Polski dzień w Premier League
To był biało-czerwony dzień w Premier League. Dzisiaj zagrało aż czterech reprezentantów Polski. Jedni, jak Matty Cash mają powody do zadowolenia, drudzy jak Jan Bednarek mają ich mniej.
Jan Bednarek może mówić o sporym pechu. Dlaczego? Ano dlatego, że dosłownie wyprowadził przeciwny Tottenham na prowadzenie za sprawą samobójczego trafienia.
W 18. minucie Sergio Reguilon zagrał wzdłuż pola karnego w kierunku wbiegającego Heung-Min Sona, Koreańczyka z południa uprzedził wślizgiem Bednarek, lecz jego interwencja była tak niefortunna, że futbolówka przemknęła między Fraserem Forsterem a słupkiem i wpadła do bramki.
Ostatecznie jednak Polakowi częściowo się upiekło. Southampton jeszcze na kwadrans przez ostatnim gwizdkiem sędziego przegrywało 1:2, ale w końcówce „Święci” wrzucili piąty bieg, odrobili bramkowe straty i wydawało się że przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz ostatnie słowo należało do „Kogutów”. 3:3.
Jeśli chodzi o indywidualne występy „Biało-Czerwonych”, na wyróżnienie z pewnością zasługuje Matty Cash, który popisał się asystą przy golu Philippe Coutinho. Świeżo upieczony reprezentant Polski mocno wgrał piłką w polu karnym, gdzie przejął ją Brazylijczyk, robiąc z niej użytek w postaci gola.
Koniec końców jednak to nie wystarczyło do zwycięstwa. Aston Villa zremisowała 3:3 z Leeds United. W barwach „Pawi” Mateusz Klich rozegrał prawie cały wymiar czasowy, bo 85 minut.
Ostatni z kadrowiczów, Przemysław Płacheta, wyszedł w pierwszym składzie i spędził 64 minuty na boisku w meczu jego Norwich City z Crystal Palace (1:1). Przeciętny występ wykonaniu byłego piłkarza Śląska Wrocław. Nic dziwnego, że jako pierwszy został usadzony na ławce rezerwowych.
jbro, PilkaNozna.pl