Piłkarz Górnika pracował w polu i doświadczył wojny
Urodził się w Uzbekistanie, ale jest Kazachem. Jako dziecko dużo pracował w polu. W okresie kontuzji został wypchnięty z największego klubu w ojczyźnie. Doświadczył wojny w Ukrainie, żołnierze nie chcieli go puścić. Od 2022 roku Bekzod Ahmedov mieszka w Polsce, gdzie zaczynał w okręgówce, a obecnie występuje w klubie z Betclic 1. Ligi, Górniku Łęczna.
W dzieciństwie, oprócz uczęszczania do szkoły i na treningi, codziennie pracował w polu. – Mieliśmy dużo ziemi, sporo roboty, osła, konia, krowy, a także kukurydzę, pomidory, arbuzy czy melony, które trzeba było nosić – mówi „PN” 25-letni Bekzod Ahmedov, którego rodzice zajmują się uprawą roli. – Bardzo chciałbym im podziękować. Niezwykle pomagali i wspierali, również moją młodszą siostrę i starszego brata. Wszystko, co zarabiali, inwestowali w nas – dodał.
– Urodziłem się w Uzbekistanie, ale jestem Kazachem. To samo tyczy się moich dziadków i rodziców. Dla nas to normalne. To mieszanka narodów. W Kazachstanie mieszka dużo Uzbeków i na odwrót – tłumaczył Ahmedov, który pochodzi ze stolicy kraju, czyli Toshkentu, ale wychowywał się w jego okolicach, w miejscowości oddalonej o 30-40 km.
RELIGIA, RÓŻNE ZAINTERESOWANIA I POZYCJE NA BOISKU
Miłość do futbolu zaszczepił w nim ojciec, który był piłkarzem. – Zainteresował mnie tym sportem. Moja szkoła nie posiadała boiska – to była po prostu ziemia, na której grali starsi. Jak miałem 5-6 lat, cały czas chodziłem na mecze taty. Niezwykle mnie to ciekawiło – opowiada 25-latek.
Początkowo grał na ulicy. Jego pierwszym trenerem był Aziz Jamoliddinov. Ahmedov miał wtedy 9-10 lat. Potem bardzo chciał przejść do szkółki z internatem. Od 13. roku życia reprezentował stołeczny Lokomotiv, w którym spędził 1,5 roku. – Tam też mieszkałem i się uczyłem – tak, jak 300 innych chłopaków. Raz w tygodniu wracałem do domu, jeżdżąc półtorej godziny w jedną stronę – pociągami, busami, autobusami, z wieloma przesiadkami. Było trudno, ale… piłka nożna to moje życie – wyjaśnia.
Zaczynał jako stoper – tak, jak jego tata. – Gdy miałem 10-11 lat, występowałem na tej pozycji. Potem wystawiano mnie na wahadle, skrzydle, czasami w ataku. Teraz, w Górniku, jestem środkowym pomocnikiem – mówi Ahmedov, który, mieszkając w internacie, grał też w tenisa, ping-ponga, rzadziej na PlayStation. – Obecnie, oprócz futbolu, bardzo lubię grać w szachy, oglądać boks, sztuki walki, UFC, MMA, a także czytać książki, modlitwy. Prawie codziennie słucham Koranu, czyli księgi islamu, która jest mocno związana z nami, muzułmanami. Myślę o tym, co mówi Allah – tłumaczy zawodnik, który – zgodnie z jego religią – modli się pięć razy dziennie, w konkretnych przedziałach czasowych.
W trakcie ramadanu, Ahmedov stara się przestrzegać ścisłego, miesięcznego postu, w 100 procentach. Jest jeden wyjątek. – Gdy gramy na wyjeździe, mamy dłuższe podróże, to wtedy możemy odpuścić te dni – potem je odrabiamy. Jak jest gorąco, a nie możesz pić i jeść, to jest trudno, ale musisz wytrzymać. Na raj trzeba zasłużyć – opowiada.
WYPYCHANY Z KLUBU
Kiedy miał 15 lat, zależało mu na dołączeniu do największej marki w Uzbekistanie, czyli Paxtakoru. – To najlepszy klub w historii mojego kraju – jak Legia czy Lech w Polsce. Zostałem przyjęty, zacząłem grać w akademii, ale wciąż uczyłem się w Lokomotivie. Uciekałem z lekcji i jeździłem na treningi do Paxtakoru, nie mówiąc mojemu szkoleniowcowi z Lokomotivu, który dowiedział się o tym po kilku dniach. Byłem przestraszony, gdy do mnie podszedł. Powiedział: „Słyszałem, że dołączyłeś do nowego klubu. Jakbyś mi to wcześniej przekazał, to sam bym cię tam wziął”. Wiedziałem, że jak go uprzedzę, to na pewno mnie tam nie puści – tłumaczył Ahmedov.
W Paxtakorze grał m.in. jego obecny kolega z Górnika, czyli Przemysław Banaszak, a także Michał Kucharczyk i Jasurbek Yaxshiboyev (były piłkarz Legii), z którym spotkał się w Uzbekistanie. – To mój bardzo dobry znajomy. Jesteśmy jak bracia. Dużo mi wtedy pomagał,rozmawialiśmy. Pochodzi z tego samego rejonu, co ja, czyli Chinoz. Teraz zbytnio nie mamy kontaktu, ale jak się gdzieś widzimy, to pogadamy – wyjaśniał.
Ahmedov występował w Paxtakorze do 18. roku życia, będąc w drugiej drużynie, w zespole U-18. – Miałem wtedy mniejsze kontuzje i zbytnio nie chcieli mnie zostawić w klubie – wyjaśnia zawodnik, który potem przeszedł do Yashnobodu Toshkent (3. poziom rozgrywkowy w Uzbekistanie), a 1,5 roku później dołączył FK Zomin, z którym awansował na 2. szczebel ligowy.
WOJNA W UKRAINIE
– Od małego chciałem grać w Europie, zawsze o tym marzyłem. Powiedziałem rodzicom, że chcę zaryzykować i osiągnąć cel. Po wygraniu ligi, jesienią 2021 roku zadzwonił do mnie agent. Przyjechał, związaliśmy się umową i od razu się go spytałem, czy ma dla mnie jakąś ofertę ze wspomnianej części świata. Akurat miał znajomego z Ukrainy, napisał do niego. Wołyń Łuck, 2. poziom rozgrywkowy. Przyleciałem tam w styczniu 2022. Chcieliśmy podpisać kontrakt, byłem na obozach, a 24 lutego zaczęła się wojna. Nie doszło do transferu – tłumaczył Ahmedov.
Jak pamięta ten dzień? – Wstałem na modlitwę, czytałem ją. Miałem jeszcze Dua, czyli mówiłem Allahowi wszystkie życzenia. Lubię usiąść, wspominać Bogu o planach, kontaktować się z nim. Wtedy siedziałem przed oknem, była 4:30 czy 5:00 rano. Usłyszałem huk spadającej bomby lub rakiety. Aż okno trzasnęło. Nie bałem się, ale czułem się dziwnie. Za chwilę kolejny dźwięk, syreny. Zaatakowano chyba wszystkie lotniska w kraju – jedno z nich jest w Łucku, gdzie wówczas byłem. Na ulicach wojsko, żołnierze, potężne samochody… Od momentu rozpoczęcia wojny, zostałem w Ukrainie przez 12 dni. Spędziłem tydzień we własnym domu, bez piwnicy. Potem starszy kolega zabrał mnie do swojego mieszkania, gdzie funkcjonowałem przez kilka dni. Przyjechaliśmy razem do Polski – opowiada.
W trakcie podróży nie brakowało przygód. – Żołnierze mocno mnie sprawdzali, nie chcieli mnie puścić, pytali, co tu robię. Dobrze, że był ze mną kolega, który cały czas im mówił, że jestem piłkarzem i chcę pojechać do Polski. Zabrali mój paszport, wszystkie dokumenty, staliśmy chyba 6 godzin na granicy, w tym 2-3 obejmowała kontrola. Potem oddano mi moje rzeczy i pozwolono kontynuować jazdę. Nasz prezydent i zarząd zaoferowali darmowe czartery do Uzbekistanu – większość osób wróciło do domu, ale pragnąłem zostać w Europie, w Polsce, gdzie jestem do dziś – opisuje Ahmedov.
Polska go zaskakuje. – Macie piękną przyrodę, ładne drogi, lasy, wybudowane domy. Wszyscy ludzie starają się pomagać, rozmawiamy. Dzięki wam dość szybko złapałem język polski – mówi 25-latek, który odpowiada na pytania płynnie naszym językiem.
OD OKRĘGÓWKI DO 1. LIGI
Najpierw przyjechał do Łęcznej. – Przez pierwsze dnimieszkaliśmy w hali, wspólnie z innymi ludźmi, którzy uciekali z Ukrainy. Potem Górnik zakwaterował nas w hotelu, później byliśmy w innym miejscu – wyjaśnia.
– Wówczas Górnik grał w Ekstraklasie. Po tygodniu powiedziano mi, że są teraz trudne czasy i nie mogą mnie sprawdzić, gdyż przyjechało dużo ukraińskich piłkarzy. Chciał mnie inny klub – odezwał się prezes Janowianki, która występowała w okręgówce. Podpisaliśmy kontrakt, zagrałem tam pół roku i poszedłem do Avii Świdnik. Następnie była Lublinianka Lublin, ale pojawiły się problemy z dokumentami i wróciłem do Janowa Lubelskiego, gdzie bardzo mi się podoba, szanuję klub, zarząd, burmistrza. Mam tam sporo znajomych, których odwiedzam praktycznie co tydzień, po meczach – opowiada.
W 2024 roku przeszedł z Avii do Karpat Krosno. – Chciałem grać więcej. Zaprosił mnie tam znajomy trener, Kamil Witkowski. Parafowaliśmy umowę. Początek okazał się ciekawy, wygrywaliśmy. Później pojawiły się kłopoty i spadek do IV ligi. Wróciłem do Janowianki, w której potrenowałem przez 15-20 dni. Innych opcji praktycznie nie miałem. Zacząłem się zastanawiać nad przyszłością i dodatkową pracą, ale cały czas wierzyłem, że będzie dobrze. Prosiłem Boga o pomoc. W sierpniu 2024 roku Górnik Łęczna wziął mnie na testy. Wszystko potoczyło się dobrze, nieźle się zaprezentowałem, chciał mnie szkoleniowiec, zarząd. Podpisaliśmy kontrakt, potem przedłużyliśmy go o dwa lata, z opcją prolongaty o kolejne 12 miesięcy. Jest fajnie – mówił piłkarz urodzony w Uzbekistanie.
Na tę chwilę Górnik zajmuje 7. miejsce w Betclic 1. Lidze, tuż nad strefą barażową. – Chciałbym awansować z klubem do Ekstraklasy. Niestety, przegraliśmy dwa ostatnie mecze, straciliśmy ważne punkty. W minionych miesiącach mieliśmy dużo kontuzji, wypadło nam sporo ważnych piłkarzy, którzy bardzo by nam pomogli na boisku. Też mam teraz uraz, lecz wierzę, że w czerwcu wrócę do treningów – opowiada Ahmedov, który codziennie rozmawia z najbliższymi z Uzbekistanu – przez telefon lub na kamerce, na WhatsAppie czy Telegramie. Ma też drugą „rodzinę”, w Janowie Lubelskim, z którą jest w bardzo dobrych relacjach.
Ma też nadzieję, że niedługo zostanie powołany do reprezentacji Uzbekistanu.
Co z przyszłością Angela Rodado? Wisła Kraków nie zamierza odpuszczać!
Wisła Kraków trzeci rok z rzędu nie zdołała uzyskać awansu do PKO BP Ekstraklasy. Tym razem w barażowym półfinale na własnym stadionie uległa Miedzi Legnica. Brak promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej pod znakiem zapytania postawił przyszłość Angela Rodado, najlepszego zawodnika i strzelca Białej Gwiazdy. Mimo tego, pozostanie Hiszpana przy Reymonta wcale nie jest wykluczone.