Pyrrusowa wygrana Atletico. Pierwsza niespodzianka KMŚ
Atletico Madryt przed 3. kolejką fazy grupowej KMŚ było w trudnej sytuacji. Musiało pokonać dobrze zorganizowane Botafogo FR różnicą minimum trzech bramek. Mimo najszczerszych chęci, Los Rojiblancos byli w stanie strzelić tylko jednego gola.
Od pierwszego gwizdka arbitra na Rose Bowl w Pasadenie oglądaliśmy ciekawe widowisko. Pierwszą świetną okazję, w 11. minucie miał Jefferson Savarino, którego strzał dobrze obronił Jan Oblak. Na równie dogodną okazję ze strony Atletico Madryt, kibice zmuszeni byli jednak czekać do 42. minuty. Znakomicie w polu karnym Fogo odnalazł się Julian Alvarez, ale Argentyńczyk posłał piłkę tuż obok lewego słupka.
W 44. minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja w pierwszej odsłonie. W polu karnym po faulu Gregorego, padł Julian Alvarez. Arbiter uważnie przenalizował sytuację, ale nie podyktował jedenastki, gdyż wcześniej jednego z rywali faulował Alexander Sorloth.
W drugiej połowie, podopieczni Diego Simeone ruszyli do zdecydowanych ataków, wszak do awansu potrzebowali zwycięstwa różnicą minimum trzech bramek. Kilkuminutowa obecność na połowie Botafogo nie przyniosła jednak pożądanych efektów. Tymczasem w 67. minucie, gola mogli strzelić mistrzowie Brazylii. Szarżę Igora Jesusa powstrzymał jednak Jan Oblak.
Los Rojiblancos zaś bliscy szczęścia byli w 82. minucie. Prawym skrzydłem popędził Angel Correa, a z kilku metrów strzałem piętką nieznacznie spudłował Antoine Griezmann. Francuz trafił do siatki dopiero w 87. minucie, wykorzystując gapiostwo w obronie triumfatorów Copa Libertadores. W tym momencie, piłkarze ze stolicy Hiszpanii do awansu do 1/8 finału potrzebowali jeszcze dwóch trafień. Zabrakło im jednak na ich zdobycie czasu.
Transfer reprezentanta Polski na ostatniej prostej! Dziś ostateczne rozmowy
Działacze Galatasaray SK dopinają ostatnie szczegóły transferu Przemysława Frankowskiego. Jeszcze dziś reprezentant Polski może zostać oficjalnie graczem Stade Rennais.