To nie był dzień polskich piłkarzy w Premier League. Jakub Moder zadebiutował co prawda w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale jego Brighton przegrał z West Bromwich Albion. Gorycz porażki musiał również przełknąć Mateusz Klich z Leeds United.
Mateusz Klich nie miał powodów do zadowolenia (fot. Reuters)
Występ w krajowym pucharze już zaliczył, jednak na debiut w Premier League musiał poczekać. Jakub Moder dostał w końcu swoją szansę i podczas meczu przeciwko West Bromwich Albion wszedł do gry w 84. minucie.
Reprezentant Polski mimo tak krótkiego czasu spędzonego na boisku, był bliski szczęścia, ale jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez rywala.
Finalnie Moder i jego koledzy z Brighton nie mieli po ostatnim gwizdku powodów do zadowolenia, ponieważ przegrali spotkanie, w którym mieli całe mnóstwo dobrych okazji bramkowych, w tym aż dwa rzutu karnego. Żadnego z nich nie udało się jednak wykorzystać – pierwszego zmarnował Pascal Gross, natomiast przy drugiej próbie nie popisał się Danny Welbeck.
Co ciekawe, Brighton zdobył gola, jednak trafienie Lewisa Dunka z rzutu wolnego zostało najpierw anulowane, potem zatwierdzone jako zgodne z przepisami, a następnie raz jeszcze anulowane. Lee Mason, który prowadził zawody nie był pewny, w którym momencie użył gwizdka po raz pierwszy, a w którym po raz drugi, co docelowo miało być decydujące.
Oficjalne stanowisko Premier League było takie, że drugi gwizdek wybrzmiał jeszcze zanim piłka wpadła do siatki i dlatego gol nie mógł zostać uznany.
O wyniku spotkania na The Hawthors przesądziło więc trafienie Kyle’a Bartleya, któremu w 14. minucie udało się oddać celny strzał głową.
Oprócz wspomnianego Modera, żadnego innego Polaka nie było nawet na ławce. Kamil Grosicki i Michał Karbownik oglądali poczynania swoich kolegów w telewizji.
***
Powodów do zadowolenia nie miał również Mateusz Klich z Leeds United. Lekarze zdołali postawić pomocnika na nogi po ostatnich problemach zdrowotnych i chociaż ten wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Aston Villą, to podobnie jak koledzy z drużyny nie rozegrał wielkich zawodów.
Popularne Pawie, które ostatnio na swoim terenie radziły sobie całkiem nieźle, tym razem nie miały zbyt wiele do zaproponowania. Goście, którzy z kolei musieli sobie radzić bez Jacka Grealisha, już w piątej minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Anwara El-Ghaziego i jak się okazało, już do końca nie wypuścili cennej zaliczki z rąk.
gar, PiłkaNożna.pl