Pochwała Benzemy, czyli Padliniarz to brzmi dumnie!
Próbujesz milion razy i nic. W zasadzie powinieneś przestać, bo to nie ma sensu; szkoda czasu i energii. Ale robisz to dalej. Nie zastanawiasz się nawet, czy w ogóle jeszcze wierzysz, że kiedyś się uda. Po prostu powtarzasz zautomatyzowane czynności, bo tak cię nauczono. I nagle… jest! Jedna, a potem, za kilka chwil, druga. Cud? Nie: wytrwałość.
Foto: Łukasz Skwiot
Nie opisuję tu bynajmniej rozpaczliwego wędkowania na bezrybiu, na które nagle zabłąkały się dwa sandacze. Omawiam przypadek Karima Benzemy. Jak wszyscy środkowi napastnicy, ma obowiązek zakładania w każdej sytuacji, że bramkarz popełni katastrofalny błąd. Zawsze, gdy piłka jest w polu karnym, musi być przygotowany na przyjęcie prezentu od golkipera rywali. Ale iluż napastnikom się nie chce, ilu sobie odpuszcza? Nie dziwmy się im, no bo jak często bramkarz chce złapać piłkę, a potem, zaatakowany nagłą paranoją, że spowoduje rzut wolny, przepuszcza ją obok siebie? Raz na milion przypadków? Trochę częściej? Jak często bramkarz wyrzucając piłkę nie zauważy bezczelnie wystawionej w jej kierunku nogi napastnika? Raz milion przypadków? Trochę częściej? Ponadto przecież nikt nie będzie miał do leniwego snajpera pretensji o takie zaniechania, nikt nawet nie zauważy, że nie robi tego, co mógłby…
Większość komentarzy po wczorajszym meczu koncentruje się na Sergio Ramosie, Lorisie Kariusie, Mohammedzie Salahu, Garethcie Bale’u, wreszcie na Cristiano Ronaldo. A przecież to wiara i determinacja Karima Benzemy kilka tygodni temu pogrążyły Bayern Monachium, a wczoraj pozwoliły zadać pierwszy cios Liverpoolowi. Te jego dwa padliniarskie gole dały Realowi trzynasty triumf w Lidze Mistrzów! Padliniarz to brzmi dumnie, boiskowe padliniarstwo to w istocie rzeczy sztuka jak każda inna!
Tak więc goleadorzy wszystkich poziomów i krajów. Niech przypadek Karima Benzemy będzie dla was nauką, że trzeba być wytrwałym, czujnym i aktywnym. Każdy bramkarz jest tylko człowiekiem i zawsze może popełnić błąd. A kto nie wysyła kuponów, nie wygra w totka!
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”