Przejdź do treści
Podwójna moralność Rumaka, czyli rzecz o młodych piłkarzach i zaufaniu

Polska Ekstraklasa

Podwójna moralność Rumaka, czyli rzecz o młodych piłkarzach i zaufaniu

– Ja nigdy się nie zwrócę do akademii Legii po zawodnika do pierwszego składu Lecha, bo mam tak dobrą akademię, że nie muszę tam szukać – mówił jeszcze kilkanaście dni temu Mariusz Rumak. Wystarczyły jednak trzy tygodnie, by opiekun Lecha Poznań zapomniał o tych słowach i zrobił dokładnie to, co wcześniej wzbudzało w nim tak duży niesmak.

O co chodzi? Wszyscy zapewne pamiętają jak wielkim echem odbił się w całej Polsce transfer Bartosza Bereszyńskiego z Lecha do Legii. Wojskowi wykorzystali bierność Kolejorza w rozmowach ze swoim młodym napastnikiem na temat nowej umowy, zaproponowali mu lepsze pieniądze i dzisiaj Bereszyński kontynuuje swoją karierę przy Łazienkowskiej. Legia miała co prawda skorzystać z usług zawodnika dopiero w lipcu (takie były pierwotne ustalenia), jednak na skutek przesunięcia go do rezerw przez Rumaka, zdecydowała się wykupić go już w zimie. Bogusław Leśnodorski był także bardzo blisko zakontraktowania Karola Linetty’ego, innego utalentowanego Lechity, jednak w Poznaniu bardzo szybko się zreflektowali i udało im się zatrzymać pomocnika przy Bułgarskiej.

Mimo tego, w stolicy Wielkopolski doszło do sporego poruszenia. Bereszyńskiego oskarżono o zdradę, władze klubu o nieudolność, a sam Rumak – jeszcze przed decyzją o zimowej sprzedaży zawodnika – wyznał, że stracił do niego zaufanie. – Nie chcę, żeby ktoś traktował moją decyzję jako karę. Ale trudno jest zaufać zawodnikowi, który przyszedł i powiedział, że odchodzi – powiedział podczas rozmowy z „Gazetą Wyborczą”. No i ok, szkoleniowiec Lecha powiedział swoje, chociaż tej części jego wypowiedzi o tym, że nie wziąłby nikogo z akademii Legii, nie rozumiem, podobnie jak kilku innych legendarnych zdań Rumaka. Nie to jest jednak sednem sprawy.

Chodzi bowiem o to, że trener Kolejorza, który z taką odrazą mówił o działaniach Legii, o podbieraniu młodych zawodników i o tym, jak to nie może ufać graczom, którzy w takich, a nie innych okolicznościach zmieniają barwy klubowe, zrobił dokładnie to samo. Przed kilkoma dniami do Poznania trafił bowiem młodzieżowy reprezentant Polski Dariusz Formella. Brązowy medalista Mistrzostw Europy do lat 17 miał jeszcze niespełna pół roku do końca swojej umowy z Arką Gdynia i chociaż prowadził rozmowy w sprawie jej przedłużenia, to w obliczu pojawienia się oferty z Lecha nie zastanawiał się długo i postawił właśnie na Kolejorza. Podobnie jak w przypadku Bereszyńskiego, także i Formella miał zmienić klub dopiero w lecie, a strony bardzo szybo się dogadały i ten największy talent w talii Arki, obok Mateusza Szwocha, będzie wiosną grał w Poznaniu.

– To piłkarz wybrany przeze mnie, jeden z najzdolniejszych z drużyny, która zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy. Potwierdził to w Arce, choć nie ma 18 lat. Myślę, że jest w takim samym miejscu, w jakim Karol Linetty był latem ubiegłego roku. Nie do końca wierzono wówczas, że on może zadebiutować. Wszystko zależy od piłkarza, jak się będzie rozwijał, decyduje jego głowa – stwierdził Rumak, który tym razem nie poczuł obrzydzenia z powodu podbierania młodych z innych klubów, ani też nie czuł braku zaufania do Formelli, który przecież po ty by pojechać do Poznania na testy medyczne i złożyć podpis pod kontraktem z Lechem udał zatrucie pokarmowe, czyli oszukał swojego pracodawcę. Takie informacje podał przynajmniej portal arkowcy.pl.

Cóż, Lech zgodnie z obietnicą Rumaka nie podebrał nikogo ze szkółki Legii. Nie podkupił też żadnego piłkarza z pierwszej drużyny Wojskowych (chociaż w ostatnim dniu okna transferowego pojawiły się plotki o przeprowadzce na Bułgarską Janusza Gola i Michała Kucharczyka), jednak wyciągnął z Arki wychowanka, jednego z ważniejszych graczy zespołu i kogoś, przed kim roztaczają się naprawdę niezłe widoki. Podwójna moralność w poznańskim wydaniu? A może normalna praktyka? Możliwe, jednak trenerowi Rumakowi radzimy, by na przyszłość dokładniej ważył słowa i zastanowił się dwa, a nawet trzy razy zanim otworzy buzię w rozmowie z jakimkolwiek dziennikarzem.

 

Grzegorz Garbacik
PilkaNożna.pl
fot. Łukasz Skwiot

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024