Atalanta Bergamo dała pokaz pięknej gry i rozgromiła na wyjeździe Torino (7:0). Dzięki tej wygranej Nerazurrich utrzymali bezpieczny kontakt ze ścisłą czołówką Serie A.
Piłkarze Atalanty rozegrali w Turynie piękny koncert (fot. Reuters)
Podczas poprzedniej kolejki Atalanta Bergamo doznała sensacyjnej porażki z jedną z najsłabszych drużyn w lidze, a domowa klęska w meczu ze SPAL sprawiła, że gracze Gian Piero Gasperiniego chcieli się za wszelką cenę zrehabilitować i wrócić na właściwe tory.
Jak się udało, misja pod tytułem „zmazanie plamy” w pełni się powiodła, a Atalanta po raz kolejny w tym sezonie dała pokaz pięknego futbolu, potwierdzając, że należy aktualnie do ścisłej czołówki ligi włoskiej.
Ostre strzelanie w Turynie rozpoczęło się stosunkowo szybko, bo już w 17. minucie. To właśnie wtedy Jose Palomino znakomitym wślizgiem odebrał piłkę na wysokości pola karnego, a następnie odegrał ją pod bramkę, a tam formalności dopełnił Josip Ilicic i faworyt objął prowadzenie.
Nim minęło pół godziny, Atalanta prowadziła różnicą już dwóch goli. Tym razem do siatki trafił Robin Gosens, który dopadł do wybitej z pola karnego piłki i zdecydował się na strzał bez przyjęcia. Jak się okazało, trafił idealnie tuż przy słupku. Tuż przed końcem pierwszej połowy na 3:0 podwyższył Duvan Zapata, który pewnie wykorzystał rzut karny i było już jasne, że goście z Bergamo tego meczu nie przegrają.
Po zmianie stron przyjezdnym wciąż było mało, natomiast Torino nie miało kompletnie nic do powiedzenia. Można było więc w ciemno zakładać, że Atalanta nie zadowoli się trzema golami i poszuka możliwości pognębienia rywala, który złożył jeszcze w pierwszej połowie złożył broń.
Katem Torino został Ilicić, który w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund, między 53. i 54. minutą dołożył dwa kolejne gole do swojego dorobku i tym samym skompletował hat-trick. Szczególnej urody było jego drugie trafienie, kiedy to z niemal połowy boiska zdecydował się on na szybkie wykonanie rzutu wolnego dostrzegając ustawionego daleko przed bramką golkipera Torino.
Nieszczęść gospodarzy wciąż było jednak mało. Na kwadrans przed końcem z boiska wyrzucony został Armando Izzo, który zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Atalanta wykorzystała grę w liczebnej przewadze i tuż przed końcem dołożyła na swoje konto dwa kolejne gole.
W 87. minucie karnego wykorzystał Luis Muriel, a kilka chwil później ten sam zawodnik pogrążył Torino ustalając wynik na 7:0 dla ekipy z Bergamo. Nokaut.
Gospodarze kończyli mecz w dziewiątkę. Tym razem czerwony kartonik zobaczył Sasa Lukić.
gar, PiłkaNożna.pl