej. Pięć minut po wznowieniu gry kuriozalne trafienie zanotował Patrik Schick. Kuriozalne, ponieważ Yann Sommer z łatwością wychwycił piłkę w powietrzu, lecz niefortunnie zderzył się ze swoim kolegą z drużyny, Denisem Zakarią, co sprawiło, że Szwajcar wypuścił futbolówkę z rąk, a czeski napastnik bez problemów umieścił piłkę do pustej bramki.
Sytuacja Borussi skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy w 61. minucie najlepszy strzelec zespołu, Alassane Plea, otrzymał czerwoną kartkę wskutek bezsensowej dyskusji z arbitrem. Od tamtej pory napór piłkarzy prowadzonych przez Juliana Nagelsmanna zintensyfikował się.
Strzelał Marcel Sabitzer, strzelał Timo Werner, strzelał Dani Olmo, jednak żadne z nich nie był w stanie doprowadzić do remisu. Ostatecznie tuz przed regulaminowym czasem gry spektakularnym strzałem z dystansu punkt zapewnił Christopher Nkunku.
Remis nie urządza nikogo. RB Lipsk został zdetronizowany, tracąc pozycję na fotelu lidera na rzecz Bayernu Monachium, a Borussia M’gladbach osunęła się w tabeli na czwarte miejsce, trwoniąc tym samym przewagę dwóch punktów nad imienniczką z Dortmundu.
Jan Broda