PSG, czyli Les Galactiques
Od patrzenia na siłę ofensywną Paris Saint-Germain może wręcz rozboleć głowa. Dosłownie. Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że klub ze stolicy Francji doczekał się własnej ery „Les Galactiques”, której ostatecznym potwierdzeniem będzie wkrótce oficjalnie ogłoszony transfer Leo Messiego.
Neymar odszedł do PSG, by „wyjść z cienia Messiego”. Teraz Messi znowu będzie mu towarzyszył w jednym zespole. (fot. Reuters)
„Los Galácticos”, czyli galaktyczni, to określenie na skład Realu Madryt na początku lat dwutysięcznych, kiedy to na Estadio Santiago Bernabeu sprowadzono topowych piłkarzy świata, żeby wymienić tylko Zinedine Zidane, Ronaldo, Figo, Davida Beckhama, Michaela Owena i innych…
Teraz swojej galaktycznej ery doczekało się Paris Saint-Germain. W letnim okienku transferowym z klubem ze stolicy Francji związali się już Gianluigi Donnarumma z AC Milanu, Sergio Ramos ze wspomnianego wcześniej Realu, Georginio Wijnaldum z Liverpoolu, Achraf Hakimi z Interu Mediolan.
Ale najważniejszy transfer nie został jeszcze sformalizowany. Choć jest on wyłącznie kwestią czasu. Mowa rzecz jasna o Leo Messim, który w burzliwych okolicznościach odszedł z FC Barcelony. Jeden z najlepszych piłkarzy świata, jeśli nie najlepszy w całej historii, będzie grał w Parku Książąt – to już przesądzone.
Wraz z zasileniem szeregów paryskiego zespołu przez Messiego potencjał i siła ofensywna PSG nie będzie miała sobie równych. Siedmiokrotnemu zdobywcy Złotej Piłki w formacji atakującej będą towarzyszyli Neymar, Kylian Mbappe, Angel Di Maria czy Mauro Icardi.
Tak mocnego pod względem personalnym składu Paris Saint-Germain nie miało jeszcze nigdy w historii. Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że klub ze stolicy Francji doczekał się własnej ery „Les Galactiques”.
Presja na ekipie pod wodzą Maurcio Pochettino będzie niewątpliwie ogromna. Każdy inny wynik niż brak zwycięstwa w Lidze Mistrzów, o Ligue 1 i Pucharu Francji nie wspominając, zostanie potraktowany jako rozczarowanie. Bo przecież właśnie w osiągnięciu tych wszystkich celów w Paryżu sięgnięto głęboko do portfela.
jbro, PilkaNozna.pl