Przejdź do treści

Ligi w Europie Inne ligi

Polak przed kluczowym sezonem w Eredivisie

Mateusz Klich po przeprowadzce do VfL Wolfsburg utonął w wodach niemieckiej Bundesligi. Gdy większość myślała, że z młodego zawodnika już „nic nie będzie”, on odbudował się w Holandii. Niedawno podpisał dwuletni kontrakt ze Zwolle.

– Groningen chciało mnie wypożyczyć. Nie szukałem kwadratowych jaj i postawiłem na Zwolle. Świetnie dogaduję się z jego kibicami – przyznaje Klich w rozmowie z PS. – W czerwcu, kiedy nie było wiadomo, gdzie zagram, cały czas namawiali mnie, żebym został. I kiedy stało się już jasne, że zagram dla nich, napisali na moim twitterowym koncie po polsku: „Witamy z powrotem do swego królestwa, King Klich”. Chyba były małe problemy z tłumaczeniem, ale w tym przypadku mogę przymknąć na to oko – opowiada były piłkarz Cracovii.

Wolfsburg oddał wprawdzie polskiego zawodnika holenderskiemu klubowi, jednak zarezerwował sobie możliwość ściągnięcia Polaka w dogodnym dla siebie momencie. Jest to oczywiście zabezpieczenie w razie sytuacji, w której nasz zawodnik osiągnąłby formę pozwalającą realnie myśleć o grze w pierwszym składzie klubu z Bundesligi.

Zwolle natomiast traktuje ściągnięcie Polaka na stałe jako ruch z dużą perspektywą zarobku już za rok. – Liczą, że w tym sezonie pomogę swojemu zespołowi pograć w górnej części tabeli, a potem ktoś mnie kupi. W Zwolle też liczą na okazję, nikt tu nie śpi na pieniądzach. Pewnie czują, że mogą zarobić w czerwcu przyszłego roku. Wszystko więc w moich rękach. A raczej nogach – przyznaje Klich.

Sezon w Holandii rusza za niecałe trzy tygodnie.

pka, Piłka Nożna
źródło: Przegląd Sportowy

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024