Porozumienie ponad podziałami
Prezesi polskich klubów liczą kasę równie szybko, jak Usain Bolt przebiega sto metrów. Oczywistym jest, że to z powodów podłączenia do strumienia gotówki płynącego do nich z Ekstraklasy S.A. rodziły się w głowach szefów Arki Gdynia i Korony Kielce koncepcje z powiększeniem ligi od następnego sezonu, mimo że jedną z największych zbrodni przeciwko rozgrywkom jest zmienianie ich zasad w trakcie gry. Koncepcje były to zatem poronione, choć trudno dziwić się ich autorom, że starali się zabezpieczyć własny interes.
Nie zmienia się zasad w trakcie trwania rozgrywek (fot. Grzegorz Radtke / 400mm.pl)
Polski przypadek nie jest zresztą odosobniony, w całej Europie trwały najróżniejsze targi, dla przykładu w Turcji ostatecznie nie spadł nikt, podobnie jak w Czechach – o sytuacji w tamtejszej ekstraklasie i o tym, że gdy w teorii wszyscy niby powinni być zadowoleni, a jednak wszyscy nie są pisze w tym numerze „PN” Jaromir Kruk. W każdym razie, przykład Korony, zaraz po odcięciu od kasy (spadku) klubowi zajrzało w oczy widmo bankructwa, bo właściciel stracił nim już całkiem zainteresowanie, pokazuje, ile znaczy zachowanie miejsca w elicie. I ile znaczą kontrakty zawierane w imieniu klubów przez spółkę zarządzającą rozgrywkami.
Pandemia wymusiła zmiany w kalendarzu Ekstraklasy, nie było możliwości, aby w kolejnym sezonie zostało rozegranych 37 kolejek. Sezon 2020-21 będzie skrócony do 30 serii spotkań, siłą rzeczy zatem wysokość umów telewizyjnych stanęła pod znakiem zapytania. Szefowie klubów Ekstraklasy mogą jednak spać spokojnie, bo wszystko wskazuje na to, że z tytułu sprzedaży praw mediowych nie stracą gotówki. Prezes spółki zarządzającej rozgrywkami, Marcin Animucki, odpowiednio wcześnie zareagował i za chwilę, oficjalna informacja powinna pojawić się w okolicach połowy sierpnia, doprowadzi do porozumienia z nadawcami. Na jego mocy Platforma Canal+ i TVP mają zapłacić za skrócony przyszły sezon, jak za sezon składający się z rund zasadniczej i finałowej. W zamian transmitować będą Ekstraklasę na tych samych finansowych warunkach także w sezonach 2021-22 i 2022-23. Dla klubów brak straty powinien być doskonałą wiadomością, zwłaszcza że pandemia odciska piętno na kontraktach telewizyjnych w innych ligach. Dość powiedzieć, że Bundesliga podpisała o ponad 200 milionów euro niższe umowy od poprzednich, nawet kluby angielskiej Premier League mają przejścia z nadawcami.
W kolejnych trzech sezonach sprzedaż praw mediowych powinna więc przynieść polskim klubom w sumie 750 milionów złotych (minus koszty produkcji sygnału telewizyjnego). Kolejna awantura o kasę zapowiadana jest więc jeszcze na ten miesiąc. Kwestionowany przez mniejsze kluby ma być sposób podziału pieniędzy pochodzących z Ekstraklasy S.A. No bo skoro jest czym się dzielić, to jest i o co się kłócić.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
TEKST ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 31/2020)