PK: Urugwaj bez litości, Hiszpania zgodnie z planem
Poznaliśmy dwóch kolejnych półfinalistów Pucharu Konfederacji. O wielki finał turnieju obok Brazylijczyków i Włochów powalczą także Hiszpanie i Urugwajczycy.
Podopieczni Vicente Del Bosque zapewnili sobie awans do najlepszej czwórki już po dwóch meczach grupowych i nic dziwnego, że w starciu z Nigerią nie forsowali zbytnio tempa. Wystarczyło jednak kilka zdecydowanych i szybszych ataków, by już na samym początku spotkania Hiszpania objęła prowadzenie. Już w 4. minucie w pole karne rywali wpadł Jordi Alba, który „zatańczył” z obrońcami i płaskim strzałem pokonał Vincenta Enyamę.
Nigeryjczycy mieli swoje okazje, jednak albo brakowało ostatniego podania, albo szwankowała skuteczność. Tej nie zabrakło Fernando Torresowi. Napastnik Chelsea wszedł na boisko w drugiej połowie i po zaledwie kilku chwilach wykorzystał świetne dogranie Pedro pokonując głową Enyamę. 2:0 i było już jasne, że Hiszpanii nic złego w tym meczu już stać się nie mogło.
Tuż przed końcem spotkania nigeryjscy obrońcy źle założyli pułapkę ofsajdową i w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Alba. Obrońca FC Barcelony dopełnił formalności i zdobył swojego drugiego, a trzeciego dla Hiszpanii gola w tym meczu.
Nigeria – Hiszpania 0:3 (0:1) 0:1 – Alba (4′) 0:2 – Torres (61′) 0:3 – Alba (88′)
—
Zdecydowanie więcej bramek oglądaliśmy w kolejnym meczu grupy B. Urugwaj zgodnie z planem rozgromił Tahiti 8:0 i zapewnił sobie przepustkę do półfinału. Przewaga piłkarzy Oscara Tabareza ani przez moment nie podlegała żadnej dyskusji. Bohaterem zawodów został Abel Hernandez, który strzelił cztery gole i włączył się do walki o koronę króla strzelców całej imprezy. Dwa kolejne trafienia dorzucili Diego Perez, Nicolas Lodeiro oraz Luis Suarez i efektowna wygrana Urugwaju stała się faktem.
Oba zespoły kończy spotkanie w osłabieniu. W 51. minucie po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce z boiska wyrzucony został Andres Scotti z Urugwaju. Kilka chwil później jego los podzielił piłkarz reprezentacji Tahiti, Tehevarii Ludivion.
Brazylijczyk w styczniu zaliczył sentymentalny powrót do Santosu. Od kilku tygodni pozostaje niedostępny z powodu kontuzji. Władzom brazylijskiego klubu nie przeszkodziło to jednak w podjęciu decyzji dotyczącej przyszłości zawodnika.