Przejdź do treści
Puchar Anglii dla Arsenalu!

Ligi w Europie Premier League

Puchar Anglii dla Arsenalu!

Arsenal Londyn pokonał Chelsea Londyn w stosunku 2:1 w finałowym meczu Pucharu Anglii. Dla „Kanonierów” to czternaste trofeum w historii. Dzięki zwycięstwu piłkarze prowadzeni przez Mikela Artetę zagrają w fazie grupowej Ligi Europy.

Dublet w wykonaniu Aubameyanga dał zwycięstwo Arsenalowi. (fot. Reuters)


Czy można powiedzieć, że zwycięstwo w jakichkolwiek rozgrywkach jest ważniejsze dla jednej z drużyn? Z pewnością wydaje się to nieprawdopodobne. W końcu trofeum, to trofeum. Niezależnie od tego, kto je akurat zgarnia. Jednocześnie, jak powszechnie wiadomo, od każdej reguły są wyjątki. 

I takim wyjątkiem był Arsenal Londyn. Ekipa z północnej części stolicy Anglii zanotowała nader przeciętny sezon w Premier League. „The Gunners” zajęli ósme miejsce i – tym samym – pozbawiła się szans na awans do europejskich pucharów za pośrednictwem ligowych rozgrywek. 

Dla piłkarzy prowadzonych przez Mikela Artetę ostatnią okazją do uczestnictwa w nadchodzącej kampanii na arenie międzynarodowej był Puchar Anglii, którego zwycięzca w automatycznie zastaje zakwalifikowany do Ligi Europy, pod warunkiem, że uprzednio nie zakwalifikował się do żadnych innych europejskich pucharów. 

Z tego właśnie powodu dzisiejsza victoria w finale Pucharu Anglii był znacznie ważniejsza dla „Kanonierów”. Bo udział w rozgrywkach organizowanych pod egidą UEFA oznacza przypływ pieniędzy. A pieniądze odgrywają we współczesnym futbolu niemałą rolę. 

Z kolei Chelsea Londyn nie doświadczyła podobnych obaw jak ich derbowy przeciwnicy. „The Blues” udało się zakończyć miniony sezon w TOP 4. Podopieczni Franka Lapmarda zapewnili sobie zatem grę w najbliższej edycji Ligi Mistrzów. Nie oznacza to wszakże, że ich motywacja była na niższym poziomie. Nic z tych rzeczy. 


O dowód na potwierdzenie tych słów nie trzeba było długo czekać. Dlaczego? Ano dlatego, że już w piątej minucie wysunęli się na prowadzenie. Wszystko za sprawą błyskawicznie przeprowadzonego kontrataku. Olivier Giroud przytomnie zagrał piętką w kierunku wbiegającego Christiana Pulisica. Amerykanin chorwackiego pochodzenia z łatwością minął jednego z defensorów Arsenalu i z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce.

Stracony gol bynajmniej nie zniechęcił drużyny z Emirates Stadium. W następnych minutach Arteta i spółka systematycznie przejmowali inicjatywę. Do zmaterializowania boiskowej przewagi potrzebowali tylko strzelenia bramki. Ta sztuka powiodła im się w dwudziestej ósmej minucie.

Wówczas Pierre-Emerick Aubameyang zmusił do kapitulacji strzegącego słupków Wilfredo Caballero po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym. Parę chwil wcześniej Cesar Azpilicueta w nieprzepisowy sposób zatrzymał wbiegającego w obręb szesnastego metra kapitana reprezentacji Gabonu. Jak wykazała wideo-weryfikacja, sędzia miał obowiązek wskazać na wapno.

W drugiej połowie Arsenal wcale nie spuścił nogi z gazu. W 67. minucie Aubameyang najpierw w polu karnym prostym zwodem oszukał pilnującego go Kourta Zoumę, a następnie efektownym strzałem ponad głową Caballero po raz drugi wpisał się na listę strzelców. 

Bardzo dobra postawa byłego zawodnika Borussi Dortmund nie może nikogo dziwić. Jeśli wierzyć doniesieniom angielskich mediów, Aubameyang miał uzależnić kontynuowanie swojej kariery w szeregach Arsenalu od występu w europejskich pucharach. Gdyby „Kanonierom” nie udało się ostatecznie do nich awansować, wówczas reprezentant Gabonu zmieniłby barwy klubowe.

Koniec końców więcej bramek na legendarnym Wembley Stadium nie padło. W taki oto sposób Arsenal Londyn sięgnął po czternasty raz w historii istnienia klubu po Puchar Anglii. To absolutny rekord. Żadna inna angielska drużyna nie ma swojej gablocie tylu krajowych pucharów, co właśnie „The Gunners”. Ale najważniejsze dla nich jest to, że znów zagrają w Europie.

Jan Broda

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024