Pogoń Szczecin odpadła w 2. rundzie eliminacji do Ligi Konferencji. Portowcy polegli aż 0:4 w starciu z duńskim Broendby.
ZAMKNIJ
Pierwszy mecz w Szczecinie zakończony wynikiem 1:1 dał spore nadzieje względem awansu Pogoni do następnej rundy. Szczególnie druga połowa była znakomita w wykonaniu Portowców, którym wówczas nie można było odmówić waleczności i hartu ducha na boisku. Kwestia awansu była wciąż otwarta, jednak to Duńczycy stali w świetle faworytów.
Już w 16. minucie spotkania Broendby miało szanse z rzutu karnego po dużym błędzie Dante Stipicy. Niestety Simon Hedlund nie zmarnował sprezentowanej szansy i wykorzystał jedenastkę, dając prowadzenie gospodarzom.
29-letni napastnik już kilkanaście minut później po raz drugi wpisał się na listę strzelców i znów pomogli mu w tym gracze Pogoni. Tym razem Luis Mata absurdalnym, górnym podaniem zagrał piłkę do bloku defensywnego. Tak czyhał gracz Broendby, który pewnie trafił do siatki.
Pogoń w pierwszej połowie nie wyglądała tak źle. Portowcy kilkukrotnie wyszli z dobrą akcją ofensywna. W 35. minucie piłka po silnym uderzeniu Kamila Grosickiego odbiła się od poprzeczki. Niestety wskutek dużych błędów Portowców to gospodarze schodzili do szatni przy korzystnym wyniku.
Na starcie drugiej połowy liczono, że Pogoń powtórzy grę sprzed tygodnia, gdzie po przerwie całkowicie zmienili swoją grę. Już w 52. minucie było wiadome, że raczej się tak nie stanie. Duński zespół podwyższył na 3:0 i znów Pogoń popełniła szereg błędów w tej sytuacji.
W 62. minucie było po zawodach. Marko Divković trafił do siatki z bliskiej odległości, wcześniej w efektowny sposób wypracowując sytuację strzelecką.
Pogoń pożegnała się z Ligą Konferencji. Broendby zagra w 3. rundzie eliminacyjnej.
Co za wyróżnienie! Gwiazdor Jagi w jedenastce najlepszych graczy minionej edycji Ligi Konferencji
W dużej mierze to właśnie dzięki golom Afimico Pululu drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji, odpadając z późniejszym finalistą – Realem Betis. 26-letniego napastnika doceniła UEFA, umieszczając go w zestawieniu najlepszych zawodników.
Ten się cieszy, kto się cieszy ostatni [KOMENTARZ PO FINALE LK]
Na wrocławskim Rynku głośni Anglicy brylowali w rzucaniu krzesłami i szklankami. Na trybunach długo w ciszy przypatrywali się jak ich Chelsea nie radzi sobie z Betisem. Dopiero po wyrównującej bramce ożyli i ponieśli The Blues do wygranej 4:1!