Pogoń odwraca wynik i wygrywa ze Śląskiem
Pogoń Szczecin zmierzy się ze Śląskiem Wrocław w meczu otwierającym 20. kolejkę Lotto Ekstraklasy. Wrocławianie będą próbowali przełamać fatalną serię, lecz piłkarze Pogoni również będą chcieli zakończyć rok zwycięstwem.
Pogoń Szczecin podejmuje Śląsk Wrocław (fot. Łukasz Skwiot)
Zdecydowanymi faworytami piątkowego spotkania byli piłkarze ze Szczecina, którzy zaliczają udaną końcówkę roku i chcieli potwierdzić to w spotkaniu z beznadziejnym w ostatnich tygodniach Śląskiem. Zawodnicy z Wrocławia przechodzą kryzys formy, o którym chcieli zapomnieć w Szczecinie.
W składzie Śląska nie zabrakło niespodzianki. Swoją szansę od pierwszej minuty dostał Paweł Kucharczyk, natomiast w ekipie Pogoni większych zaskoczeń nie doświadczyliśmy, choć można powiedzieć, ze gospodarze wystawili optymalną jedenastkę.
Na trybunach pojawiło się kilka tysięcy fanów Portowców, którzy przyszli na obiekt przy ul. Twardowskiego pomimo odczuwalnego wzoru, by wspierać swoją drużynę. Sympatyków z Wrocławia zabrakło, a przynajmniej ich zorganizowanej grupy.
Spotkanie od środka rozpoczęli piłkarze Śląska Wrocław. Pierwszy strzał tego spotkania już w drugiej minucie oddali jednak gospodarze, a właściwie Radosław Majewski. Mocne uderzenie pomocnika Pogoni przeleciał jednak w bezpiecznej odległości od słupka.
Już od pierwszych minut spotkania można było zauważyć znaczną przewagę piłkarzy prowadzonych przez Kostę Runjaicia. Udowadniali oni, że nie jest przypadkiem, że przed meczem w tabeli obie drużyny dzieliło dziesięć punktów. Pogoń próbowała wielokrotnie zagrozić bramce rywali poprzez podania prostopadłe. Śląsk natomiast odpowiedział w podobny sposób, gdy Farshada Ahmadzadeha w ostatniej chwili ubiegł Łukasz Załuska.
Przewaga Portowców była niepodważalna, jednak zdecydowanie zabrakło inwencji w okolicach pola karnego Śląska. Jakub Słowik nie był zmuszany do interwencji do strzałach zawodników Pogoni, bo tych zwyczajnie brakowało.
Jeśli mielibyśmy powiedzieć, że któraś z drużyn grała w swoim stylu, to byłby to Śląsk. Wrocławianie wciąż nie potrafili wykorzystać słabszej dyspozycji rywala, za to Pogoń zaczynała tracić swoją przewagę i w okolicach 30. minuty gry gospodarze utracili inicjatywę.
W 36. minucie w kontakcie z rywalami w polu karnym Śląska padł Kamil Drygas. Gdy sędzia użył gwizdka już wydawało się, że za chwilę czeka nas rzut karny, jednak arbiter odgwizdał… pozycję spaloną kapitana Pogoni. Chwilę potem boisko opuścił kontuzjowany Augusto, którego zmienił Damian Gąska.
Od tego momentu gra Śląska znacznie poprawiła się, bo tuż przed przerwą to właśnie piłkarze prowadzeni przez Pawła Barylskiego potrafili zmusić Pogoń do obrony. W wyniku jednej z szybkich akcji w stuprocentowej sytuacji piłkę obok słupka posłał Arkadiusz Piech.
Gdy już wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, Marcin Robak dostał znakomite podanie od Piecha i nie pomylił się w sytuacji sam na sam, strzelając gola na 1:0 dla Śląska. Było to 11. trafienie doświadczonego piłkarza i 8 gol w 8 ostatnich meczach przeciwko Pogoni Szczecin, Kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył pierwszą część gry.
Po kwadransie przerwy arbiter rozpoczął drugą połowę spotkania. Już po chwili Pogoń mogła zadać cios po strzale z rzutu wolnego z około 25 metrów, ale Radosław Majewski uderzył prosto w Jakuba Słowika. Widać było, że Pogoń zamierza przejść do ofensywy, natomiast Śląsk będzie mieć zamiar cofnąć się na własną połowę i próbować podwyższyć wynik po kontrataku.
Widać było także to, że padający deszcz coraz bardziej wpływa na obraz spotkania. Śliska piłka była problemem dla bramkarzy, a zwłaszcza dla Jakuba Słowika, któremu kilka razy zdarzyło się wypuścić piłkę z rąk lub wypiąstkować ją w momencie, gdy trzeba było ją złapać.
Po upływie 60 minut gry Spas Delew zdecydował się na dośrodkowanie piłki w szesnastkę, gdzie została ona odbita przez jednego obrońców. Spadła pod nogi Kamila Drygasa, który uderzył fatalnie, zbyt mocno i niecelnie.
Gospodarze przełamali się dopiero w 67. minucie. Po wielkim zamieszaniu w polu karnym Śląska piłkę otrzymał Kamil Drygas, który zdołał obrócić się z nią i oddać mocny strzał tuż obok słupka. To był jednak dopiero początek dobrych wiadomości dla Portowców.
Pięć minut później z narożnika pola karnego w słupek uderzył Radosław Majewski, natomiast pod bramką świetnie odnalazł się Iker Guarrotxena, który z kilku metrów dobił strzał kolegi, wyprowadzając Pogoń na prowadzenie.
Wrocławianie nieoczekiwanie utracili prowadzenie, musieli więc ruszyć do ofensywy w ostatnich minutach spotkania. Próbowali osiągnąć swój cel za pomocą długich podań, z którymi dobrze dawali sobie radę obrońcy Pogoni.
W końcowych minutach to Śląsk prowadził grę, podczas gry Pogoń próbowała grać z kontrataku. Wrocławianie byli jednak mało skuteczni, nie umieli przenieść piłki pod pole karne Portowców, którzy pozostawali bardzo spokojni i pewni w defensywie.
Goście próbowali trafić do siatki do samego końca, jednak nie udało im się już wyrównać stanu spotkania. Ostatecznie Pogoń Szczecin kończy rok zwycięstwem nad Śląskiem Wrocław, a katastrofalna passa zespołu Pawła Barylskiego trwa.
pber, PiłkaNożna.pl